Bez kategorii
Like

„Nie wszystko jest złotem, co się świeci”

13/09/2012
757 Wyświetlenia
0 Komentarze
25 minut czytania
no-cover

Czyli historia o tym jak bursztyn zamieniał się w złoto przy niewielkiej POmocy dobrych przyjaciół.

0


Aby zrozumieć jak możliwe było skuteczne dokonanie liczącego wieleset milionów złotych- oszustwa, na szkodę niczego nieświadomych tysięcy klientów, znanego dzisiaj pod nazwą "afery Amber Gold", trzeba prześledzić karierę Marcina Stefańskiego vel Marcina P. oraz zapoznać się działaniami instytucji państwowych podejmowanych wobec jego osoby.

Marcin Stefański vel Marcin P. nie działał w jakiejś wytworzonej wokół siebie próżni czy też na pustyni, a wręcz przeciwnie; działania jego były publicznie znane i transparentne choćby z powodu reklam zamieszczanych prawie we wszystkich mediach. A więc wszystko to czego dokonał nie działo się w sposób tajny i anonimowy i musiało odbywać  się za wiedzą i zgodą licznej grupy obserwujących jego poczynania dygnitarzy partyjnych (choćby z rejonu Trójmiasta) oraz instytucji powołanych do kontroli przestrzegania prawa i mających uniemożliwiać dokonywanie przestępstw- szczególnie gdy przestępstwa te są dokonywane na tak wielką skalę. W tym przypadku czujne oko parlamentarnych reprezentantów społeczeństwa zawiodło, zaś funkcje do jakich zostały powołane liczne i zasobne instytucje kontrolne okazały się zwykłą blagą i fikcją. Oczywiście stratnymi w tym przypadku są wyłącznie tysiące płatników podatków utrzymujących te instytucje, które mają niby ich chronić. 

W praktyce funkcjonowania instytucji kontrolnych i wymiaru sprawiedliwości okazuje się, że funkcjonariusze tych instytucji działają bardzo skutecznie robiąc liczne i systematycznie kontrole w firmach, dość często karając przy tym ich właścicieli  pod byle błahym i nieistotnym pretekstem licznymi mandatami i grzywnami, np. : za brak jakiś tam środków opatrunkowych w apteczce pierwszej pomocy, czy też za nie wydanie paragonu fiskalnego za wykonanie jednej kartki kserokopi o wartości usługi dziesięciu groszy, czy też karanie kierowcy Taxi za nieewidencjonowanie w dochodach niewydanych kilkudziesięciu groszy reszty, bo nie miał drobnych. Jednocześnie te same instytucje posiadając potężny aparat materialny, personalny i prawny nie są wstanie zapobiec  jawnie dokonywanym oszustwom prowadzonym na szeroką skalę.

Czy jest to przypadek?

Sądzę, że nie. Zresztą działania podejmowane wobec firmy Amber Gold i Marcina P. przez przeróżne instytucje państwowe wobec tego jawnie dokonanego oszustwa, ten oczywisty fakt potwierdzają. Dlaczego mega oszustwom, których w III PR było i jest w nadmiarze tak nieskutecznie się zapobiega? Odpowiedź jest prosta: bo mega oszystwa muszą mieć- aby się udać- krycie, a krycie te zapewnia im specyficznie ukształtowany w III RP system państwowy wzmocniony przez moralne przyzwolenie "elit" politycznych, które to sprzyjają  rozwojowi wszelkich patologii w tym i korupcji, same czerpiąc z tego wymierne korzyści.

Przedstawię teraz te fakty.

Marcin Stefański urodził się w 1984 roku na gdańskim blokowisku Chełm. Po ukończeniu średniej szkoły ekonomicznej jak większość jego rówieśników podjął pracę. Praca ta zakończyła się jego pierwszym wyrokiem, gdy został oskarżony o to, że wystawił kilentowi firmy matki fałszywe świadectwo zatrudnienia. Za tą usługę pobrał wynagrodzenie w wysokości 500 zł. W wyniku tego oszustwa w  listopadzie 2005 roku Sąd Gdańsk- Północ skazał Marcina Stefańskiego na pierwszą karę; 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, plus zasądził wobec niego grzywnę w wysokości 700 zł. Można powiedzieć, że wyrok ten za tak błahe przestępstwo był drakoński, tym bardziej, że popełnione zostało pierwszy raz, ale no cóż- nie zbadane są wyroki polskiej Temidy.

