Wpływów z VAT na zaplanowanym poziomie nie ma i prawdopodobnie nie będzie. Pozostaje więc wyprzedaż narodowego majątku i cięcia wydatków. To pierwsze już się dokonuje.
1. W pracach na budżetem państwa na rok 2012, minister Rostowski wprawdzie przyjął realistyczny poziom wzrostu PKB (o 1,5 punktu procentowego niższy niż na rok 2011), ale jednocześnie zaplanował duży wzrost dochodów podatkowych głównie z VAT i akcyzy.
Te z VAT-u miały być o aż 12 mld zł (o około 10%) większe niż w 2011, choć nie przewidywano kolejnej podwyżki jego stawek (oprócz wzrostu stawek VAT z 8% na 23% na ubranka i obuwie dziecięce ale ta podwyżka miała dać tylko 200 mln dodatkowych dochodów budżetowych).
Dochody z akcyzy miały wzrosnąć o 4 mld zł, choć przy ogłaszaniu podwyżki akcyzy na olej napędowy uzasadniano, że mają one przynieść około 2 mld zł dodatkowych dochodów podatkowych.
Dochody z CIT i PIT miały wzrosnąć odpowiednio o 1 mld zł i 2 mld zł w porównaniu z przewidywanym poziomem wykonania wpływów z tych podatków w roku 2011, mimo założenia przez samego ministra znacznie niższego poziomu wzrostu PKB.
Już wtedy wielu ekspertów ostrzegało Rostowskiego, że zaplanowanie aż takiego poziomu wzrostu dochodów podatkowych szczególnie z VAT, to zwykłe chciejstwo i sam minister będzie w poważnym kłopocie, jeżeli te wpływy będą mniejsze.
Rostowski odpowiadał, że eksperci się mylą, a opozycja rozpowszechnia pesymizm i jak zwykle nie ma racji.
2. Ostatnio jednak sam resort publikując dane dotyczące wykonania budżetu za I półrocze tego roku przyznał, że jeżeli chodzi o wpływy z VAT-u, to sytuacja robi się dramatyczna.
O ile w roku 2011 w porównaniu do tych samych miesięcy roku poprzedniego wpływy z VAT narastająco rosły: w styczniu 13,9%, w lutym 14,9%, w marcu o 15,2% i w kwietniu o 15,5%, to w tych samych miesiącach roku 2012 narastająco zmniejszają się: w styczniu wzrost wyniósł 12%, w lutym 9,5%, w marcu 4.3% a w kwietniu tylko 2,5%.
Co więcej w marcu i kwietniu wpływy z VAT w wielkościach bezwzględnych były niższe niż w tych samych miesiącach roku 2011, co oznacza że w roku 2012 wpływy z VAT nie tylko nie będą wyższe niż w roku 2011, ale mogą być wręcz niższe.
Jest to sytuacja, która nie wydarzyła się w Polsce już od wielu lat i ma ona miejsce w sytuacji kiedy poziom inflacji jest wyraźnie wyższy niż tej przyjęty w ustawie budżetowej. W budżecie bowiem przyjęto wskaźnik inflacji na poziomie 2,8% a w pierwszych miesiącach tego roku wskaźnik inflacji wynosił ponad 5%, a obecnie obniżył się do ponad 4%.
Przy prawie dwukrotnie wyższym wskaźniku inflacji w stosunku do tego zaplanowanego wpływy z VAT-u powinny być wyższe w stosunku do tych zaplanowanych i to bardzo wyraźnie bowiem oddziałuje na nie pozytywnie aż dwa czynniki wzrost gospodarczy i wyższa inflacja.
3. Wpływów z VAT na zaplanowanym poziomie nie ma i prawdopodobnie nie będzie. Skoro w I połowie roku mimo finiszu inwestycji na Euro 2012, mimo ponad 600 tysięcy turystów, którzy przybyli na mistrzostwa wpływy z VAT są na poziomie tych ubiegłorocznych, to w II połowie roku nie ma szans na ich nadrobienie.
W budżecie będzie więc brakować przynajmniej 12 mld zł dochodów i nawet nadzwyczajny dochód w postaci wynoszącej 8mld zł wpłaty NBP, go nie uratuje ponieważ aby je wykorzystać na finansowanie wydatków, minister finansów musiałby nowelizować budżet, a na to zapewne się nie zdecyduje, bo to uciążliwa procedura w Sejmie i konieczność przyznania się do poważnych błędów w planowaniu dochodów.
4. Pozostaje więc wyprzedaż narodowego majątku i cięcia wydatków. To pierwsze już się dokonuje. W poprzednim tygodniu w ekspresowym tempie Skarb Państwa sprzedał 7,1% swoich akcji w banku PKO BP S.A za 3,1 mld zł.
Udziały Skarbu Państwa w tym banku po tej transakcji wynoszą już niewiele ponad 33%, a razem Bankiem Gospodarstwa Krajowego niewiele ponad 43% ale mimo tego, że transakcja powodowała zejście z tymi udziałami poniżej 50%, to zdecydowano się na tą operację, bo potrzeby finansowe budżetu okazały się jednak ważniejsze.
Do końca roku Skarb Państwa w trudnych dla budżetu momentach będzie jeszcze sprzedawał akcje KGHM, PZU i ponownie PKO BP, byle tylko przetrwać i nie musieć nowelizować budżetu.
Tak wygląda gospodarowanie majątkiem narodowym przez rząd Tuska, tyle tylko, że tych atrakcyjnych akcji spółek, zostało już naprawdę niewiele.
W odwodzie pozostał jeszcze wielomiliardowy majątek Lasów Państwowych i w odniesieniu do niego pojawiły się już plany sprzedaży zbędnych składników majątkowych, a to przecież bardzo pojemne pojęcie.