Papież Jan Paweł 2 jest czczony przez wielu niczym bóg. Polacy pogrążają się w kulcie zmarłego człowieka, zamiast Boga, wykazując się daleko posuniętym fanatyzmem. Nawet przedmiot o który otarł się papież staje się obiektem westchnień katolików.
Ludzie, którzy są biernymi katolikami, niezbyt wierzącymi również stają się ofiarami propapieskiej propagandy. O Janie Pawle 2. nie wolno wręcz powiedzieć krytycznego słowa. Mówienie o nim "wielki", płakanie po nim i wspominanie jego "dobroci" stało się pewnym obowiązkiem kato-patriotycznego Polaka. Ludzie myślą, że powtarzając za propagandą utarte slogany, staja się częścią czegoś i ktoś podobny przyzna im rację. Sami nakręcają w ten sposób tą propagandę. Niektórzy popadają w jeszcze większy obłęd i próbują konkurować ze sobą "kto bardziej płakał po śmierci papieża" pokazując tym samym swoją płyciznę umysłową.
Mało kto zna teksty JP2. czy jego historię. Mało kto ma o nim własne zdanie. Ludzie tylko powtarzają słowa innych. Po śmierci papieża wszyscy nagle zaczęli wspominać o jego naukach i o nim, choć nikt z nich jego nauk ani biografii nie zna. Opierają się jedynie na stereotypie, wykreowanym wizerunku i modzie na kult jego osoby. Ludzie mają tendencję do ekshibicjonizmu emocjonalnego i to naciąganego – kto bardziej tęskni za papieżem, kto bardziej go lubił. Stereotyp "dobrego" i "wspaniałego" pozwala ludziom na identyfikowanie się z tymi rzeczami poprzez fanatyczny kult.
Większość z krzyczących "wielki", "kochany", "dobry" nie potrafi powiedzieć co dobrego tak na prawdę zrobił JP2. Nikt z nich nie wie też ile złego przyniósł. W Polsce panuje propapieska cenzura obyczajowa (i nie tylko). Człowiek, który wypowie się o papieżu krytycznie od razu jest uznawany za głupiego, niegrzecznego, nieszanującego. Czy JP2. jest nietykalny? Skoro zrobił to co zrobił, to podlega takiej samej krytyce jak inni, zwłaszcza, biorąc pod uwagę publiczny wizerunek jaki sobie stworzył.