Smoleńsk – Lawina ruszyła. Ale to dopiero początek jej jazdy.
30/10/2012
628 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Nie będę powtarzał tego co każdy z blogerów NE dzisiaj wie o katastrofie smoleńskiej, chociaż do całkowitego wyjaśnienia w szczegółach jej przebiegu, przyczynach oraz ewentualnych sprawcach droga jeszcze daleka.
Początkowo zastanawiałem się, czy Panowie Kaczyński i Macierewicz nie dali się „wypuścić” dziennikarzom, bo przecież oficjalnej ekspertyzy my nie znamy.
Ale okazuje się, że Zespół Parlamentarny zlecił podobne badania za granicą i choć ilość próbek była mniejsza, to potwierdza informacje podane przez „Rz”.
A zatem miał tego jokera ukrytego w rękawie i nie wychylał się za wcześnie z jego wykorzystaniem.
Ciszy również i zasługuje na szacunek, że polscy biegli odmówili podpisania raportu z badań chemicznych i pirotechnicznych zanim nie pojadą pobrać więcej próbek z wraku.
Zgoda z obu stron (Polski i Rosji) na ich wyjazd po tak długim czasie od katastrofy ze strony „rządzących Polską” wydaje się być gwoździem do trumny.
Zastanawia, dlaczego zgodę na ich przyjazd i badania na miejscu wydali Rosjanie?
Przecież od samego początku znają prawdę. Oni takich błędów nie popełniają, przecież sami zrobili badania wykluczające wybuch i mogli sprawę uważać za zamkniętą.
Publikacja zdjęć ofiar katastrofy przez obywateli rosyjskich nie jest przypadkiem. Bez zgody władz żaden Rosjanin się na coś takiego nie zdecyduje, bo wie, czym to grozi.
A więc toczy się misterna gra Rosjan – jaki ma cel?
Doprowadzić do rozpierduchy politycznej w Polsce?
Po śmierci Lecha Kaczyńskiego doprowadzili boczną rurkę z gazem biegnącą poza terenem Polski do Niemiec.
A więc i Niemcy skorzystali na śmierci Prezydenta.
Udowodnić, że to Rosjanie podłożyli ładunki wybuchowe będzie trudno, choć wiadomo, że Tu-154 M był w remoncie w Rosji, i można je było „upakować” wewnątrz konstrukcji.
Zawsze mogą zwalać winę na Polaków.
Jednak ilość „przypadków” tak po stronie polskiej jak i rosyjskiej (brak monitoringu w W-wie, brak nagrań z wieży w na lotnisku i wiele innych), raczej sugeruje działania wspólne.
Jedną z ostatnich nieznanych nam informacją jest treść zapisu korespondencji pomiędzy wieżą w Smoleńsku a JAK-40, IŁ-76 i TU-154 M.
Taśma z tym zapisem znalazła się w Polsce krótko po katastrofie. Jej odczyt z pewnością jest dużo prostszy niż odczyt z rejestratorów TU-154 M. Czemu zatem cisza?
Załóżmy, że biegli z Instytutu Sehna już dawno znają jej treść. Mogli być zmuszeni do wstrzymania się z podaniem informacji o tym zapisie, do czasu aż odczytają zapis rozmów w kokpicie TU-154 M z rejestratora TU-154 M.
Taki zapis (kopię) otrzymali i dawno już odczytali – stenogramy są dostępne w Internecie.
Cóż, dostali zlecenie, odczytali to co otrzymali i poszło w świat.
Pojawia się jednak poważny problem. Jak ten odczyt ma się do odczytów z Jak-40? Tego jeszcze nie wiemy ale najwyższa pora byśmy się dowiedzieli.
Jeśli nie pasują do siebie – to pojawia się poważny problem. Z pewnością taśma z Jak-40 nie została sfałszowana. A zatem?
A może prokuratura od dawna ma ten odczyt i chowa go dla siebie? To bardzo możliwe.
Przecież jego publikacja już dawno podważyłaby zapisy z rejestratora TU-154 M.
Gra na zwłokę – tylko taka była możliwa.
No ale tu kolejne wpadki:
– Konferencja w sprawie katastrofy smoleńskiej w Warszawie i jej ustalenia – już nie tylko w gronie kilku polskich naukowców pracujących za granicą ale mocno wzmocniona naukowcami z Polski,
– „Samobójstwo” technika Jak-40,
– Wyniki analiz chemicznych i pirotechnicznych opracowanych w Polsce i za granicą.
LAWINA RUSZYŁA.
I nie współczuję żadnemu z kłamców, fałszerzy jak i tym zamieszanym w katastrofę.
Gratulacje dla prezydenta Komorowskiego za tak szybkie awanse dla wszystkich zaangażowanych w przebieg lotu do Smoleńska, ochronę prezydenta itd.
Oj, robi im się z pewnością ciepło.
Ciekawe, czy też zaczną popełniać samobójstwa?