Gdy zapada wyrok, Marcin Stefański prowadzi już od ponad roku wspólnie z Ewą M. biznes pod nazwą Grupa Finansowo-Handlowa Sp. z o.o., której odnogą jest sieć punktów opłat nazwanych "Multikasa". Marcin Stefański w firmie tej zasiada na stanowisku dyrektora finansowego, a więc można powiedzieć, że "lis dostał się do kurnika", gdyż we wspomnianej "Multikasie" dokonał swego pierwszego poważnego przekrętu na kwotę 173 tyś. zł. Na wniosek oszukanych klientów "Multikasy" sprawa zostaje rozpatrzona przez sąd.  W wyniku tego procesu Marcin Stefański zaledwie w kilka miesięcy po pierwszym wyroku zostaje skazany ponownie przez Sąd w Kościerzynie. Tym razem wyrok wydany w styczniu 2006 roku  jest nadzwyczaj łagodny, bo skazuje Marcina Stefańskiego tylko na zapłacenie grzywny w wysokości 1 tyś. zł. Jednocześnie sąd znając wyrok z pierwszego procesu nie bierze pod uwagę ze względu na złamanie warunków jego zawieszenia, możliwości odwieszenia kary i skierowania oskarżonego do więzienia celem odbycia zasądzonego w poprzednim wyroku kary pozbawienia wolności. Co jest jeszcze dziwniejsze; sąd nie nakazuje skazanemu dokonania zadośćuczynienia poszkodowanym w postaci zwrotu zdefraudowanych należności.

Jest to pierwszy z całej serii dziwnych wyroków orzekania kary pozbawienia wolności w zawieszeniu wydawanych wobec Marcina Stefańskiego przy pełnej wiedzy sądów o poprzednich wydanych wyrokach warunkowego zawieszenia kary.

W czerwcu 2006 roku w Sądzie w Tczewie, w kolejnej sprawie dotyczącej kradzieży pieniędzy z "Multikasy", skazuje Marcina Stefańskiego na następny wyrok w zawieszeniu. Tym razem również sąd miał do wglądu poprzednie wyroki, skazujące na karę więzienia w zawieszeniu, z pierwszej i drugiej sprawy Marcina Stefańskiego. Sąd w Tczewie nie uwzględnia przy wydawaniu wyroku poprzednich  wyroków warunkowego zawieszenia kary i nie odwiesza ich kierując go tym samym do odbycia bezwzględnej kary pozbawienia wolności.

Jak widać zawieszanie kolejnych wyroków stało się w przypadku Marcina Stefańskiego swoistą prawidłowością. Intgeresującym faktem jest skąd się brała w tym przypadku taka bezprecedensowa wyrozumiałość dla wielokrotnego przestępcy wykazywana przez kolejne trzy różne sądy, łamiąca przy tym istniejące procedury KPK?

Może pomocne będzie przypomnienie właśnie tutaj, że mecenasem Marcina Stefańskiego jest mało znany, ale za to bardzo "skuteczny" trójmiejski adwokat. W jego niebywałej "skuteczności" w zapewnieniu faktycznej bezkarności Marcinowi Stefańskiemu zapewne pomagała mu aplikacja odbyta w jednej z prokuratur gdańskich ? Dodać należy, że nie mogły w tym wypadku  decydować wybitne zdolności prawnicze tego młodego mecenasa, gdyż jak ocenia jego pracę w prokuraturze jeden z dotychczas pracujących tam prokuratorów: "zdolności zawodowe aplikanta D. były raczej mierne". Stąd, oczywiście, nie mógł on liczyć na etat w prokuraturze po odbyciu aplikacji prokuratorskiej i zajął się pracą jako adwokat.

Ciąd dalszy maratonu przestępstw popełnianych przez Marcina Stefańskiego trwa nadal, wynikiem czego jest kolejny wyrok 2 lat pozbawienia wolności zawieszone na okres, aż 5 lat. Wyrok ten zapada przed Sądem w Starogardzie Gdańskim i jest karą za wyłudzenie przez Marcina Stefańskiego 30 tyś. zł kredytu bankowego. I tym razem, zgodnie z "nową świecką tradycją", sąd mając do wglądu trzy poprzednie wyroki nie decyduje się również na odwieszenie warunkowo zawieszonych trzech poprzednich kar więzienia.

