Najważniejszym, a jednocześnie najbardziej smutnym wydarzeniem ubiegłego tygodnia był pogrzeb Jerzego Kuleja. Nie chcę wdawać się w spory czy to Kulej czy Zbigniew Pietrzykowski zasługuje na miano najlepszego polskiego boksera w historii.
Najważniejszym, a jednocześnie najbardziej smutnym wydarzeniem ubiegłego tygodnia był pogrzeb Jerzego Kuleja. Nie chcę wdawać się w spory czy to Kulej czy Zbigniew Pietrzykowski zasługuje na miano najlepszego polskiego boksera w historii. Wiem jedno, że godnie pożegnano fantastycznego sportowca i ciekawego człowieka.
Byłem zarówno na mszy świętej w Katedrze Polowej Wojska Polskiego jak i na samym pogrzebie na Powązkach Wojskowych. Nie było nas, polityków, tam wielu. W kościele, na mszy mniej niż na cmentarzu…
W Katedrze WP nie było premiera Tuska, który później- jego wybór- zjawił się na Powązkach. I dobrze, tyle, że szokowała niebywale liczna asysta funkcjonariuszy BOR. Było ich tam w sumie, kobiet i mężczyzn, nie tylko w bezpośredniej ochronie, ale również w zabezpieczeniu uroczystości co najmniej dwudziestu paru! Taką full- wypas ochronę ma człowiek, który w debacie telewizyjnej z premierem Jarosławem Kaczyńskim w 2007 roku zarzucał mu, że … chroni go zbyt wielu funkcjonariuszy BOR, choć lider PiS wykorzystywał 2 czy 3 razy mniej "BORowików" niż obecny premier.
Aż nie chce się tego komentować.