Dobre intencje Żydów według Kłopotowskiego
19/03/2011
440 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
Dyskutujemy tu sobie od wczoraj o pewnej książce, która już na starcie jest wyprzedawana z rabatem 20% ze strachu by nie zawaliła magazynów. Książka ta traktuje o Żydach i Polakach. Żydzi są w niej dobrzy, a Polacy źli. Obok tej naszej dyskusji widnieje reklama jakiegoś biura podróży, a na niej napis; Odwieź Izrael, wrócisz odmieniony. Jest to chyba niezamierzony żart. Ja przynajmniej nie zamierzam odwiedzać Izraela i odmieniać się w żaden sposób. W salonie24 zaś mamy tekst Krzysztofa Kłopotowskiego, który z miejsca okrzyknięty został wybitnym przez wszystkich prawie komentatorów. Ach jak ja zazdroszczę Kłopotowskiemu tej perlistej erudycji, tej znajomości szkoły frankfurckiej i innych szkół, ach jak mu zazdroszczę odwagi w głoszeniu takich tez, jak te postawione w dzisiejszym tekście. […]
Dyskutujemy tu sobie od wczoraj o pewnej książce, która już na starcie jest wyprzedawana z rabatem 20% ze strachu by nie zawaliła magazynów. Książka ta traktuje o Żydach i Polakach. Żydzi są w niej dobrzy, a Polacy źli. Obok tej naszej dyskusji widnieje reklama jakiegoś biura podróży, a na niej napis; Odwieź Izrael, wrócisz odmieniony. Jest to chyba niezamierzony żart. Ja przynajmniej nie zamierzam odwiedzać Izraela i odmieniać się w żaden sposób.
W salonie24 zaś mamy tekst Krzysztofa Kłopotowskiego, który z miejsca okrzyknięty został wybitnym przez wszystkich prawie komentatorów. Ach jak ja zazdroszczę Kłopotowskiemu tej perlistej erudycji, tej znajomości szkoły frankfurckiej i innych szkół, ach jak mu zazdroszczę odwagi w głoszeniu takich tez, jak te postawione w dzisiejszym tekście. Nigdy nie będę tak umiał. Nigdy. Jaka szkoda.
Jestem niestety trochę sfrustrowany wielkością Kłopotowskiego i postanowiłem trochę w ten jego przemądry tekst popstrykać. Tak delikatnie. Pisze pan Kłopotowski o Żydach, Judaizmie i Polakach. Zaczyna od tego, że nie podoba mu się wizja Polski proponowana przez Rymkiewicza. Z grubsza dlatego iż jest nienowoczesna. Myślę, że Kłopotowski boi się czegoś innego. Tego mianowicie, że w Polsce, o której myśli Rymkiewicz, pieprzenie o szkole frankfurckiej nie budowałoby pozycji publicysty, podobnie jak namowy by Polacy stali się kimś innym niż są, na przykład takimi trochę żydo-polakami. Mogliby tak zrobić bo to – według Kłopotowskiego – przychylnie nastawiłoby do nich niechętną mniejszość pochodzenia żydowskiego. Dzięki Ci Panie! W końcu ktoś to wyraźnie napisał! Mamy w Polsce żydowską mniejszość, która jest w dodatku niezadowolona z tego, że uporczywie chrzanimy o tej Polsce. Czyż nie jest pan Krzysztof wielkim?
Kreśli przed nami Kłopotowski, powołując się na jakiegoś amerykańskiego mędrca, coś co nazywa kodem judaizmu. Oto ów kod:
1. Wpoić poczucie winy za kulturę przenikniętą antysemityzmem, która umożliwiła Holocaust.
2. Ośmieszać i zwalczać kościół katolicki jako najpotężniejszą instytucję chrześcijaństwa winną wpojenia masom antysemityzmu i wykluczania Żydów.
