Tyle, i tylko tyle. Bez żadnego rejestru, bez pieczątek, bez opłat.
Z cyklu: Akcja – idziemy jak Gandhi po sól.
Po kolonii, co to w szczerym polu powstałą jak dziedzic postanowił grunta sprzedać i kasę w karty przegrać, niewiele zostało. Światła elektrycznego nie opłacało się tam podciągać, a dzieci przy lampie ślęczeć nie chciały i do wsi ciągnęły. Sady jeno, co czasem jakiegoś daniela lub sarnę od wiatru ochronią i studnie – tyle.
Śniło mi się, że oto zjawił się Jan z Pola, jak jednego z gospodarzy tam żyjących nazywano. Do stołu zaproszony został, bo gość to był światowy. Chłop postawny i w ruchach żołnierski. Coś tam o wojnie w Italii powiedział i o tym jak „burków” za Dniestr przeganiał, i o tym czy ten Anders na tym białym koniu przyjedzie czy nie, jednak po tym zagajeniu, z pewną nieśmiałością, na tematy ekonomiczne przeszedł: „.. a teros my se chłopy pogodej na czym by tu piniendzy zrobić...” I zaczęło się.
Franek, co to wszystkie jarmarki okoliczne objeździł i nie dostał parpaweniksu do glicowania kolajzy, z pomysłem takim wyszedł i jakoś na tym stanęło. Parpaweniks robić będziem.
Antek, co to do Bochni po sól jeździł i w gospodach przydrożnych nie tylko na popas się zatrzymywał, o czym słuchy jakieś do wsi dochodziły, szybko na swym wasążku miejsce na ten parpaweniks znalazł, bo niby po co w tamtą stronę ma próżno jechać. Jednak nie wiem jakim prawem Mariusz od Mietka z laptopem się znalazł i zaczął to wszystko w jakieś słupki układać i rajwachu przy tym trochę było, a później po blutufie na drukarkę puszczać, coby każdy do ręki wziął i sprawdził czy czasem krzywdy mieć nie będzie. Stanęło na tym, że jakąś umowę spółki dorazowej spisali, a że do spółki weszło ich chyba pół tuzina, to Mariuszowi atramentu w drukarce brakło i zrobił się pretekst, aby do Kasi co to na górce mieszka, niby w tej tylko potrzebie się udać. Gospodarz do piwniczki po burkacza poszedł, aby się gościom nie dłużyło. W końcu długopis w ruch poszedł, podpisy na umowach zaczęły gęstnieć, a dla przypieczętowania interesu przybito piątki.
Tyle, i tylko tyle. Bez żadnego rejestru, bez pieczątek, bez opłat. Spółka dorazowa została zawarta.
Piękny sen – nieprawdaż? Panie Janie z Pola. Czy Ty czasem, jak u tych Austriaków na ordynansie byłeś, to czy Ty czasem ichniego kodeksu handlowego nie studiował?.
Stowarzyszenie do poszczególnych czynności handlowych na wspólny rachunek |
||
Według ustawy handlowej Austro-Węgier z 1862r1. |
W brzmieniu proponowanym |
|
Art. 266 |
Stowarzyszenie się do jednej lub więcej czynności handlowej na wspólny rachunek nie wymaga pisemnego aktu, ani też nie podlega innym formalnościom. |
1. Stowarzyszenie się do jednej lub więcej czynności handlowej na wspólny rachunek nie wymaga pisemnego aktu, ani też nie podlega innym formalnościom. 2. Zawiązujące się w ramach stowarzyszenia autonomiczne wspólne przedsięwzięcia zwane dalej spółkami dorazowymi nie posiadają osobowości prawnej i dla swojego działania wykorzystują atrybuty osobowości prawnej wspólników. |
Art. 267 |
Jeśli nic innego nie umówiono, wszyscy uczestnicy są obowiązani przyczynić się w równym stosunku do wspólnego przedsięwzięcia. |
Umowy spółek dorazowych pod rygorem nieważności muszą mieć formę pisemną i zawierać co najmniej: wyszczególnienie przedmiotu spółki, koordynatora spółki, kosztorys lub inny dokument ustalający procentowy udział poszczególnych wspólników w cenie sprzedaży produktu końcowego. |
Art. 268 |
Jeśli nic nie umówiono co do udziału w zysku i stracie, natenczas oprocentowuje się wkładki, natomiast zysk lub stratę rozdziela się według głów. |
Jeśli nie postanowiono inaczej, każdy wspólnik uczestniczy w stracie w takim stosunku w jakim uczestniczyłby w sprzedaży przedmiotu spółki. |
Art. 269 |
Z czynności, które zawarł uczestnik z osobą trzecią, nabywa on wyłączne prawa i odpowiada za zobowiązania wobec osoby trzeciej. Jeśli uczestnik wystąpił zarazem z polecenia i w imieniu reszty albo też wszyscy uczestnicy działali wspólnie przez wspólnego pełnomocnika, wówczas każdy uczestnik jest solidarnie uprawniony i zobowiązany w stosunku do trzeciego.
|
Jeśli nie postanowiono inaczej, to z czynności, które zawarł uczestnik z osobą trzecią, nabywa on wyłączne prawa i odpowiada za zobowiązania wobec osoby trzeciej. Jeśli uczestnik wystąpił zarazem z polecenia i w imieniu reszty albo też wszyscy uczestnicy działali wspólnie przez wspólnego pełnomocnika, wówczas każdy uczestnik jest solidarnie uprawniony i zobowiązany w stosunku do trzeciego. |
Art. 270 |
Po ukończeniu spólnego interesu musi uczestnik, który go prowadził, zdać pozostałym uczestnikom sprawę przy przedłożeniu dowodów. On też załatwia likwidację.
|
1. Po ukończeniu wspólnego interesu koordynator spółki dokonuje wzajemnych rozliczeń pomiędzy wspólnikami z kwot uzyskanych ze sprzedaży przedmiotu spółki a wspólnik, który w imieniu spółki dokonał sprzedaży wystawia pozostałym wspólnikom dopuszczone prawem dokumenty. 2. Jeśli nie postanowiono inaczej i jeśli w umowie spółki dorazowej procentowych udziałów w cenie sprzedaży dokonano na podstawie kosztorysu przedmiarowego, każdy wspólnik może zażądać sporządzenia kosztorysu powykonawczego uwzględniającego poziom cen materiałów, surowców i robocizny w dniu sprzedaży i ponownego ustalenia procentowych udziałów w spółce. 3. Po upływie terminów zastrzeżonych w udzielonych gwarancjach i rękojmiach, koordynator spółki dokonuje jej likwidacji. |
Źródło: Powszechna ustawa handlowa z 17 XII 1862 dz. p. p. Nr 1 z r. 1863 obowiązująca w byłym zaborze austrjackim wraz z ustawą wprowadczą i ustawą o spółdzielniach , Księgarnia Nakładowa , Lwów 1932. E-book http://www.pbc.rzeszow.pl/dlibra/docmetadata?id=4845&dirids=1&ver_id=
A co ze stowarzyszeniem? Stowarzyszenie to sobie założycie, jak takich spółek skrzyknie się tyle, że będzie sens występować pod wspólną marką.
1 Spółki dorazowe