Bez kategorii
Like

Kompromitacje – 3. Bankructwa firm budowlanych

29/08/2012
495 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Problem firm budujących autostrady to kompromitacja osób odpowiedzialnych za cały proces organizacji. I trzeba sprawiedliwie powiedzieć: winna nie tylko PO, także ci, którzy skonstruowali ten system jeszcze w latach 90-tych i na początku tego wieku.

0


 

Winni są ci, którzy zbudowali te dziwne struktury organizacyjne. Bo budowa autostrad odbywa się w zaiste dziwnej strukturze. Oto są „wykonawcy”, którzy wygrali przetargi na budowę autostrad – zwykle tak zwane konsorcja, czyli zawiązane do realizacji danego przedsięwzięcia czasowe spółki pewnych firm – jak się okazuje współtworzone przez liczne firmy niepolskie – wśród nich nawet firma indyjska, jest irlandzka, hiszpańska, są Włosi, Niemcy, i też była głośna swego czasu firma chińska – wszystkie one wygrały przetargi na budowę autostrad.
Ale są też tak zwani podwykonawcy. Faktycznie wykonawcami są oczywiście podwykonawcy – to wiele firm większych, mniejszych, które jak się okazuje zostały przez „wykonawców” zaangażowane  – i ze zdziwieniem dowiadujemy się, że często niezarejestrowanym przez generalnego wykonawcę.
Bo ten wykonawca, teraz staje się generalnym wykonawcą – coś jak generał na wojnie – on siedzi sobie gdzieś w ziemiance z innymi generałami, pułkownikami, sztabem, rysuje plany, popija herbatkę i coś do herbatki – a naprawdę walczą i giną żołnierze na pierwszej inni frontu – czyli polskie firmy budowlane.
Nad tym wszystkim wielka marszałkowska czapa GDDKiA – ten chyba w Polsce najbardziej skomplikowany skrót kryje Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, twór powstały z połączenia Agencji Budowy i Eksploatacji Autostrad oraz Generalnej Dyrekcji Dróg Publicznych.
No więc generalna Agencja Budowy Autostrad już nie istnieje, ona zresztą tak właściwie, choć istniała 10 lat – od 1992 do 2002 r. – nic nie budowała – a teraz budują generalni wykonawcy konsorcyjni… ale oni też właściwie nie budują, bo budują tak zwani podwykonawcy – ci żołnierze na pierwszej linii frontu.
No i podwykonawcy, czyli ci prawdziwi wykonawcy, jak się okazuje, nie dostali pieniędzy za wykonane prace i, co oczywiste, protestowali kilka miesięcy temu przed Sejmem. To mi coś przypomina: jak nas w latach 70-tych zagnano, by w tak zwanym czynie społecznym budować, za darmo oczywiście – i ja też zatem budowałem polskie drogi – ściśle mówiąc kawałek pewnej szerokiej arterii na warszawskim Ursynowie i kawałek ulicy Marszałkowskiej – ale to dawno, dawno temu, ale tradycja czynów społecznych jest jak widać silna: za tzw. socjalizmu mówiło się, że o ile dolar stoi na złocie, to polski zloty na „cynie – społecnym” – i to się chyba przyjęło.
No bo pracowali, zaangażowali ludzi sprzęt, materiały, a generalny wykonawca ogłosił upadłość – i tak jakby te firmy rzeczywistych wykonawców miały pracować społecznie. Złoty będzie wtedy silny, bo zmniejszymy deficyt budżetu państwa… ale na cynie, dżentelmeni siły gospodarki nie zbudujemy.
Ale, co się zatem stało z pieniędzmi? – bo dowiadujemy się, ze budowano jedne z najdroższych autostrad. A jednocześnie mówią nam, że przetargi wygrały te firmy i konsorcja, które były najtańsze – bo takie są reguły przetargów.
Generałowie wzięli zatem pieniądze, a żołnierze na froncie poginęli, oddali swe życie (ekonomiczne) na froncie walki o polskie autostrady. Tylko na samym Podkarpaciu takich poległych firm może być ponad 100.
