Goryle we mgle
03/11/2012
460 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
Wiadomo, że „goryl” to subiekt pilnujący bossa, jego tajemnic, jego własności. Podobnie zachowują się NPW, WPO, genprok Seremet – produkują wokół najważniejszego śledztwa w powojennej Polsce mgłę gęstszą od tej smoleńskiej 10 kwietnia 2010.
Ale najpierw mgła wypełzła z kancelarii premiera RP w postaci sms-a „Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, ktoich do tego skłonił”... Cóż – autorzy sms-a żyją, nie żyje natomiast gen.Petelicki, który go ujawnił. Podobno się zastrzelił. Wg prokuratorów na 100% jest pewne, że bez udziału osób trzecich…
Zaraz po sms-ie była decyzja Tuska oddania śledztwa Rosjanom i zastosowania zał.13 konwencji chicagowskiej choć istnieje inna podstawa prawna, ta z 1993 r., ale Tusk do dziś nie potrafi wyjaśnić jasno KTO o użyciu KCh zadecydował bo raz twierdził, żewybór konwencji był efektem jednostronnej decyzji Rosjan by za chwilę – np. u Moniki O. chwalić się, że on, premier, osobiście. Na dodatek decyzję o KCh premier podjął na tzw. gębę – bez dokumentu, bez podpisu. Nic tylko otrzepać rączki i można już spokojnie brać wszystko na klatę bo jak przyjdzie co do czego, jakiś prokurator, jakiś proces, to żadnych dowodów nie ma. Duchy…
Mgłę po 10.04.2010 zagęszczał wyjątkowo skutecznie również gen.Parulski, dziś ex naczprokwoj. Sekundował mu wiernie rzecznik Rzepa okrywając wszelkie działania prokuratorów klauzulą „tajne/poufne” czyli tajemnicą i dobrem śledztwa. Dziś sekunduje w podobny sposób nowemu szefowi NPW.
Podobnie zachowywała się i zachowuje WPO.
Potem we mgle utonęła załoga Jaka, lądującego 10 kwietnia 2010 na godzinę przed lądowaniem tupolewa z Prezydentem RP na pokładzie. Tą mgłę skutecznie zagęścili zwierzchnicy pilota Artura Wosztyla i jego załogi, wydając im rozkaz zakazujący wypowiadania się o zdarzeniach z dnia katastrofy. To było ponad 2 lata temu, dziś jeden z członków załogi Jaka, chor.Remigiusz Muś nie żyje. Podobno się powiesił. W piwnicy. Oczywiście wg prokuratorów jest pewne na 100%, że bez udziału osób trzecich.
Z resztą zakaz mówienia mają np. rodziny ofiar smoleńskich, zakaz wydany przez prokuratorów ale zakamuflowany groźnym terminem „tajemnica śledztwa”.
Zakaz taki mają wszyscy, którzy w jakiś sposób mają styczność ze śledztwem smoleńskim. Dlatego milczą uczestnicy badań ciał w Moskwie, milczą uczestnicy badań ekshumowanych ciał, milczą Instytuty Medycyny Sądowej w Krakowie i Wrocławiu choć np. od badań Z.Wassermana upłynął ponad rok.
Nakaz milczenia mieli wszyscy eksperci jeżdzący do Smoleńska i Moskwy by badać wrak, a w rezultacie okazywało się, że oni go tylko oglądali z odległości iluś tam metrów. Dziś taki sam nakaz mają policyjni pirotechnicy, którzy dopiero co badali wrak tupolewa, a który wydała im prokuratura wojskowa by nieinformowali swoich przełożonych o wynikach wykonanych ekspertyz.
Milczy np. krakowski Instytut Sehna, który już dwa lata bada zapisujące ustrojstwa Jaka. Nie może zbadać? A może te ustrojstwa jakoś mu się „zniknęły” na wzór protokołów z pierwszych przesłuchań Plusnina i Krasnokutskiego, które zastąpiono nowymi bo w swych pierwszych zeznaniach obaj kontrolerzy, choć takim był tylko Plusnin, zeszli z kursu i ścieżki o 50 m, co było niezgodne ze z góry założonymi założeniami MAK ?
W ogóle całe to tzw. śledztwo smoleńskie ma to do siebie, że poza mgłą wciąż coś w nim się znika. Jak nieprzymierzając te sms-y i połączenia z 10 kwietnia 2010 z komórek osób przebywających na Siewiernym albo to ustrojstwo z tupolewa, dostarczone przez dziennikarzy prokwojom, a które im się zniknęło na podobieństwo znikniętych zdjęć satelitarnych, dostarczonych SKW przez Amerykanów bo wzięły i wyparowały gdzieś po drodze między SKW i NPW.
Gdy czegoś zniknąć się już nie da bo mleko się wylało, to wtedy najczęściej znika… jakiś człowiek, oczywiście bez udziału osób trzecich, a z góry pada kolejny rozkaz o zakazie mówienia. Oczywiście nikt nie wie KTO go wydaje ale i nikt nie pyta bo być może boi się, że coś może mu się zdarzyć bez udziału osób trzecich… Co ciekawe, że dzieje się tak zawsze po tym jak niezawisły genprok RP, A.Seremet zaczyna kursować z prędkością promu kosmicznego między swoją kancelarią i tą premiera Tuska by radził co z niektórymi fantami zrobić…… No, zbieg okoliczności, no ! Kolejny do przebogatej smoleńskiej kolekcji !
Dziwne to wszystko cokolwiek bo genprok Seremet po 10 kwietnia 2010 wielokrotnie deklarował, że śledztwo będzie transparentne, że nic nie będzie ukrywane przed opinią publiczną. Później rzadziej deklarował, a ostatnio to już w ogóle. Może chodzi o to by nie denerwować cierpiącego na alergię smoleńską premiera Tuska, który zaczyna mieć trudności z ułożeniem sobie życia w państwie, w którym już dawno powinno się o Smoleńsku przestać mówić ?….
…Mgła, mgła, mgła. Jak na Kilimandżaro…. Od 10 kwietnia 2010 spowija smoleńskie śledztwo i tylko goryle w mundurach snują się w jej oparach i co poniektóry lewituje czasem jak taki jeden co to opowiadał właśnie parę dni temu, że trotyl owszem odkryto ale właściwie to go nie ma bo próbki i tak są w Moskwie, a wyniki będą za 6 miesięcy bo niejaki obywatel Pestycyd sobie coś uszminkował i skala w przyrządach się z szoku urwała. A może nawet ze śmiechu…
Takie to głupoty lęgną się w głowach tych co niby zęby zjedli na wąchaniu prochu. Tego z wojen napoleońskich i II wojny światowej oczywiście bo przecież nie kolumbijskiego…
Przepraszam – że co ? Że coś pokręciłam ? Możliwe! Proszę jednak się nie śmiać ze mnie bo w tej mgle na prawdę pogubić się można. Jednego jestem na pewno pewna – niedługo przyjdzie tym mgielnym szołmenom lewitować co raz częściej i w liczniejszym gronie.
Aaaaale będzie ubaw !