Prawdę mówiąc tak rzadko ze sobą rozmawiamy. A rozmowa świadoma to już prawdziwy cud przytomności.
Mówić prawdę podczas świadomej rozmowy. Niby proste. Nie, to nazbyt odległe od nawyku płynącego od świata, niewyobrażalne. Poza zasięgiem ja uwikłanego w przywiązanie.
Rzekłbym tak: prawda rodzi się z Ducha.
Anioł mojego światła natychmiast dodaje: – Ten Duch jest zaprawdę Święty.
Pytam anioła: – A gdzie jest taki Duch?
Słyszę odpowiedź: – Jeśli jest w tobie, wędruje wszędzie. Jeśli jest wszędzie, szuka drogi i do twojego serca.
Anioł prawdę mówi.
Byłoby więc do odkrycia prawo prawdy, która przekracza materializm. Zasłona ciemnej energii jest jednak gęsta niczym wszechświat cały – zwłaszcza ten wewnętrzny, subiektywnie skomplikowany.
Bez poznania siebie, trudno wydobyć z ust słowo prawdziwe. Bez wydobycia z siebie całego strumienia prawdziwych słów podczas świadomej rozmowy, darmo oczekiwać od drugiego, że zabierze nas w pielgrzymkę do źródeł własnej szczerości i prawdomówności.
Oto paradoks rozmowy ustawionej na azymut prawdy: jeśli chcesz rozpocząć pielgrzymkę wspólnoty do źródeł duchowości czystej i nieuwikłanej w zwodzenia, zabierz do źródeł własnego sumienia osoby, z którymi rozmawiasz. Czy to jasne? Wątpię. Czy to proste? Zbyt proste i dlatego zbyt trudne. To prawdziwe Himalaje duchowości. Śnieżnobiały szczyt świętości ponad uwikłaniem w materializm.
Mało kto ma tyle mocy i wiary, by jako pierwszy zacząć pielgrzymkę przez wszechświat cały, subiektywnie skomplikowany, do sanktuarium ukrytego poza pragnieniami małego ja . Bo odrzucić na tej drodze trzeba projekcję iluzji, która jawi nam się jako raj. Bo przekroczyć trzeba dziewięć dramatów piekła, od których nawykowo uciekamy w kłamstwo.
sciezki duchowe w labiryncie zycia i smierci sa otwarte. Ten blog to ostatnie miejsce, gdzie bedziemy je zamykac kluczami doktryn i dogmatów.