Wyrwane z kontekstu: Pana Jezusa test na miłość
14/10/2012
501 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Idź, sprzedaj wszystko, co masz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. (Mk 10,21)
Dzisiejsza perykopa ewangelijna przypomniała mi znany dowcip z czasów PRL-u, który, mając na uwadze młodszych Czytelników, tu przytoczę:
Baca aspiruje do PZPR-u. Sekretarz, chcąc sprawdzić intencje bacy testuje go:
– A kochacie wy baco naszą partię?
– Pewnie że kochom. Co byk mioł nie kochać.
– A oddalibyście partii wasze pole?
– A oddołbym. Co byk mioł nie łoddać.
– A konia?
– Kunia tyz.
– A kobite byście oddali?
– I kobite bym łoddoł.
– A owieczkę?
– Łowiecki bym nie łoddoł.
– A to czemu?
– Bo mom.
Podobnie zachowuje się człowiek z dzisiejszej przypowieści. Wszystko jest dobrze, do czasu, gdy Jezus radzi mu: Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. (Mk 10,21).
Rozmówcy nie spodobała się ta „oferta”. Spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości (Mk 10,22).
Dlaczego odszedł zasmucony? Bo zależało mu na życiu wiecznym. Sumiennie przestrzegał przykazań, żył bogobojnie. Sądził, że to wystarczy. A tu nie wystarczyło. Trzeba było jeszcze oddać wszystko, o co całe życie zabiegał, z czym tak mocno się związał. Odszedł, bo miłość do rzeczy zwyciężyła z Miłością do ludzi. Zasmucony – bo nie dało się „na łatwiznę”. Jezus mówi wyraźnie: „wszystko, co masz”! Przecież to odstraszy każdego! Czy mówił tak serio, czy też po to, by Jego rozmówca uświadomił sobie, jak mocno jest przywiązany do marności tego świata? Może jednak to drugie?
Rozumiane dosłownie przejście wielbłąda przez ucho igielne sugerowałoby, że Królestwo Niebieskie jest dla bogaczy zamknięte bezwarunkowo, ale niektórzy egzegeci twierdzą, że Jezus miał na myśli ciasną i niską bramę w murach Jerozolimy, przez którą z trudem przedostawały się wielbłądy. Interpretacja ta istnieje co najmniej od XV wieku, brak jednak dowodów na to, że brama o takiej nazwie istniała w czasach Jezusa. A Cyryl Aleksandryjski twierdził, że Jezus miał na myśli linę, nie wielbłąda, ponieważ oba te wyrazy mogą być mylone ze względu na itacyzm (κάμηλος kamêlos wielbłąd, κάμιλος kamilos lina).
Lecz mniejsza z tym, czy chodzi o wielbłąda, linę, ucho igielne czy bramę, jest pewne, że trudno, co Jezus mówi nam wprost: Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego (Mk 10,24). Dlaczego trudno? Bo rzeczy są zdradliwymi pułapkami. Żądza posiadania jest jak narkotyk. Przesłania nam widok na bliźnich. Najpierw zabiera serce, potem sumienie a na końcu i rozsądek.
Kościół posoborowy buduje cywilizację miłości. Jej fundamentem jest wyraziście sformułowany przez Jana Pawła II prymat „bardziej być” nad „więcej mieć”. Nie określa granic, tylko kierunek.
Chcesz „bardziej być” czy „więcej mieć”? Zdecyduj sam.