Francuska policja wtargnęła do mieszkania i biura byłego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego. Pomieszczenia zostały przeszukane.
Ma to związek z zarzutami, jakie zostały mu postawione, w sprawie korupcji. Według przecieków do mediów śledztwo przeciwko Nicolasowi Sarkozyemu jest dyskretnie prowadzone już od ponad pół roku.
Prokuratura podejrzewa, że Sarkozy dostał około 6 milionów euro w gotówce od najbogatszej kobiety Francji, miliarderki Liliane Bettencourt, współwłaścicielki gigantycznego koncernu kosmetycznego "L’Oreal". W zamian miał jej obiecać pomoc w ukryciu części jej dochodów przed fiskusem.
Francuska gazeta "Le Monde" twierdzi, że cała sprawa zaczęła się od artykułu, na temat głośnego skandalu polityczno-finansowego wokół Liliane Bettencourt. Znalazły się tam informacje obciążające ówczesnego ministra pracy Erica Woertha, podejrzewanego przez media o konflikt interesów i korupcyjne powiązania z otoczeniem dziedziczki koncernu L’Oreal Liliane Bettencourt. Gazeta podkreśla, że artykuł wywołał wściekłość w Pałacu Elizejskim, który kazał kontrwywiadowi wszczęcie śledztwa, żeby wykryć, kto był źródłem przecieku.
Już we wrześniu ubiegłego roku francuska policja przeszukała też paryską siedzibę rządzącej wtedy centroprawicowej Unii dla Ruchu Ludowego. Policjanci z wydziału finansowego szukali dokumentów związanych z zarzutami wobec ministra pracy i byłego skarbnika partii Erica Woertha. Ten ostatni został zmuszony przez Sarkozy’ego do odejścia z rządu.
Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart