Tak, o próbach wyjaśnienia przyczyn tragedii – mijają lata, a my wciąż nie wiemy, dlaczego zginęli ci, którzy lecieli (lub mieli lecieć) do Katynia, by oddać hołd oficerom polskim, zamordowanym 70 lat wcześniej przez służby sowieckie.

I w jaki sposób zginęli? – Czy faktycznie ulegli wypadkowi z powodu brzozy (a więc i fatalnego naprowadzania przez rosyjskich kontrolerów) czy może wybuchów?

Kto podjął i wydał decyzję, której skutkiem jest śmierć 96 polskich delegatów? – Możemy się domyślać, możemy snuć różne hipotezy, ale nie wiemy nic na pewno. Albo wiemy niewiele.

Tragedia smoleńska wyzwoliła w wielu ludziach olbrzymią energię. Na miarę swych sił i kompetencji dochodzili prawdy i przynajmniej nie dopuścili do monopolu informacji serwowanych przez rząd i media. Nie pozwolili na nieograniczone szerzenie się kłamstw i manipulacji. Dziś wiemy (ci, którzy chcą wiedzieć), że wartość poznawcza raportów MAK i Millera jest co najmniej problematyczna.

Wielka jest tu zasługa Zespołu Parlamentarnego kierowanego przez Antoniego Macierewicza oraz blogerów współpracujących z Free Your Mind, autorem wybitnej książki zatytułowanej "Czerwona strona Księżyca". Badający tragedię skupieni wokół FYM-a zostali jednak pozbawieni przywództwa, rozpierzchli się, a niektórzy zamilkli. Zespół Parlamentarny, bazując w znacznej mierze na rosyjskich dowodach, postawił na dwa wybuchy. Osoby, które w S24 powołują się na współpracę z ZP, bronią w sposób sekciarski hipotez Zespołu.

I to już jest (na razie) koniec. Brak twardych dowodów, brak w ogóle dowodów, wstrzymuje dalsze badania. Efektem jest uczucie – znane autorowi tej notki, który przeczytał kilkadziesiąt tysięcy stron o Smoleńsku – że wiemy mniej o tragedii od ludzi, którzy informacje czerpali – w czasie spożywania kolacji – z programów TVN.

Tak więc nie ma prawie żadnych nowych wiadomości o wielkiej tragedii narodowej. Tylko w Salonie 24 w dziale 'katastrofa smoleńska’ znajdujemy krótką notkę Jana Osieckiego pt. "PiS kupuje badania katastrofy smoleńskiej". Autor – krzewiciel treści kłamliwych raportów MAK i Millera – posuwa się tu do niegodnych insynuacji w stosunku do tych , którzy poszukują (lub poszukiwali). Nie warto czytać tej notki, a jeśli ktoś się uprze, to nie musi się spieszyć, bo ideologiczny tekst będzie eksponowany zapewne przez tydzień.

I jeszcze wspomnę, że w portalu stefczyk.info opublikowany jest niedługi wywiad z Piotrem Walentynowiczem, wnukiem Anny Walentynowicz, która zginęła 10 kwietnia 2010 roku. Wnuk informuje, iż 17 i 18 września odbędzie się ekshumacja zwłok w celu dokonania sekcji i zbadania ciała. Pan Piotr mówi o okolicznościach podjęcia decyzji przez rodzinę"

"Babcia została w Moskwie zidentyfikowana przez syna. (…) Wątpliwości nastały po wizycie u prokuratora. Okazało się, że rozbieżności w dokumentach są zbyt duże. W naszej ocenie materiały dotyczą kogo innego."

Czy ekshumacja jest nieunikniona? – Piotr Walentynowicz odpowiada: " Musimy mieć pewność, że ostatnia wola babci została wykonana. Ona chciała spocząć u boku swojego męża. W tej chwili na dobrą sprawę nie wiemy, kto tam leży. Myśmy nie mieli innego wyjścia".

Czy można zamilczeć tragedię smoleńską?

I zachowywać się, jakby się nic nie stało?

Czy można (godnie) żyć, gdy buduje się na kłamstwie?

Niektórzy mogą, ale przecież zawsze znajdą się tacy, którzy będą pytać i niecierpliwie szukać prawdy, mówiąc: My nie mamy innego wyjścia.