Działania fundacji Żydowski Raj
20/10/2012
550 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
zawłaszczanie pamięci rotmistrza Witolda Pileckiego
Wydaje się, że każde działanie popularyzujące dorobek wybitnych Polaków, czy upowszechniające pamięć o nich, powinno spotykać się z przychylną oceną. Oczywiście, ale tylko wtedy, kiedy każdy chętny może się w ten proces włączyć. Jeśli ktoś chce mieć wyłączność na wykorzystywanie wizerunku takiej sławnej osoby i tylko dla swoich celów, to musi budzić sprzeciw. I właśnie ostatnio nastąpiło takie zawłaszczenie pamięci rotmistrza Witolda Pileckiego. Zawłaszczenie to nastąpiło niezgodnie z wolą rodziny Rotmistrza, a nawet przeciw jej woli.
Zachodzi pytanie kto jest zawłaszczającym? Zawłaszczającym jest krakowska fundacja Paradis Judaeorum w osobie jej prezesa Michała Tyrpy.
Zadajmy sobie pytanie kto to jest Michał Tyrpa i jego fundacja. Nie będę tu cytował opinii o działaniach fundacji, aby nie być posądzonym o stronniczość, a jedynie przytoczę słowa samego prezesa.
Już w roku 2007, czyli w rok po rejestracji fundacji
pojawiły się w internecie nieprzychylne komentarze na jej temat, jej celów i sposobu działania.
I zgodnie z powyższym zacytuję tylko odpowiedź prezesa, który na swoim blogu
http://mementomori.salon24.pl/13231,fundacja-paradis-judaeorum-to-jest-zawsze-podejrzane
bagatelizując sprawę napisał, że:
"Różnymi drogami docierają do mnie informacje o niemałym zamieszaniu, jakie wywołuje dotychczasowa, bardzo skromna przecież działalność pod firmą Fundacji Paradis Judaeorum."
We wrześniu 2008 roku fundacja w ramach "skromnej przecież działalności" podjęła następną akcję, w zamierzeniu bardzo spektakularną, i wystosowała listy do papieża Benedykta XVI i arcybiskupa Nycza w sprawie rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego rotmistrza Witolda Pileckiego. Akcja nie powiodła się, o czym może świadczyć następująca notka, która ukazała się 20 lipca 2009 r.
w której czytamy, przytaczam w całości:
"Mediadonoszą o wydarzeniu, które może i powinno zainspirować nas do wykonania wiekopomnego kroku w katolicko-żydowskim dialogu.
W skrócie sprawa przedstawia się mniej więcej tak: były nazista (pamiętacie te zdjęcia w mundurku Hitler Jugend?), obecnie papież organizuje dla palestyńskich bojówkarzy „instruktażowe” wycieczki do Auschwitz, których celem jest poznanie najlepszych metod radzenia sobie z „problemem żydowskim”.
Owa (jak z pewnością już niebawem dowiemy się od naszych Autorytetów medialnych) bolesna dla katolików sprawa wyszła na jaw w kolportowanej wśród żołnierzy izraelskich książce pt. „Po obydwu stronach granicy”. Mam nadzieję, że komentatorzy i autorzy „Tygodnika Powszechnego” oraz radia TOK FM nie omieszkają nam, zagubionym, wyłuszczyć konsekwencje skandalu, który z pewnością stanie się okazją do kolejnego rachunku sumienia Kościoła.
Zastanawiam się tylko, czy nowa powszechna spowiedź katolików w tym wypadku wystarczy. Czy ujawniona przez konwertytę na judaizm prawda o współpracy katolickich potentatów z islamskimi terrorystami nie powinna zaowocować nową wiosną Kościoła.
Niniejszym pytam was, zawodowi publicyści katoliccy, których osobista odwaga tylekroć przeszła ogniową próbę faktów: czy nie nadszedł czas na kolejny sobór powszechny.
Sobór, który nareszcie skutecznie zająłby się problemem, który inteligentnym ludziom dobrej woli, wielkiej wrażliwości i czystego sumienia, spędza sen z powiek – problemem antysemityzmu. Ufam, że postulowane tutaj Vaticanum Tertium odbędzie się w duchu prawdziwego ekumenizmu. Prawdziwego, to znaczy takiego, z którego ab initio wykluczeni zostaną terroryści, czyli wszyscy wyznawcy islamu. Prawdziwego, to znaczy takiego, w którym nie zabraknie i największych polskich intelektualistów. Ludzi, których stać będzie na równie odważne, co błyskotliwe uzasadnienie konieczności zwrócenia panu Davidowi Pelegowi i innym przyjaciołom Polski, już nie dziesiątków, a setek miliardów dolarów.
Antysemityzm – credo naszych czasów, o którymtyle dyskutowaliśmy, powinien być zwalczany myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. A z tego, że nie każdego stać na heroizm rabina Szmuela Eliahu, który wzywał do wieszania dzieci na drzewach i nalotów dywanowych na Strefę Gazy, nie wynika, że nie jesteśmy stroną w tej sprawie.
Dlatego dziś zwracam się do was wszystkich, pasterze Kościoła, intelektualiści, wierni: kiedy wreszcie w szczerości serca wyrzekniecie się największego grzechu w historii Zachodu? Kiedy wreszcie dostosujecie się do oczekiwań pobożnych rabinów, działaczy amerykańskich organizacji i zatroskanych o los rodzaju ludzkiego dowódców Mosadu?
