Grzegorz Sowa wziął udział w pikiecie pod bydgoskim oddziałem ZUS. Razem z członkami i sympatykami Nowej Prawicy i Stowarzyszenia KoLiber protestował przeciwko przymusowi ubezpieczeń w ZUS. Znalazł także parę chwil na rozmowę.
– Zazwyczaj ludzie najpierw zapisują się do Nowej Prawicy, a następnie podejmują jakieś ekscentryczne decyzje. Pan zrobił odwrotnie. Dlaczego?
– Nie mogłem już wytrzymać. Miałem wiele płatności z odroczonymi terminami. Pierwszy raz od dwudziestukilku lat nie mogłem zapłacić na czas ZUS-u. Zwróciłem się do nich z prośbą o przesunięcie terminu. Usłyszałem: nie. Przychodzi obywatel, który od lat płaci regularnie jak w zegarku i dostaje odmowę. W normalnym kraju usłyszałbym: panie Grzesiu, jak możemy panu pomóc, żeby pan dalej zatrudniał ludzi, mógł normalnie funkcjonować? A polski ZUS powiedział mi spier…
– Tylko ta sytuacja była powodem wypowiedzenia przez pana umowy ZUS-owi?
– Nie, nie tylko. Niedługo później pan Tusk, nie tłumacząc niczego, mówi: słuchaj Grzesiu, 20 lat płacąc ZUS podpisałeś z nami jakąś umowę. My teraz ją zmieniamy i ty musisz ją po prostu zaakceptować. Nie podoba mi się, że ktoś mi coś narzuca. Rozumiem sytuacje, kiedy wzrasta składka OC za samochody. Jest więcej wypadków, większe odszkodowania, rozumiem. Ale żeby mnie ktoś zmuszał do ubezpieczania samego siebie w instytucji, w której nie chcę?
– Nie płaci pan dzisiaj żadnej części składki ZUS?
– Żadnej. Jeszcze do niedawna płaciłem za pracowników, ale dzisiaj nie płacę już nic.
– Pracownicy nie mają do pana pretensji?
– Nie. Wypowiedzieliśmy wszystkie umowy, teraz współpracuję z firmami podwykonawczymi. Czy one płacą ZUS, to mnie nie interesuje, choć wiem, że nie płacą. Efekt jest taki, że nie zatrudniam już nikogo.
– Na jakim etapie formalnym jest pana spór z ZUS-em?
– Jestem po pierwszej sprawie, gdzie sędzina stwierdziła, że wydaje wyrok zgodnie z prawem, a nie z konstytucją. Wyrok oparła na ustawie o ubezpieczeniach społecznych. Temat jest trudny, sąd w Piotrkowie nie chciał się tak naprawdę zająć tematem. Powinien zapytać o zdanie Trybunał Konstytucyjny. Teraz sprawą zajmie się Sąd Apelacyjny w Łodzi. Prawdopodobnie zachowa się tak samo jak sąd w Piotrkowie. Rozumiem tych sędziów: chcą mieć spokojną pracę, dobre pieniądze, wysokie emerytury. Nie jest im potrzebna wojna z państwem.
– Co stanie się później?
– Pójdę do Trybunału Konstytucyjnego. Później do Trybunału Praw Człowieka, gdzie powinienem wygrać. W polskiej konstytucji jest mowa o tym, że państwo może nam narzucać ustawowo zachowania dotyczące innych ludzi, ale nie dotyczące wyłącznie mnie. Tymczasem przymus ubezpieczenia w ZUS dotyczy wyłącznie mnie samego. Moim zdaniem zgodnie z konstytucją państwo nie może mi nakazać robić samemu sobie dobrze.
– Dużo pan na tym może stracić?
– Według informacji z ZUS-u moja emerytura wyniosłaby 200 złotych. Oczywiście, ta instytucja się zasłania, że nie wyliczyłem kapitału początkowego, ale bez przesady. ZUS wyrywał ode mnie ponad 20 lat pieniądze, a ja teraz mam sam sobie coś liczyć, jeśli oni mają u siebie wszystkie dane? To po jaką cholerę za moje podatki pracuje tam taka armia urzędników?
– Jak wygląda życie poza ZUS-em?
– Na dzisiaj nie jestem w ogóle ubezpieczony. Jeśli coś mi się stanie, trafię do szpitala, będę musiał zapłacić.
– Planuje pan sobie emeryturę?
– Mam taki zawód, że postanowiłem wybudować kilka mieszkań na wynajem. Z tego będę miał przychód, który pozwoli mi na spokojną starość.
– Jaką ma pan pewność, że wynajmujący będą płacili?
– Nie może być tak, że zamieszka u mnie menel, który nie będzie płacił, a ja nie będę mógł się go pozbyć. Miałem taką sytuację. Kupiłem kiedyś kamienicę do remontu. Na tym polega mój biznes: kupuję budynki, remontuję je i sprzedaję z zyskiem. Tam od lat 50. mieszkał człowiek, którego rodzice mieli kiedyś na jeden rok umowę. Od tego czasu nie miał on umowy z nikim. Gość stwierdził, że będzie sobie u mnie za darmo mieszkał, bo ma akurat takie życzenie. Udowodniłem mu, że się myli. W najprostszy możliwy sposób: wziąłem go za frak i wyrzuciłem. Teraz prokuratura nad tym biednym menelem załamuje ręce i podała mnie do sądu, że naruszyłem jego mir domowy. Sąd wydał wyrok: 600 zł plus koszty sądowe. Odwołałem się. Albo jestem kryminalistą i właściciel nie może dysponować swoją własnością, wtedy powinienem znaleźć się w więzieniu, albo właściciele jednak mają jakieś prawa.
Relacja z pikiety: http://bydgoszcz24.pl/artykul/przymusowy-zus-nie-powinien-istniec
O polityce i osobistych perypetiach z konserwatywnym liberalizmem. Publikuje takze na www.bydgoszcz24.pl i www.skutecki.pl