Jestem dozgonnie wdzięczny Stanisławowi Michalkiewiczowi za to, że postanowił uczynić mnie bohaterem jednego ze swoich felietonów. Pan Bóg jest sędzią sprawiedliwym i za wytrwałą pracę wynagradza.
Być może dalej bym się zachwycał tym wydarzeniem, gdyby nie fakt, że najlepszy polski publicysta przedstawił mnie tam w nieprzychylnym świetle. Wiem, wiem, nieważne jest jak o tobie piszą, byle pisali. Ja jednak postanowiłem odnieść się do kilku tez pana Stanisława, które w moim przekonaniu są nieuczciwe i zakłamujące istotę rzeczy.
Stanisław Michalkiewicz jest jednym z tych publicystów, którzy wobec niektórych postaci używają sformułowania: "Albo dureń, albo idiota". Dzisiaj
ja mam ochotę tak powiedzieć o Michalkiewiczu. Publicysta "Najwyższego Czasu" od samego początku naszej dyskusji o Korwinie-Mikke, zasłania się tym, że nie ma wpływu na lidera Kongresu Nowej Prawicy. Zresztą sam to wyłożył w osławionym [a]http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2542;artykule[/a]: "Tłumaczyłem mu, że Janusz Korwin-Mikke jest już dużym chłopczykiem i w związku z tym nie pyta mnie o pozwolenie napisania, czy powiedzenia tego, czy owego, podobnie zresztą jak i ja nie konsultuję z nim tego co wygaduję i wypisuję na różnych łamach. Ale na próżno; Radek najwyraźniej w to nie uwierzył i przypuszcza, że przed napisaniem, czy powiedzeniem czegokolwiek z Korwinem się namawiam, a mówiąc iż jestem też dużym chłopczykiem, któremu rodzice pozwolili na samodzielne pisanie i mówienie, tylko perfidnie się kamufluję, żeby w ten sposób sprowadzić na manowce prawdziwych patriotów" – czytamy.
Domyślam się, że Michalkiewicz nie ma również wpływu na cadyków z "Gazety Wyborczej", gdzie jest uważany za antysemickiego potwora, jak i samego Jarosława Kaczyńskiego, który lekceważąco wypowiada się na temat Nowej Prawicy.
Sądzę, że Stanisław Michalkiewicz potrafi czytać ze zrozumieniem; nigdy nie oczekiwałem od niego, aby próbował wpływać na Korwina-Mikkego (zdaje sobie sprawę, że ciężko jest przemówić mu do rozumu) życzyłem sobie tylko, aby skomentował niektóre jego zachowania. Bo skoro salon i Janusz Korwin- Mikke prezentują te same stanowisko w sprawie okoliczności, w jakich doszło do katastrofy smoleńskiej, to dlaczego najlepszy polski publicysta krytykuje za to tylko cadyków z "Gazety Wyborczej", a Korwina-Mikkego oszczędza?
Mógłbym to zrozumieć gdyby Korwin nie był już uczestnikiem życia publicznego i ze względu na starą znajomość Michalkiewicz machnąłby na jego wybryki ręką, ale on jest czynnym politykiem, który zapowiada, że jak dojdzie do władzy to wsadzi większość obecnych polskich polityków do kryminału. Dlaczego, więc prawicowy publicysta nie komentuje ruchów politycznych lidera jedynego ugrupowania prawicowego w Polsce?
Zresztą dałem temu wyraz w swoim artykule, na który Michalkiewicz się powołał: "Korwin-Mikke nie jest tylko jego kumplem, z którym może wypić kielicha na "Pikniku Prawicy" oraz różnych manifestacjach. Jest też czynnym politykiem, który przedstawia swoją partię jako jedyną prawicę w Polsce – Michalkiewicz jako prawicowy publicysta powinien odnieść się do jego pomysłów, propozycji oraz wypowiedzi" – napisałem. Niestety pan redaktor nie jest skłonny tego fragmentu zauważać. Szkoda, bo jest to istota sprawy.
Woli wmawiać swoim czytelnikom, iż oczekuje od niego, żeby jakoś wpłynął na swoją kolegę. Nie drogi panie! Ja oczekuje od pana jako publicysty, żeby komentował pan wypowiedzi oraz działania Kongresu Nowej Prawicy, tak jak pan to robi w przypadku innych partii. Tylko tyle i aż tyle.
Zresztą Stanisław Michalkiewicz w tej swojej argumentacji przypomina mi Jarosława Gowina, który pytany o występki Palikota; tłumaczył jak to mu ciężko jest w jednej partii z biłgorajskim nihilistą, ale on ma związane ręce i nic nie może zrobić (Palikot, wtedy jeszcze należał do PO). Z tego co pamiętam to Michalkiewicz nie przyjmował tego tłumaczenia i nazywał Gowina złośliwie "pobożnym posłem". Dzisiaj zachowuje się identycznie i przekonuje wszystkich, że nie ma na Korwina wpływu; więcej wiary w swoje umiejętności panie redaktorze, niech pan coś napisze na jego temat! Może Korwin weźmie do serca słowa swojego przyjaciela?
Niestety ze smutkiem muszę powiedzieć, że Michalkiewicz sprowadził tezy mojego artykułu do absurdu: "Ale na próżno; Radek najwyraźniej w to nie uwierzył i przypuszcza, że przed napisaniem, czy powiedzeniem czegokolwiek z Korwinem się namawiam, a mówiąc iż jestem też dużym chłopczykiem, któremu rodzice pozwolili na samodzielne pisanie i mówienie, tylko perfidnie się kamufluję, żeby w ten sposób sprowadzić na manowce prawdziwych patriotów" – napisał.