Czy nie nadszedł czas na III Sobór Watykański?
Zaprawdę, prezes fundacji nie grzeszy zbytnią skromnością.
Działania fundacji w sprawie zawłaszczania postaci rotmistrza Witolda Pileckiego nabrały tempa w momencie rozpoczęcia prac ekshumacyjnych ofiar terroru komunistycznego na Cmentarzu Wojskowym w Warszawie. Fundacja zaczęła się wyraźnie śpieszyć.
W sierpniu tego roku prezes fundacji wystosował pismo do Metropolitalnej Kurii w Krakowie z propozycją pochówku śp. rtm. Witolda Pileckiego w Katedrze na Wawelu i do IPN w Warszawie w sprawie pochówku ciała rotmistrza.
Odpowiedź Kancelarii Kurii stwierdzała, że wobec nieodnalezienia dotąd szczątków śp. Rotmistrza, rozważanie tej sprawy jest przedwczesne. Natomiast z IPN przyszło pismo, w którym podziękowano fundacji za zainteresowanie sprawą i przyrzeczono, że w przypadku odnalezienia ciała Rotmistrza będzie ono pochowane z wszelkimi należnymi honorami. Nadmieniono, że cytuję: „decydujące zdanie w sprawie miejsca spoczynku „ochotnika do Auschwitz” będzie miała najbliższa rodzina”.
Prezes fundacji w dniu 14.10.2012 zamieścił post pod tytułem "Przypomnijmy o Rotmistrzu z biskupem Mendykiem"
http://rotmistrzpilecki.nowyekran.pl/post/76788,przypomnijmy-o-rotmistrzu-z-biskupem-mendykiem
Zachęcam czytających do zapoznania się z postem pod podanym wyżej adresem.
Można zauważyć, że nastąpił nowy etap walki o popularyzację postaci Rotmistrza. Ten etap charakteryzuje się typowo konfrontacyjnym charakterem i gra o zawłaszczenie postaci Rotmistrza będzie toczyła się na warunkach dyktowanych przez fundację.
Konstrukcja tego bardzo długiego postu jest bardzo sprytna, zapewne została napisana przez prawnika specjalizującego się w różnego rodzaju umowach. Tekst swoją długością i zastosowaniem wielu punktów i podpunktów niejako wymusza na czytelnikach pomijanie sporych fragmentów tekstu, a właśnie w tym tekście jest zaszyta informacja następującego typu: jeżeli chcecie, Drodzy Czytelnicy, zabrać głos w dyskusji to możecie być uznanymi za takich, którzy, cytuję:
"…wykazują skrajnie złą wolę, niewiarygodne lenistwo i funkcjonalny analfabetyzm (w rezultacie czego nie mają bladego pojęcia o czym piszą),
…udają ograniczonych umysłowo (lub rzeczywiście nimi są),
…kontynuują dzieło wrogich Polsce totalitarnych tyranii, które naszych narodowych Bohaterów nie tylko mordowały, ale także (skutecznie) wymazywały z powszechnej świadomości,
…zioną nienawiścią względem tych, którzy odbudowując społeczeństwo obywatelskie działają pro publico bono" i wtedy ich komentarze "…będą usuwane z niniejszego blogu. Zaś ich autorzy – blokowani. Mój blog to nie chlew. Dlatego nie ma tutaj miejsca dla zachowań i postaw, które charakteryzują motłoch."
Prawda, że bardzo koncyliacyjny tekst/
Oczywiście kwalifikację komentarzy będzie prowadził prezes. Motłochem okazały się osoby, które ujmowały się za rodziną Rotmistrza, a nawet takie, które pytały tylko o statut fundacji.
Najlepszym dowodem ostrego cięcia komentarzy przez Michała Tyrpę stanowi fakt, że po tygodniu bytności na forum pod postem jest zaledwie 11 komentarzy.
Cóż takiego ukrywa fundacja, jakie ma zamiary, że w tak bezpardonowy sposób wycina wszelką dyskusję? Komentarze pochwalające działalność fundacji oczywiście mają szansę na zamieszczenie na stronie nE.
Fundacja zdaje sobie sprawę z lekkiego fetoru, który zaczął powtórnie jej towarzyszyć, więc zastosowała następny manewr typowo medialny. Wytrzaśnięto skądś jakiegoś zwykłego robotnika, o dość znaczącym imieniu Konrad, który ma w liście prosić Unię Europejską o zrzeczenie się przyznanej nagrody Nobla na rzecz rotmistrza Witolda Pileckiego.
Uważam, że działalności fundacji powinny przyjrzeć się stosowne organa, a w szczególności jej mobbingującemu działaniu względem rodziny Rotmistrza, a także celowemu zadrażnianiu stosunków polsko – żydowskich. Jestem daleki od tego, aby zakazywać fundacji działalności, bo z przytoczonych faktów widać, że pracują tam ludzie o szerokich horyzontach myślowych i bardzo pomysłowi, którzy w poszukiwaniu sprzymierzeńców nie wahają się zwracać z prośbą nawet do Watykanu.
Zastanawiam się w jaki sposób spożytkować tak energicznych ludzi z fundacji Paradis Judeorum, a jednocześnie przysłużyć się zbliżeniu między naszymi narodami. Wydaje mi się, że mam świetny cel dla prezesa, a mianowicie doprowadzenie, powiedzmy w roku 2015, do wspólnego lotu polsko-izraelskiego na Marsa.
Paradis Juddaeorum, w pieriod!