Plichta zostanie honorowym prezesem PSL za to co zrobił dla tej partii?
Prasowe i portalowe nagłówki w ostatnich tygodniach zdominowała sprawa upadku linii lotniczych OLT Express oraz parabanku Amber Gold, który oferował Polakom niezwykle atrakcyjne lokaty. Redaktorzy meinstreamowych i niszowych telewizji, gazet i portali prześcigają się w newsach dotyczących nieprawidłowości przy zarządzaniu obiema spółkami przez ich właściciela – Marcina Plichtę. Dodatkowego smaczku dodaje sprawie fakt, że na liście płac Plichty był syn premiera.
Media uczyniły sobie z upadku spółek Plichty igrzyska. Po sprawie małej Magdy z Sosnowca i po EURO znalazły sobie kolejną żyłę złota. Nakręcają sprawę do tego stopnia, że wszelkie nowe informacje dotyczące Amber Gold rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Wszelcy "poważni" dziennikarze grzmią, iż zysk z lokat w złoto oferowanych przez spółkę Plichty jest zbyt duży, by mógł być realny. Natomiast ich koledzy piszący do prasy brukowej prześcigają się w wynajdywaniu ludzi, którzy dzięki swojej naiwności stracili oszczędności całego życia. Zareagować postanowiła nawet nasza "ukochana władza ludowa", która zapowiedziała powołanie komisji śledczej mającej wyjaśnić wszelkie wątpliwości doczące spółki Amber Gold.
Na pierwszy rzut oka niby wszystko jest w jak najlepszym porządku. Czwarta władza zauważa oszustwo instytucji finasowej i pokazuje swą siłę. W ciągu kilkunastu dni doprowadza do jej zamknięcia, a właściciela robi wrogiem publicznym numer jeden. Jest jednak pewne "ale". Jeszcze nie tak dawno temu, wszystkie gryzipiórki zajmujące się obecnie Plichtą przeglądały swoje portale, czy gazety i niezauważały całostronicowych reklam Amber Gold oferujących czytelnikom zysk z inwestycji w złoto na poziomie 14%. Wtedy wszystko było według nich dobrze. Dopiero po bankructwie OLT Express przejrzeli nagle na oczy i zorientowali się, że jakiś oszust finansowy proponuje ludziom podejrzanie wysokie profity z lokat, które w zwyklych bankach są 2-3 razy mniejsze. Zajęło im to ponad rok… Tymczasem kilkanaście tysięcy mniej rozgarniętych Polaków zdążyło zaufać i powierzyć swoje pieniądze AG. Teraz po tym wszystkim, gdy jest już za późno przekonują wszystkich, że jest to niemożliwe, że inwestycja w złoto nie jest, aż tak zyskowna, że tamto, że owamto…
Gdzie byli wcześniej? Czy ich spostrzegawczość nie została czasem stępiona przez świadomość, że spółka Plichty jest regularnym, dobrym reklamodawcą? Czy dopiero, gdy tworzona przez niego piramida finansowa zaczęła się załamywać, poczuli się na tyle pewnie, by zaatakować swojego sponsora?
Atak na Marcina Plichtę zbiegł się przypadkowo lub też "przypadkowo" z publikacją taśm ujawniających szczegóły kolesiostwa w państwowych spółkach. Szefowi najlepszego w Polsce biura pośrednictwa pracy Waldemarowi Pawlakowi nie pozostaje nic innego jak odwdzięczyć się założycielowi Amber Gold jakąś ciepłą posadką, w którejś z państwowych agencji…