Widząc tą ujawnioną w  przypadku Marcina Stefańskiego prawidłowość, ktokolwiek może jeszcze twierdzić, że polskie sądy są restrykcyjne? Otóż sądy w Polsce nie dość, że nie są w pewnych szczególnych przypadkach restrykcyjne, ale polscy sędziowie są wtedy bardzo tolerancyjni, wyrozumiali i pełni zrozumienia dla tych co za przestępstwa popełniane mieliby odsiedzieć karę w więzieniu. Tak, że proszę się nie bać sądów i zawsze powoływać na precedens prawny ujawniony przy okazji recydywy przestępczej Marcina Stefańskiego i domagać się wyłącznie wyroków w zawieszeniu choćby było to kolejny wyrok. W końcu prawo jest jednakowe dla wszystkich; czyż nie???

W 2008 roku, tym razem przed Sądem w Malborku, zapada kolejny- 5 już wyrok- skazujący go na karę 1 roku i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu wykonania kary na 2 lata. Wyrok w tej sprawie dotyczył ciągnącej się nadal za Marcinem Stefańskim sprawy kradzieży na szkodę klientów 173 tyś. zł z "Multikasy" i był wynikiem dalszej części zgłaszanych roszczeń poszkodowanych przez Marcina Stefańskiego.

Od tego też okresu w życiu Marcina Stefańskiego następują bardzo ważne zmiany, a więc zawiera związek małżeński z Katarzyną Plichtą i przy tej okazji przybiera nazwisko żony, od tej pory występuje więc jako Marcin P.

Żona Marcina P.- Katarzyna Plichta, pochodzi z gdańskiej dzielnicy Lipce, które leżą na dalekich peryferiach miasta, będąc terenem do dziś nadal rolniczym. Dom rodzinny Katarzyny Plichty to w zasadzie skromne gospodarstwo rolne, w którym od pokoleń zajmowano się uprawą roli. Przed poznaniem Marcina Katarzyna Plichta mieszkała w rodzinnym gospodarstwie rolnym z dziadkiem i matką. Ojciec zaś wiele lat temu, zaraz po rozwodzie opuścił swoją rodzinę i wybrał samotne życie w altance na ogródkach działkowych. Katarzyna od ośmiu lat nie widziała się ze swoim ojcem, który o tym, że wyszła za mąż za Marcina dowiedział się od odwiedzających go znajomych.

Katarzyna Plichta jeszcze przed zawarciem związku małżeńskiego z Marcinem P. rejestruje spółkę o nazwie Salony Finansowe "Ex". Kapitał zakładowy tej nowo powstałej firmy wynosił minimalną wartość; czyli 5 tyś. zł.

16 sierpnia tego samego roku spółka "Ex" zostaje przemianowana na sp. z o.o. o znanej nam dziś dumnej nazwie Amber Gold Invest. Gwoli wyjaśnienia dodam, że Amber Gold w języku polskim oznacza "Złoty Bursztyn".

Trzy tygodnie po powstaniu Amber Gold, a więc 8 września 2008 roku, sąd ze Starogardu Gdańskiego nakazał stawić się Marcinowi P. do więzienia w Słupsku w celu odbycia odwieszonego mu wyroku 2 lat pozbawienia wolności ze względu na niewykonanie jego warunków polegających na naprawie wyrządzonej szkody, czyli zwrotu zasądzonych pieniędzy osobom poszkodowanym. Marcin P. na nakaz ten nie reaguje, bo ma w tym czasie ważniejsze sprawy na głowie, przede wszystkim jest dopiero po ślubie więc i doszły mu nowe obowiązki rodzinne, innym równie ważkim problemem jest to, że Marcin P. zaczyna planować nowy biznes, który ma stać się biznesem jego życia. Tak więc stawia się do więzienia w Słupsku dopiero 16.02.2009 roku gdy już zarejestrował w dniu 27.01.09r. swoją nową firmę- sztandarowy projekt biznesowy, znaną wszystkim pod nazwą-  Amber Gold.

