Kolejna interwencja Fundacji LEX NOSTRA – tym razem w sprawie oskarżonego Dariusza Lenarta, gdzie jedynym „dowodem” przeciwko niemu są wielokrotnie zmieniane zeznania świadka, który w dacie zdarzenia od wielu dni nie trzeźwiał…
W miasteczku Głowno w łódzkiem oskarżono o pobicie ze skutkiem śmiertelnym Dariusza Lenarta, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie…
Został oskarżony o czyn, którego – jak wszyscy znający sprawę twierdzą – nie popełnił.
Czerwcowej nocy z niedzieli na poniedziałek w Głownie równolegle miały miejsce dwa zdarzenia, właściwie dwa pobicia: pierwsze nad jeziorem w wyniku którego zmarł Krzysztof B., oraz drugie na Placu Wolności – z udziałem Dariusza Lenarta.
Było jeszcze w Głownie tej samej nocy trzecie pobicie, które to było efektem wandalizmu Dariusza Lenarta oraz Tomasz S., którzy rozbili lusterka w samochodzie Norberta W. ps. „Guma”. Powód był prozaiczny – „Guma” miał jakiś uraz do Dariusza Lenarta i na każdym kroku dość nieelegancko o tym p. Dariuszowi przypominał.
„Guma” szybko odszukał Dariusza Lenarta i sam wymierzył sprawiedliwość – m.in. przy pomocy sporej wielkości młotka… nie oszczędzał nawet głowy, bo widać uznał, że jeśli ktoś w Głownie rozbija mu w samochodzie lusterka, to najwyraźniej i tak pozbawiony jest rozumu.
Lokalni policjanci mieli więc trzy pobicia w ciągu jednej nocy – zatem przystąpili do działania…
Najszybciej stróże prawa „załatwili” sprawę aktu zemsty na lusterkach samochodowych. W efekcie zapewne wnikliwie przeprowadzonego śledztwa Prokuratura Rejonowa w Zgierzu umorzyła postępowanie w sprawie pobicia młotkiem Dariusza Lenarta przez Norberta W. ps. „Guma”, przywłaszczenia pieniędzy oraz kluczyków do samochodu p. Dariusza. Umorzenie nastąpiło wobec „braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu”. A że kluczyki od Hondy należącej do Dariusza Lenarta znaleziono później w samochodzie „Gumy” ( oczywiście BMW ), to już dla stróży prawa zapewne był szczegół…
Drugie „pobicie” – tym razem na Placu Wolności – miało miejsce tej samej nocy. Dariusz Lenart, który też w nim uczestniczył, sam przyznał się do szarpaniny, w wyniku której – jak się później okazało – nikt nie ucierpiał. Co więcej… o tym zdarzeniu policjanci dowiedzieli się od samego Dariusza Lenarta, ale o tym za chwilę…
Trzecie pobicie – ze skutkiem śmiertelnym – miało miejsce przy lokalnym jeziorze.
Głowno nie jest metropolią, więc gdy – z nagrań monitoringu – okazało się, iż Dariusz Lenart znajdował się tej nocy niedaleko miejsca śmiertelnego pobicia Krzysztofa B., ( kupował w sklepie alkohol ) lokalna policja nie natrudziła się zbytnio, by wytypować sprawcę, w właściwie sprawców wspólnego zakupu alkoholu w sklepie spożywczym – Dariusza Lenarta i Tomasza S.
Oczywiście, sklep spożywczy należy do wspomnianego już „Gumy”, a on sam ma – jak donoszą lokalne wiewiórki – dobre kontakty z miejscowymi funkcjonariuszami.
Wzięli więc w obroty Dariusza Lenarta, który od razu przyznał się do udziału w przepychance na Pl. Wolności, choć przysięgał, iż podczas niej nikt nie ucierpiał.
