Po dwóch dniach [po 29.08.1943] poszedłem w nocy przez pola do swego domu. W nim nie zastałem nikogo. W ogródku kwiatowym zauważyłem świeżo przekopaną ziemię. Pod niewielką warstwą odkryłem zwłoki żony, jej siostry i obu moich synów. Ponieważ banderowcy nadal penetrowali teren zmuszony byłem ukrywać się (…). Tułałem się po polach nie mając odwagi poszukiwać wody i pożywienia. Byłem osłabiony, głodny, nieogolony i chory. Po pięciu dniach, w tym rozpaczliwym stanie spotkała mnie Małyszka, moja znajoma Ukrainka (…). „Wyglądasz jak Chrystus" – rzekła… [1]
Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni.
Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie.
Przyniosła mi butelkę mleka, bacznie uważając czy ktoś nie nadchodzi. Wypiłem kilka łyków, ale natychmiast zwymiotowałem (…). Małyszka kazała mi przekraść się w nocy do jej gospodarstwa, by nikt tego nie zauważył i ukryć się na poddaszu jej domu. (…) Przebywałem w ukryciu u tej niezwykle dobrej ukraińskiej kobiety ponad pół roku. [2]
Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili
29 sierpnia 1943r. faszyści ukraińscy, wymordowawszy przedtem wszystkie okoliczne polskie wioski, o świcie wpadli do Staweczek, najpierw zamordowali oboje Kuklińskich, następnie wpadli do pp. Wickiewiczów, pierwszą zarąbali p. Alinę, bo ona wyszła do drzwi, na jej krzyk wybiegł p. Władysław i młody Żydek, który się u nich chował, zarąbano ich i wywleczono starszą p. Wickiewiczową oraz Jacuszka i Helunię. Potem zakopano ich ciała tuż przed domem. Dalej pobiegli mordować (…) Usłyszawszy krzyk doktorowstwa P. Zofia [Przestrzelska], oszalała ze strachu chwyciła obrazek Matki Boskiej i wybiegła na drogę. Jak tu nie wierzyć w cuda? Wybiegła i spotkała się oko w oko z mordercami, a oni nie spojrzeli na nią i pobiegli dalej. [3]
To była niedziela, prawosławne święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny.
Andriej Rublow, Matka Boska Włodzimierska
W ten dzień Jej kapłani w Sztuniu i Połapach święcili noże, kosy, sierpy i siekiery mające służyć wybiciu „Lachów co do łapy".
W ten dzień Jej wyznawcy ruszyli wyrzynać kilkadziesiąt polskich wsi w powiatach włodzimierskim i kowelskim. Zobaczyliśmy w odległości około 1km od strony północnej bardzo dużo postaci, jakby chmurę, idących w naszą stronę. (…) Poklękaliśmy i zaczęliśmy się modlić.[4]
Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą
Tego dnia Pani Włodzimierska zabrała ze sobą ponad 3000 wołyńskich Polaków.
______________________
[1] Na rubieży, nr 50, str. 46, relacja Bronisława Kunysza, Grabina, pow. Włodzimierz Woł.,
[2] tamże
[3] W. Siemaszko, E. Siemaszko, "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945", Warszawa 2000, str. 1232, relacja Stanisławy Korwinowej, Staweczki, pow. Włodzimierz Woł.
[4] tamże, str. 1241, relacja Rozalii Wielosz z d. Bojko, Teresin, pow. Włodzimierz Woł.
Zdjęcie ikony z Wikipedii
Tekst pochodzi z bloga Mohorta