Bez kategorii
Like

Koniec podstawówki

30/06/2012
407 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Dzień zapowiadał się bardzo uroczyście. Rodzina Hiobowskich odprowadziła Łukaszka do jego szkoły i rozstali się przed wejściem.

0


Łukaszek dzierżąc dzielnie wiecheć kwiatów pomaszerował w kierunku skrzydła dydaktycznego, a reszt rodziny udała się w kierunku auli szkolnej.
Okazało się, że wejście na ceremonię zamknięcia przygody z podstawówką nie jest takie proste. przy wejściu stałą bramka do wykrywania metali oraz grupa ochroniarzy. Sprawdzono wejściówki, skonfiskowano wszystkie płyny, a potencjalnie niebezpieczne przedmioty odebrano do depozytu.
Wreszcie Hiobowscy mogli zasiąść na przeznaczonych dla nich miejscach. Pomiędzy sektorami krzesełek krążyli wolontariusze ze słonymi przekąskami i piwem bezalkoholowym. Z głośników odegrano hymn szkoły, a na scenę weszło grono pedagogiczne.
– Witam państwa – rzekł zduszonym głosem pan dyrektor. – Nie wiem czy państwo już wiedzą, ale ze względu na koszta gimnazja zostaną od przyszłego roku zlikwidowane…
Na sali zapanował tumult.
– Spokojnie, proszę państwa, spokojnie! – próbował opanować sytuację pan dyrektor. – Według wytycznych z ministerstwa podstawówki będą pełnić obowiązki gimnazjów!!!
Zebrani się uspokoili, po czym padły pytania o konkrety,
– Sam niewiele wiem – ratował się pan dyrektor. – Mogę jedynie zapewnić rodziców, że ich dzieci zostaną tu jeszcze trzy lata.
– Cztery – rozległo się z tyłu, tam gdzie siedzieli uczniowie.
– Jakie "cztery"? – zdenerwował się pan dyrektor.
– Cztery lata, a nie trzy, podali tak dzisiaj na stronie "Wiodącego Tytułu Prasowego"…
Wśród nauczycieli wybuchła panika.
– Daruj sobie te dowcipy Hiobowski – wycedził zimno pan dyrektor.
– Skąd pan wiedział, że to akurat on? – zdumiała się pani wicedyrektor.
– Tyle lat już tu uczęszcza… – machnął ręką pan dyrektor. – no, ale wracając do tematu, to gimnazjum potrwa trzy lata. Chociaż, oczywiście, niektórzy mogą do niego uczęszczać dłużej. Pięć lat, a może i sześć…
– Pięć? Sześć? Z nimi? Nadal? – pytali się nawzajem nauczyciele z łzami rozpaczy w oczach, a ksiądz katecheta był tak wstrząśnięty, że zaproponował modlitwę w intencji opamiętania się rządzących.
Po ceremonii zamknięcia Łukaszek spotkał się ze swoją rodziną i ruszyli razem do domu. Drogę tą rozpoczęli od solidnego skrzyczenia Łukaszka za mieszanie rodzinnego nazwiska w szkolne draki. Następnie zażądano wglądu w świadectwo.
– Taki piękny dzień, taka piękna uroczystość! – powiedział Łukaszek. – Bądźmy razem!
– Jesteśmy razem, ale pokaż świadectwo – nalegał dziadek Łukaszka.
– Bądźmy pozytywni, weseli, radośni, patrzmy w przyszłość!
– Pokaż to świadectwo!
– Zaprezentujmy Europie…
– Ja ci zaprezentuję! Dawaj świadectwo!!
– Wpadnijmy w wakacjoszał!
– Świadectwo!!!
Łukaszek ze skrzywdzoną miną podał rodzicom świadectwo. W duchu jednak był spokojny. Czekała go awantura. Jeszcze tylko jedna. Ostatnia.
I już wakacje!

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758