3. Całkowicie oczyścić z chrześcijaństwa przestrzeń publiczną.
4. Podważać spoistość społeczeństwa chrześcijańskiego przez szerzenie indywidualizmu i relatywizację wartości, gdyż tylko w takim społeczeństwie mniejszość żydowska czuje się bezpiecznie.
5. Propagować wielokulturowość i masową imigrację z powodu jak wyżej.
6. Kwestionować dumę narodową kraju gospodarza jako przejaw patologicznego nacjonalizmu, też z powodu jak wyżej.
7. Propagować swobodę obyczajową, zwłaszcza seksualną i podążanie za przyjemnościami, bo taki jest popyt mas, a można na tym skorzystać powiększając swą przewagę.
Niewesoło to wygląda prawda? Z wrodzoną przenikliwością dostrzega pan Krzysztof, że kod ów to po prostu strategia Gazowni realizowana od 20 lat. Pięknie. Skoro już znamy plany naszego partnera w dialogu, bo przecież nikt rozsądny nie nazwie Żydów przeciwnikami, że o wrogach nie wspomnę, można się zastanowić nad realizacją owego dialogu. I Kłopotowski się zastanawia. Oto wnioski:
Modelem stosunków polsko-żydowskich powinien być list naszych biskupów do niemieckich ze sławną frazą "przebaczamy i sami prosimy o przebaczenie". Obie strony mają sobie wiele win do wyznania. Wykluczmy z góry rekonkwistę. Mówmy raczej o kohabitacji i wzajemnej adaptacji. Odpowiedzią na polonizację Żydów niechaj będzie judaizacja Polaków, czyli przyjęcie tych cech judaizmu, które zapewniają sukces w nowoczesnym świecie. Polacy żydowskiego pochodzenia często wywodzą się z rodzin nienawidzących i gardzących polskością a w następnych pokoleniach wielu stało się patriotami, cennym nabytkiem dla kultury i polityki polskiej, mimo złej przeszłości przodków i niekiedy własnej. Z kolei Polacy etniczni powinni przejąć od nich szacunek dla wiedzy, staranne wychowanie potomstwa, solidarność grupową, przedsiębiorczość, stanowczość, twórczy umysł i ambitną samodzielność. Są to cechy, które wymienia i obszernie opisuje Steven Silbiger w książce "The Jewish Phenomenon. Seven Keys to the Enduring Wealth of a People" z zachętą do uczenia się tych sposobów sukcesu.
Oczywiście można też nie podejmować ich wyzwania intelektualnego a tylko pienić się ze złości, że burzą święty spokój.
Czy ja jestem ślepy, czy Kłopotowski nazwał całkowite oczyszczenie z chrześcijaństwa przestrzeni publicznej oraz ośmieszanie i zwalczanie kościoła katolickiego wyzwaniem intelektualnym? Chyba tak zrobił, co nie chłopaki? Nie inaczej?
Kłopotowski asekuruje się na początku pisząc, że owa strategia judaizmu nie ma wcale na celu niszczenia społeczeństw, podporządkowywania ich sobie i robienia z inteligentnych, samodzielnych i odważnych ludzi gromady roboczego bydła. Wcale tak nie jest. Powołując się na kolejnego mądrale Kłopotowski pisze tak:
Badacz wpływu judaizmu na kulturę współczesną Kevin Macdonald twierdzi w swoim dziele "The Culture of Critique", że w podanych celach zawarta jest strategia ewolucyjna przetrwania Żydów jako odrębnej grupy etnicznej wśród innych narodów świata. Osłabia bowiem pozycję nie-Żydów w rywalizacji o władzę polityczną, pieniądze i wpływ na wyobraźnię mas.
Jak na strategię przetrwania jedynie, coś mi ten program, panie Krzysztofie, ten kod cały tego judaizmu, za ambitnie wygląda. Nie sądzi pan?
