Dużym niesmakiem zakończyła się jedna z edycji sztandarowej pozycji każdej telewizji – kabaretu.
Tym bardziej było to przykre. Co prawda większość występów przebiegało tak, jak powinno (Grand Prix zdobyła rewelacyjna formacja Kacze Siekacze), ale pod sam koniec wystapił pewien artysta i zaśpiewał taką oto piosenkę:
Coś się z narodem dzieje niedobrego
Nie ma za grosz poczucia terroru pisowskiego
Widziałem was świtem w miejskiej komunikacji
Gdy powracałem sobie z mej redakcji
Zawsze myślałem, że rano w tych tramwajach
Sukcesem rządu pasażer się upaja
A tu chwilówki, bezrobocie, Smoleńsk, sitwy, gnój!
Dlaczego? Ludu ty mój?
Rozryte miasta, niedokończone drogi
Uniemożliwią opozycji pochody
To wszystko po to, by tamtym zdusić głos
Więc skąd ta poranna złość? Tym bardziej, że…
Za oknami świta
Gdzieś Karosław czyha
Władzę nam zabierze
W dusznej atmosferze
Odetną Fejsbuka
Rządzić będzie strach
A wy jacyś tacy…
Przecież to obciach.
Przez chwilę myślałem: "Może spadły słupki?",
Ale to by mogły podać tylko jakieś głupki
Przecież tak nie można pisać na żadnej stronicy
Takie coś trzeba bowiem utrzymać… w tajemnicy.
I tak podniecony, już nie wytrzymałem.
Razem z motorniczym, kumplem z wyższej szkoły, tramwaj zatrzymałem.
I krzyknąłem tak, jak tylko miałem siłę:
Ludzie! Kochani! Coście tacy smutni?!
Przecie jedziecie po zasiłek!
Patrzcie…
Za oknami świta
Gdzieś Karosław czyha
Władzę nam zabierze
W dusznej atmosferze
Odetną Fejsbuka
Rządzić będzie strach
A wy jacyś tacy…
Przecież to obciach.
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!