Ale by zapewne ułatwić sobie pracę, policjanci, a później Prokuratura Rejonowa w Zgierzu przyznanie się Pana Dariusza do udziału w przepychance na Pl. Wolności uznały jako przyznanie się do winy w sprawie śmiertelnego pobicia przy jeziorze…
Tak więc policjanci wcisnęli do podpisu Dariuszowi Lenartowi, który ledwo trzymał się na nogach z uwagi na zawroty głowy protokół, gdzie przyznał się on do udziału w bójce podczas tragicznej nocy… W protokole tylko nie sprecyzowano dokładnie w której bójce…
Wszyscy uczestnicy opisanych zdarzeń byli pod wpływem alkoholu…
Agnieszka K. – bezpośredni i jedyny świadek pobicia nad jeziorem będąc w stanie upojenia alkoholowego, na okazaniu na komendzie w Głownie „rozpoznała” sprawców, jak później mówiła w Głownie, „z powodu obawy przed jej aresztowaniem, bo nic, a nic nie pamiętała…”
Dla „lepszego przypomnienia” – według świadka – funkcjonariusze policji pokazali Agnieszce K. nagrania z monitoringu ze sklepu spożywczego jeszcze przed okazaniem jej potencjalnych oskarżonych.
Warto pamiętać, iż Agnieszka K. w czasie zdarzenia spożywała alkohol nieprzerwalnie od kilku dni. Być może dlatego jedyny świadek oskarżenia co chwilę zmieniała później swoje zeznania, także przed Sądem.
I tak – podczas pierwszego przesłuchania dokładnie opisała, jak byli ubrani sprawcy, twierdząc, że „sprawca nr 1 był ubrany w spodnie jeansowe i jasną czapkę bejsbolówkę” oraz „bluzę na suwak koloru ciemnego”. Kilka godzin później podczas przesłuchania podała jednak całkiem inny opis ubioru sprawców: „sprawca nr 1 miał mieć na sobie bluzę z kapturem koloru jasnego”.
Dariusz Lenart w chwili zdarzenia był ubrany w spodnie dresowe, a nie jeansowe, co chyba można by zauważyć bez specjalnej wiedzy o krawiectwie…
Mimo braku wyraźnych dowodów w sprawie oraz niespójnych zeznań Agnieszki K. policjanci z komendy w Głownie wersji raz obranej za nic nie chcieli zmienić i … dali wiarę jej twierdzeniom.
Nieoficjalnie, poza salą rozpraw Pani Agnieszka K. rzekomo miała też stwierdzić, że „lepiej wskazać na kogoś, kogo się nie zna, niż na ekipę z ul. Sikorskiego”, która według lokalnych plotek dokonała śmiertelnego pobicia Krzysztofa B., rzekomo za jego długi.
Wnioski z opinii biegłej, która dokonała sekcji zwłok Krzysztofa B. przewiduje inny scenariusz śmierci, w którym denat na skutek samoistnego upadku spowodowanego stanem wyjątkowo mocnego upojenia alkoholowego odniósł obrażenia, które bezpośrednio były przyczyną jego śmierci.
Chyba nikogo już nie zdziwi, fakt, iż funkcjonariusze prowadzący postępowanie w tej sprawie nie przeprowadzili szeregu czynności dowodowych takich jak zabezpieczenie taśm monitoringu innych miejsc, analizy genetycznej odzieży. Innymi słowy Prokuratura Rejonowa w Zgierzu oraz funkcjonariusze KP w Głownie nie dysponowali żadnymi dowodami, prócz zeznań Agnieszki K., które potwierdziłyby zarzuty stawiane Dariuszowi Lenartowi.
Pomimo to Sąd Rejonowy w Zgierzu zastosował tymczasowe aresztowanie wobec Dariusza Lenarta.
Zgodnie z kodeksem karnym oskarżonemu grozi mu od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
Sprawę prowadzi Sąd Okręgowy w Łodzi – sygn. akt 2 Ds. 995/11.
Zapraszam wszystkich chętnych na rozprawę ( terminy będą podawane na naszej stronie ), ponoć zeznania składane przez świadków są wyjątkowo komiczne.
I zapewne tylko Dariuszowi Lenartowi i Tomaszowi S. nie jest do śmiechu…
Maciej Lisowski
Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA
Artykuł jest dostępny na stronie Fundacji LEX NOSTRA
W służbie Obywatelowi !