Domaga się Kłopotowski dialogu i wyklucza rekonkwistę polskości. O Matko! O czym my mówimy ! Rekonkwista polskości. A niech was wszystkich szlag trafi! Mam tu przed sobą książkę Wańkowicza „Od Stołpców po Kair”, a w niej opis w jaki sposób dziedzic sprzedawał las Żydom. Zamykał trzech w oddzielnych pokojach, sam siadał w stołowym przy zupie i czekał na oferty. Kupcy, póki nie podali sensownej ceny nie dostawali nic do jedzenia, ani picia, nawet szklanki herbaty. Bardzo im zależało, więc siedzieli i dumali nad tą ceną i trzęśli się, by sąsiad z pokoju obok nie podał wyższej. Sprzedaż lasu była bowiem dla takiego kupca interesem życia i po transakcji która kosztowała go 50 tysięcy rubli mógł on zyskać dwa lub trzy razy tyle. To był kochani dialog, dialog prawdziwy i powszechnie ważny, dialog który interesował wszystkie strony siadające do negocjacji. To co dialogiem nazywa Kłopotowski, to całe porozumienie, to „czerpanie wartości z innych kultur” to jest szwindel. Dialog ten trwa od dwudziestu lat i dopiero dziś dzięki Kłopotowskiemu dowiedzieliśmy się jakie są oczekiwania drugiej strony. Otóż według mnie są one nie do zrealizowania i nie do akceptacji. Koniec, kropka. A teraz – parafrazując pana Czechowicza z bajki o misiu z okienka – pocałujcie nas w dupę kochani Żydzi.
Martwi się Kłopotowski, że nasilenie dialogu proponowane przez Gazownię i Grossa może doprowadzić do katastrofy. Nie mówi nam autor o jaką katastrofę chodzi, ale domyślić się możemy, że o wymordowanie inteligentnej mniejszości żydowskiej przez rozjuszonych Polaków. Tak to widzi pan Krzysztof. By do tego nie dopuścić zachęca nas do „uczenia się sposobów sukcesu” i wyklucza jednocześnie „rekonkwistę polskości”. Argumentuje, że niemożliwa jest ta rekonkwista, bo PiS próbował i się nie udało. Bo trzeba jednocześnie atakować polokomunę i żydokomunę. I to się nie uda, bo człowiek który się na to porwie zostanie politycznym kaleką w najlepszym razie, a w najgorszym politycznym trupem.
Dowiadujemy się więc od Kłopotowskiego, że polityka PiS polityka samodzielności państwa polskiego nie podoba się Żydom. Dla mnie jest to, przyznam, nowość. Nie podoba im się to i znaczenia nie ma tu finansowanie przez Lecha Kaczyńskiego Muzeum Historii Żydów, palenie tych całych lampek w żydowskie święta i inne gesty dobrej woli. To jest jak rozumiem, zabawny folklor, który goje uprawiają, żeby sobie poprawić notowania, ale który im niczego nie gwarantuje. Bo nie o to przecież chodzi. Kokieteria kokieterią, a chodzi przecież o dialog, tak jak to nam opisał Kłopotowski.
Cieszę się z tego, że próby rekonkwisty polskości spowodują jeno kalectwo lub śmierć polityczną, a nie rzeczywistą, ale mam wątpliwości skąd pewność, że tylko tę pierwszą. Niedługo przecież rocznica 10 kwietnia. No i skąd pewność, że katastrofa będzie właśnie tym o czym napomyka Kłopotowski. Niby jak Polacy mieliby wymordować tych polskich Żydów? Nie ma ich nawet jak rozpoznać, o czym także pisze Kłopotowski. Żydzi zaś nie mieliby żadnych kłopotów z rozpoznaniem Polaków. Gdyby się tu pojawili z bronią w ręku, przeszkoleni wojskowo, a przecież tylko tacy mieszkają w Izraelu poznawaliby Polaków po tym, że ci nie noszą przy sobie broni. O, żesz! Dopiero byłby wtedy dialog, co nie, panie Krzyśku?