A przecież zapłata rzeczywistym wykonawcom należy się jak psu kość. Gdyby tak ktoś miał psa i nie dawał mu jedzenia, doprowadzając do jego śmierci, z pewnością media by podniosły alarm, prokurator zakasał rękawy i „podjął czynności”, a sądy by zaczęły ostrzyć zęby na łotra, bo ze zwierzęciem postępować trzeba humanitarnie i przykładnie dawać mu należną karmę. Ale gdy rzeczywistym wykonawcom autostrad uparcie nie zapewnia się należnego wynagrodzenia za wykonaną pracę, to jakoś miałoby to ujść na sucho?
(Niech mi wybaczą ci dzielni ludzie, że ten przykład przywołuję, ale nie chodzi o porównywanie ich do psów, lecz o to humanitarne przesłanie, które bardzo chętnie odnosi się do zwierząt, a do ludzi jakby mniej.)
Jest już publiczną tajemnicą, że autostrady kosztują nas jakieś gigantyczne pieniądze. Ale dlaczego w takim razie „wykonawcy bankrutują? No, bo teraz dowiadujemy się, że rzeczywiści wykonawcy, by wejść na budowę wygrywali przetargi oferując nierealnie niskie ceny – i gdy w rzeczywistości okazało się, że materiały, energia itd. są droższe niż kalkulowano, w rezultacie nie są w stanie zrealizować zadania po obiecanych kosztach.
I teraz powiada się, skoro źle skalkulowaliście, to wasza strata. Ale to jest dowód kompletnego nieuctwa osób odpowiedzialnych za polskie finanse publiczne, które uważają, że „trzeba stać na straży publicznych pieniędzy” i jak firmy poniosły realnie wyższe koszty, to ich problem, niech sobie bankrutują.
Jest to NIEUCTWO, bo na całym świecie od dawna wiadomo, że przekraczanie kosztorysów i zaprojektowanych na początku jakiegoś przedsięwzięcia budżetów jest rzeczą normalną. Tak się zawsze działo i dzieje przy budowach mostów, dróg, programach kosmicznych itd. Ale to w normalnych krajach rządzonych przez ludzi kompetentnych jest znane i uważane za rzecz normalną – rzadkością jest wykonanie czegoś według założonych wstępnie kosztów. Zlecające coś państwo, wchodzące w kontrakt z firmami prywatnymi, nie mogłoby sobie pozwolić na niezapłacenie rzeczywistym wykonawcom, którzy ponieśli w rzeczywistości koszty wyższe od założonych. Musi mieć rezerwę na zapłacenie wyższej ceny, choć oczywiście dokładna analiza poniesionych kosztów, cen, godziwych zysków jest wtedy niezbędna – i od tego są odpowiedni fachowcy.
I teraz sprawa osobliwa.Oto przyjęto formalnie ustawę, która rzeczywistym wykonawcom miała umożliwić uzyskiwanie odszko­dowań, jeśli generał nie zapłacił im za wykonane prace, ale nieformalnie – nasyła się na nich zmasowane kontrole, od skar­bowych do celnych., by jak dać lekcję: lepiej się nie wychylaj, stul uszy po sobie, państwo ma ważniejsze cele, ma równoważyć finanse publiczne i basta.
Co jeszcze kompromitujące: Oto ktoś – BEZMYŚLNIE!!! – wytoczył armatę pomocy publicznej, że niby Unia Europejska może zabronić, bo to pomoc publiczna. NIE, dżentelmeni, zapłata za wykonaną pracę nie jest łaskawą pomocą publiczną, lecz należnym wynagrodzeniem, zapłatą realnie poniesionych kosztów za wykonanie kontraktu.
A że po drodze jakieś pieniądze zginęły – ludzie nie mogą za to płacić, bo jak już gdzieś pisałem, gospodarka to miliony budżetów, także budżety firm budowlanych – i nie można jednego budżetu, budżetu państwa, wystawionego do cenzurki urzędnikom brukselskim, naprawiać kosztem wielkiej rodziny innych budżetów. Tego zresztą mało kompetentni, co tu dużo gadać poważnie niedouczeni politycy brukselscy kompletnie nie rozumieją.
No, ale czy czyjeś niedouczenie i błędy mają na nami dominować?
0

Jerzy

35 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758