W sobotniej Rzeczpospolitej ukazał się wywiad z prezydentem Bronisławem Komorowskim, w którym zapowiada, że przez 3 najbliższe lata, będzie budował w Polsce wspólnotę.
1. W sobotniej Rzeczpospolitej ukazał się wywiad z prezydentem Bronisławem Komorowskim, w którym zapowiada, że przez 3 najbliższe lata, będzie budował w Polsce wspólnotę.
„Musimy dziś umacniać, a nie osłabiać wspólnotę narodową i państwową”, mówi prezydent i dodaje „wydawało mi się, że mam w ręku wszystkie atuty, związane z dorobkiem, życiorysem, tradycją rodzinną, które pozwolą budować tę wspólnotę, nie ukrywam jednak, że okazało się to bardzo trudne”.
Prezydent Komorowski wprawdzie niezmiennie prowadzi w rankingu zaufania do polityków, choć we wrześniu odnotował aż 4 punkowy spadek (67% zaufania) ale nie wynika to z jego specjalnych osiągnięć na jakimkolwiek polu, tylko raczej z nie angażowania się w kontrowersyjne decyzje i ze specjalnej ochrony jaką ma zapewnioną w mediach.
Nawet jego inicjatywa legislacyjna polegająca na wprowadzeniu poważnych ograniczeń w ustawie o zgromadzeniach, godząca w podstawowe wolności obywatelskie, była w mediach przedstawiona tak, jakby było to przedsięwzięcie rządowe albo poselskie, które prezydent tylko podpisuje wręcz jako „notariusz”.
2. Mimo tej wysokiej pozycji w rankingu zaufania do polityków i ogłoszonej w wywiadzie dla Rzeczpospolitej chęci budowania wspólnoty narodowej i państwowej, prezydent Komorowski nie jest niestety tym człowiekiem, który może ją budować i to co najmniej zastanawiające, że tego nie rozumie.
Po pierwsze, nie może tego robić ze względu na jego zachowania w stosunku do poprzedniego ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wielokrotnie w mediach wręcz w skrajny sposób, wyrażał mówiąc najoględniej brak szacunku do swego poprzednika.
Ba po jego śmierci, tak spieszył się do przejęcia jego obowiązków, że jeden z posłów SLD, opisał jego zachowanie na posiedzeniu Konwentu Seniorów w dniu 10 kwietnia 2010 roku, jako skrajnie wręcz cyniczne i bezwzględne.
3. Później były jego bezwzględne zachowania w sprawie krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Zaczął swoje urzędowanie jako pełniącego obowiązki prezydenta, od udzielenia wywiadu dla Gazety Wyborczej, w którym stwierdził, że krzyż ustawiony przez harcerzy po katastrofie smoleńskiej, trzeba stamtąd usunąć.
Gdy w tej sprawie rozpoczęły się mocne protesty harcerze i Kuria Warszawska zostały „zachęcone”do podpisania porozumienia z Kancelarią Prezydenta, w którym harcerze zgodzili się na przeniesienie krzyża do pobliskiego kościoła na Krakowskim Przedmieściu, a służby prezydenta zobowiązały się do upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej i żałoby po niej, odpowiednim monumentem na Krakowskim Przedmieściu.
Krzyż został przeniesiony ale z drugiej części porozumienia już nikt od prezydenta Komorowskiego nie chciał się wywiązać, bo chyba trudno potraktować jako jego realizację, umieszczenie malutkiej tablicy na budynku przy Krakowskim Przedmieściu i to w sposób urągający powadze nawet tak skromnego przedsięwzięcia.
4. Prezydent Komorowski nie bronił również honoru polskiej armii i jednego z jej dowódców ś.p. generała Błasika, kiedy ukazał się oszczerczy atak na niego w tzw. raporcie Anodiny, nie bronił dobrego imienia wojskowych pilotów, choć doskonale już wiedział, że to nie oni byli winni tej katastrofy. Nie zrobił tego choć jest zwierzchnikiem sił zbrojnych.
Ba do tej pory, utrzymuje, że „państwo się sprawdziło” mimo tego, że ostatnie wydarzenia związane z zamianą zwłok, dobitnie pokazują, że to państwo nie zorganizowało w sposób odpowiedzialny, nawet pogrzebów ofiar katastrofy.
Nawet w tym wywiadzie odpowiadając na pytanie czy państwo zdało egzamin po katastrofie, czy rząd i jego ministrowie w tej sprawie nie zawinili, odpowiada w niezwykle arogancki i urągający inteligencji Polaków, sposób. Mówi bowiem tak „jak coś zawali wójt czy jakiś urzędnik, to od razu mówimy,że zawaliło państwo”.
5. Prezydent Komorowski ma także i inne fragmenty swojego życiorysu, które są co najmniej zastanawiające. Okazuje, że wtedy kiedy był wiceministrem i ministrem obrony, miał wyjątkową słabość do ludzi z Wojskowych Służb Informacyjnych szkolonych jeszcze w związku Radzieckim (o czym pisze wprost opierając to istniejących dokumentach, Sławomir Cenckiewicz w swojej książce „Długie ramię Moskwy”).
Wyrazem tego było także głosowanie Komorowskiego nad ustawą rozwiązującą WSI. Jako jedyny z klubu Platformy Obywatelskiej, głosował przeciwko tej ustawie, razem zresztą z posłami z klubu SLD.
6.To są najważniejsze powody dla których budowanie wspólnoty narodowej i państwowej, prezydentowi Komorowskiemu nie wychodzi od 2 lat i nie wyjdzie także w ciągu najbliższych lat jego kadencji.
A już pójście na czele marszu w Dniu Niepodległości 11 listopada tego roku, co zapowiedział w tym wywiadzie, po wprowadzeniu poważnych ograniczeń dla zgromadzeń publicznych w ustawie o zgromadzeniach, jest wręcz swoistą „prowokacją” wobec środowisk, które takie marsze organizują od kilkunastu lat.