To, że ludzie Platformy to perfidni kłamcy, jest faktem. Ostatnie dni utwierdziły mnie w tym twierdzeniu.
Dwa przykłady. Pierwszy to Kluzikowa. W lizowym programie powtarzała jak mantrę – „Seremet to kandydat Lecha Kaczyńskiego”. Jak widać pani Kluzik, notoryczny zdrajca nawet własnych idei, po „zapisaniu się” do PO, jak papuga powtarza seremetowe kłamstwo. Bezmyślność takiego zachowania świadczy o jednym – wlazłaś kluzico w kłamliwe towarzystwo to i kraczesz tak jak ono. Robisz to z premedytacją, z pełną świadomością rozpowszechniania kłamstwa twoich obecnych idoli. Nie zakrzyczysz zawartych w ustawie zapisów. Bo one są faktami a nie „prawdą” twoją i twoich platformianych kłamców.
Kluzikowa oszukała. Nie tylko swoim seremetowym kłamstwem. Przede wszystkim oszukała swoich byłych już kolegów z PJN. Dziś oszukuje opinię publiczną. Kim jest ta pani? Czy kłamstwo ma w genach czy z domu wyniosła? Znalazła swoje miejsce w PO. Wychodek znalazł wychodek. Kłamstwo znalazło się we właściwym miejscu.
Kopacz świadomie, z pełną premedytacją, oszukała opinię publiczną ogłaszając z trybuny sejmowej o przekopywaniu na metr głęboko. Pominę fakt dziwnego (a może i nie?) zafałszowania stenogramów sejmowych, choć warto spytać KTO zdecydował o fałszerstwie.
Dziś Kopacz mówi, że ktoś jej powiedział o przekopywaniu. Innymi słowy – przemawiając w Sejmie WIEDZIAŁA, że przedstawianie przekopywania jako faktu a nie jako zasłyszanej informacji jest kłamstwem. Z pełną świadomością, z pełną premedytacją PRZEMILCZAŁA fakt zasłyszenia o przekopywaniu bo wiedziała, że jeśli wspomni o tym, że ktoś jej powiedział wywoła natychmiast wiele pytań. Kto powiedział? Czy to sprawdziła? Czy sama była na miejscu i widziała przekopywanie? Itd., itp… Dlatego poszła w kłamstwo. Zapomniała, że kłamstwo ma krótkie nogi.
Kiedy czytam peany na cześć tej pani, kiedy dziennikarz „Wiodącego Tytułu Prasowego ( by M. Brixen) nazywa „niskim i chamskim” wytykanie pani Kopacz jej kłamstw, nie pozostaje mi nic innego jak zapisać „peanowców” i dziennikarzy „WTP” do grona wspólników w kłamstwie.
I dochodzę do jedynego logicznego wniosku – kłamstwo musi mieć pożywkę, która wytłumaczy, rozgrzeszy, z kłamstwa zrobi standard, którym będzie zatruwać rzeczywistość. Będzie rozsiewać swoją zgniliznę, najgorszą bo moralną. Będzie, za wszelką cenę, szerzyć fałsz, siać kłam, bryzgać rynsztokiem manipulacji choć doskonale wie, że każda próba zafałszowania rzeczywistości dziś po prostu nie pozostanie bezkarna.
Dla takich ludzi nie ma ratunku. Oni stali się orwellowskimi Winstonami. Tyle, że ich nikt bestialstwem nie zmuszał do widzenia iluś tam palców. Oni widzą siedem, trzysta, dwa miliony palców Z WŁASNEGO, NICZYM NIE WYMUSZONEGO WYBORU. Dlatego kłamali wczoraj, kłamią dziś i będą kłamać jutro.
Kłamstwo ma krótkie nogi, rozumiecie peowcy?