Mały ruch graniczny między Polską a Rosją obowiązuje od blisko miesiąca – podaje gazeta.pl.
Rosjanie przed dwoma tygodniami wydali Polakom pozwolenia na wjazd do Rosji na uproszczonych zasadach, a pierwsza grupa Rosjan otrzymała je od Polaków w piątek 24 sierpnia
Przez przejście z Bezledach w ramach małego ruchu jeszcze nie przejechał żaden Rosjanin. Polaków jeździ sześciu – są prawie co dnia. – Te osoby jeździły wcześniej na podstawie wiz – przyznał ppłk Haraf. Polacy – niezmiennie od lat – jeżdżą do Rosji po paliwo, opłaca się wciąż przywóz papierosów. W sobotę przez przejście w Bezledach przejeżdżali w kilka minut, nie było żadnej kolejki. Bagażniki Polaków, w przeciwieństwie do aut rosyjskich, były puste.
– Polacy nie wywożą jedzenia do Rosji, nie sprzedają go. Czasem okazyjnie robią znajomym w Rosji zakupy i je zawożą. Wyjazdy Polaków ograniczają się wciąż do najbliższej stacji paliw – przyznał ppłk Haraf. Dodał, że odkąd działa mały ruch graniczny jeszcze nie trafił się nikt, kto by deklarował, że jedzie do Kaliningradu pozwiedzać czy obejrzeć spektakl w teatrze.
Dodał, że około połowy podróżnych stanowią Polacy. Zdecydowana ich większość "utrzymuje się z granicy", jeżdżą do Rosji niemal co dnia. Przywiezione legalnie paliwo (kupione kilka kilometrów od granicy za połowę ceny obowiązującej na polskich stacjach) nielegalnie odsprzedają. Zdaniem celników i pograniczników wożący są w stanie zarobić ok. 10-12 tys. zł miesięcznie.
Więcej:
"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."