Nie twierdzę, ze Michalkiewicz chodzi na łańcuchu Korwina; tylko z własnej woli, z pozycji publicysty wspiera Nową Prawicę. Robi jej również dobry pijar w mediach ojca Rydzyka. Nie jest to nic złego – wybitni publicyści II Rzeczpospolitej wprost przyznawali się do swoich sympatii politycznych; jeden był piłsudczykiem, drugi kochał Dmowskiego. Problem w tym, że Michalkiewicz często powtarza, że zrezygnował z polityki i poświęcił się publicystyce sugerując, że jest niezależny i żadnej partii politycznej nie darzy szczególnym uznaniem. Chyba nawet wystąpił kilka razy w krawacie Nowej Prawicy, ale tego nie jestem pewny.
Kiedy propagandyści obecnej władzy natrafią na rzeczowe argumenty, wobec których są bezbronni jak małe dzieci, rozpaczliwie próbują je skompromitować- wyśmiać. Dokładnie tak samo zachowuje się Michalkiewicz. Publicysta zarzuca mi, że napisałem, iż on celowo sprowadza na manowce prawdziwych patriotów. W rzeczywistości powiedziałem tylko, że elektorat prawicowy słucha głosu swoich liderów, a Michalkiewicz do takich należy. Tak, więc, jeżeli na różnych spotkaniach Michalkiewicz bardzo często krytykuje PiS, to wielu wyborców tej partii (jest ich zawsze wielu na spotkaniach z Michalkiewiczem) zaczyna zastanawiać się nad tym, jak to z tym Kaczyńskim naprawdę jest. Zresztą na jednym ze spotkań w Olsztynie doszło do ostrej wymiany zdań między nim i zwolennikami partii Jarosława Kaczyńskiego. Dlaczego tak jest? Ano dlatego, że Michalkiewicz sam jest członkiem szeroko rozumianego obozu prawicowego czy też niepodległościowego. Czy gdyby tak nie było ojciec Rydzyk zaproponowałby mu współpracę?
Michalkiewicz zdaje sobie sprawę, że słuchacze rozgłośni toruńskiej w dużej większości są PiS-menami, dlatego na antenie tego radia nie jest tak bezkompromisowy jak podczas swoich wykładów. Ale i tak swoje robi;w zgrabny, dyplomatyczny sposób "otwiera ludziom oczy" na prawdę o partii Jarosława Kaczyńskiego. Zresztą powiedział o tym, kiedyś szczerze Rafał Ziemkiewicz, który wtedy jeszcze nie wyleczył się z miłości do UPR. Publicysta "Uwarzam rze" stwierdził, że Michalkiewicz przybywa do mediów toruńskiego redemptorysty z misją edukowania słuchaczy Radia Maryja i nawracania ich na liberalizm (Ziemkiewicz nazwał ich pobożnymi, niedokształconymi socjalistami)
To właśnie do tych ludzi zwracało się Prawo i Sprawiedliwość w 2005 i 2006 roku mówiąc o konieczności budowy "Solidarnej Polski", zohydzając przy tym idee liberalne. Michalkiewicz promując tam tezy UPR-owskie liczy na to, że dokształcony już odpowiednio przez niego elektorat Radia Maryja, odwróci się od PiS i przejdzie na stronę Korwina-Mikkego.
Kiedyś Rafał Ziemkiewicz powiedział, że Jarosław Kaczyński ukradł Polsce prawicę. Radzę zwrócić uwagę na te słowa, ponieważ one charakteryzują mentalność ludzi, którzy tworzą środowiska zgromadzone wokół Korwina- Mikkego. Są pełni kompleksów i frustracji, że to nie im, tylko Jarosławowi Kaczyńskiego udało się wskoczyć na pozycje lidera prawicy w Polsce.
Może właśnie dlatego Stanisław Michalkiewicz przekonuje, że prezes PiS często potyka się o własne nogi. Jeżeli Kaczyński się potyka o własne nogi, to co powiedzieć o liderze Kongresu Nowej Prawicy?
Stanisław Michalkiewicz nie zająknął się słowem na temat sojuszu Korwina z Palikotem, którego działalność, w jego ocenie, wychodzi naprzeciw interesom strategicznych partnerów. Trudno, czasu już nie wrócimy. Publicysta "Najwyższego Czasu" może jednak naprawić swój błąd. Na ostatnim "Pikniku Prawicy" gościł Marek Migalski z PJN; został tam bardzo ciepło przyjęty. Zarówno on jak i Korwin-Mikke mówili o połączeniu sił obydwu partii; obydwaj ubolewali nad tym, że nie uczynili tego przed poprzednimi wyborami. Korwin mówił, że razem mogliby dostać nawet 15 proc.
Czy naprawdę mam przypominać co Michalkiewicz pisał o politykach PJN? Co sugerował? Naprawdę nie dziwi, go to, że Korwin wchodzi w sojusze z takimi podejrzanymi ludźmi? Gdyby na jego miejscu byłby Kaczyński albo Tusk, Michalkiewicz bez głębszego zastanowienia stwierdziłby, że to jest właśnie dowód na to, że ów polityk wykonuje rozkazy razwiedki. Sprawa jednak dotyczy Korwina-Mikkego, więc Michalkiewicz ponownie będzie milczał. Ale może się mylę? Chciałbym!