W więzieniu spędził tylko około trzech tygodni po czym 7 kwietnia zostaje przeniesiony do luksusowego Ośrodka Doskonalenia Kadr Służby Więziennej "Posejdon" w Ustce, gdzie może korzystać z całkowitej swobody będąc jednocześnie na wczasach finansowanych z kieszeni podatnika. Z kieszeni tych wyciągnie jeszcze dodatkowo Marcin P. kwoty przekraczające swoją skalą wszelkie wyobrażenia.

W "Posejdonie" Marcin P. wypoczywa do 14 czerwca i jako, że zbliża się sezon urlopowy, sąd postanawia zwolnić zajmowane przez niego miejsce w "Posejdonie" udzielając mu tym razem urlopu w rodzinnym domu małżonki w gdańskich Lipcach. Przypomnę jeszcze, że do czasu zwolnienia na przepustkę z więzienia Marcina P. przez Przewodniczącego III Wydziału Penitencjarnego i Nadzoru nad Wykonaniem Orzeczeń Karnych w Słupsku- sędziego Jana Filipczyka, Amber Gold zaczyna przynosić pierwsze zyski. Do połowy czerwca 2009 roku a więc praktycznie w ciągu jego "odsiadki" w "Posejdonie", Amber Gold notuje przychód na poziomie 1,4 mln zł i 700 tyś. zł czystego zysku.

W celu uzupełnienia dodam, że zwolnienie z wypoczynku w "Posejdonie" udzielone przez sędziego ze Słupska było ciągle przedłużane pod pozorem bardzo ciężkiej sytuacji materialnej rodziny Marcina P., która miała polegać na tym, że rodzinny domek rodziny żony uległ jakiemuś pożarowi i mając za jedyne źródło dochodów rentę dziadka żony nie byli wstanie domu wyremontować- szczególnie pilną potrzebą był kosztowny remont dachu. Zwolnienie z więzienia Marcina P. miało więc umożliwić mu zdobycie środków finansowych pozwalających na dokonanie niezbędnego po pożarze, remontu domu. 

Marcin P. po tej pierwszej przepustce nie trafił już później do więzienia, gdyż po kilku kolejnych przedłużeniach przepustki z więzienia z jego wniosków złożonych na ręce  sędziego Sądu Penitencjarnego w Słupsku odwieszony wyrok został ponownie zawieszony, gdyż reprezentujący Marcina P. mecenas posiłkując się opinią kuratora sądowego, poinformował w złożonym wniosku sąd o naprawieniu szkody przez Marcina P. wobec poszkodowanych. Właśnie te domniemane naprawienie szkody było pretekstem dla sędziego do ponownego zawieszenia kary pozbawienia wolności. Oczywiście informacja przekazana sądowi o naprawie szkody była informacją nieprawdziwą, czego sąd łaskawie nie zechciał, mając taki obowiązek, jej sprawdzić u źródła, czyli u osób poszkodowanych. W czasie zwolnienia na przepustkę Marcin P. "jedna się z Bogiem" i po porozumieniu się z dominikaninem O. Jackiem Krzysztofowiczem wykłada z własnej kieszeni datek w wysokości 1 mln zł na remont Kościoła Św. Marcina w Gdańsku.

Zaraz po opuszczeniu więzienia w postaci wczasów w "Posejdonie" Marcin P. już w sierpniu zostaje skazany na szósty wyrok 2 lat kary więzienia w zawieszeniu na 5 lat oraz 3,6 tyś. zł grzywny. Marcin P. zostaje tym razem skazany już jako prezes Amber Gold, a wyrok zapada przez sądem Gdańsk-Północ , który go skazywał na pierwszy wyrok w zawieszeniu.

Sądzić należy, że podczas pobytu w ośrodku "Posejdon" w Ustce Marcin P. dostał jakieś gwarancje nietykalności w zamian za usługi prania "brudnych" pieniędzy jakie musiał wykonać za pomocą swojej firmy Amber Gold dla niezidentyfikowanych jeszcze wysoko postawionych osób.

W połowie grudnia 2009 roku Komisja Nadzoru Finansowego wysyła do Prokuratury Gdańsk-Wrzeszcz, której szefuje w owym czasie prokurator Witold Niesiołowski, pismo z zawiadomieniem podejrzenia popełnienia przestępstwa finansowego przez firmę Amber Gold. Prokuratura odmawia zarządzenia śledztwa w wyniku czego KNF odwołuje się do sądu, który nakazuje prokuraturze uchylenie decyzji o odmowie podjęcia się śledztwa. Prokuratura Gdańsk-Wrzeszcz ponownie odmawia podjęcia śledztwa i sprawę umarza. Na tą decyzję prokuratury KNF ponownie odwołuje się do sądu, który ją uchyla. Wtedy to po długiej zwłoce prokuratura rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz sprawę zawiesza na czas nieokreślony. W międzyczasie kończy się kadencja szefa prokuratury rejonowej z Gdańska-Wrzeszcza- Witolda Niesiołowskiego, który zostaje przeniesiony przez Prokuratora Generalnego na początku 2011 roku na stanowisko szefa Prokuratury w Gdyni, a dotychczasowa jej szefowa- prokurator Marzanna Majstrowicz zostaje mianowana tym razem szefem Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. Od tego momentu, a więc od dnia mianowania 11 lutego 2011 roku sprawa Marcina P. i firmy Amber Gold jest pod jej bezpośrednim nadzorem. Dodam w celu uzupełnienia, że Marzanna Majstrowicz przed mianowaniem jna funkcję  szefa Prokuratury w Gdyni przez odchodzącego z urzędu Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę w październiku 2007 roku wiele lat pracowała w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz, a więc praca w tej prokuraturze i zatrudnieni tam ludzie byli jej już wcześniej bardzo dobrze znani.

Ale powracając do chronologii zdarzeń, otóż w dniu 6 czerwca 2010 roku Marcin P. zostaje po raz siódmy  skazany przez Sąd Rejonowy w Kwidzynie na karę 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat. Wyrok ten jest wynikiem wcześniejszego wyłudzenia 57 kredytów za pomocą tzw. "słupów" przez Marcina P. z AG Money Banku na łączną kwotę około 500 tyś. zł. (przy okazji proszę zapamiętać nazwę tego banku, bo pojawi się on w dalszej karierze Marcina P.)

Jednocześnie Amber Gold za połowę 2010 roku ma przychód na poziomie ok. 30 mln zł i zysk w wysokości ok. 15 mln zł. W tym samym roku obroty stwierdzone na kontach firmy Amber Gold wynoszą około 1 mld złotych.

W roku 2011 kończą się nagle dla Marcina P. dotychczasowe problemy z instytucjami wymiaru sprawiedliwości, po prostu dostaje on wolną rękę i może zgodnie ze swoim planem realizować zamiar mega przekrętu. Wtedy też Marcin P. staje się osobą publicznie znaną , a on sam zaczyna odgrywać rolę znanego i szanowanego biznesmena oraz filantropa: sponsoruje gibony w oliwskim ZOO, przekazując datek w wysokości 1,5 mln zł oraz wspiera realizację filmu A.Wajdy o Wałęsie kwotą 3 mln zł. Oczywiście Marcin P. i jego firma Amber Gold nie składa w tym samym czasie sprawozdań finansowych i nie płaci należnych podatków.

W tym też roku Amber Gold staje się znana w całej Polsce ze względu na otworzenie nowej taniej linii lotniczej OLT Express Poland, po której już niecały rok później pozostało 103 tyś. klientów z "ręką w nocniku", gdyż firma ta zbankrutowała, a wykupine przeloty zostały odwołane.

Jak widać rok 2011 był rokiem przełomowym dla Marcina P. tym bardziej, że pod koniec tego roku rozpoczął on- planując perspektywicznie rozwój swojego biznesu- pertraktacje w sprawie zatrudnienia wybitnego specjalisty w sprawach lotnictwa cywilnego- Michała Bąka.

Te ostatnie posunięcie biznesowe miało zapewnić miękkie lądowanie Marcina P. w roli szanowanego biznesmena.

Pozdrawiam.

Na tytułowym zdjęciu widok gdańskiego Osiedla Chełm, na którym urodził się, chodził do szkoły i wychował Marcin Stefański vel Marcin P.

0

AdNovum

Jesli chcesz zbudowac dom, który bedzie sluzyl pokoleniom, zadbaj o jego mocny fundament.

126 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758