pisanie „baśni jak niedźwiedź” nie jest najlepszym sposobem, by dotrzeć do współczesnych nastolatków, dlatego spróbuję zapełnić niszę tuż poniżej Coryllusa… rubasznie i komiksowo ;)))
od czasu tzw. "wyzwolenia" ok. 1944 wymuszana była umowa społeczna wszystkich na wszystko… w tym na leczenie – "wicie, rozumicie… DO NAS składki płacicie i POTEM za darmo się leczycie"…
ale po dekadach "służbom społecznym" znudziło się pilnowanie "sprawiedliwości społecznej" i nabrali pogardy dla ideologii "dobra wspólnego". ambitni synowie chłopów i robotników chcieli pracować na WYŁĄCZNIE własny rachunek i odciąć się od "ludu prostego", który okazał się niewystarczająco przebiegły, by "kręcić lody" w ramach redystrybucji owoców cudzej pracy. komisarze postanowili się dogadać z najnikczemniejszymi konfidentami i nad Wisłą… pozwolono na "bunt kontrolowany", czyli transformację ustrojową.
bunt trwał, mniej lub bardziej uwikłani "przedstawiciele ludu" żądali zmiany stosunków gospodarczych, narażając się na pałowanie, areszty i zwolnienia z pracy, a w międzyczasie etatowi urzędnicy, inspektorzy, nadzorcy zmienili motywację na kapitalistyczną. etatyści socjalistyczni porozumieli się ze strażnikami PRL i sprawnie zawiązali korporacje SSowieckich weteranów "Fasci Sovietici di Combattimento" dla każdej branży, w której od dekad wydeptywali sobie ścieżki oraz mościli gniazdka…
od 1981r nad Wisłą WSZYSTKO zostało zaklepane i podzielone, więc teraz mogą sobie pozwolić na drwiny w stylu: "dżery, mohery i frajery… chce się leczyć twoja mać, to za WSZYSTKO TERAZ płać"