Angela Merkel porozumiała się z rządami niemieckich landów w sprawie poparcia przez Bundesrat ratyfikacji paktu fiskalnego. W zamian do landów trafią rządowe transfery finansowe i gwarancje spłaty ich długów. Na taką solidarność nie mają co liczyć jednak pozostałe kraje członkowskie paktu fiskalnego.
Rząd Angeli Merkel uzgodnił z rządami szesnastu niemieckich krajów związkowych warunki poparcia ratyfikacji paktu fiskalnego przez Bundesrat, w którym zasiadają przedstawiciele poszczególnych landów. Rząd federalny zobowiązał się, że do 2020 r. będzie zasilał władze landów wielomiliardowymi transferami finansowymi z budżetu centralnego na takie cele socjalne, jak wsparcie niepełnosprawnych, budowa i utrzymanie żłobków oraz przedszkoli. Uzgodniono, że do 2020 r. kraje związkowe będą mogły suwerennie decydować o tempie redukcji zadłużenia i cięciach wydatków. Rząd w Berlinie zgodził się też przejąć na siebie odpowiedzialność za ewentualne sankcje karne wynikające z paktu fiskalnego związane z nadmiernym zadłużeniem landów.
Rośnie dług rządu i landów
Według Federalnego Urzędu Statystycznego, dług publiczny Niemiec (rządu, krajów związkowych i jednostek komunalnych) wynosi łącznie ponad 2 bln euro i wzrósł w ciągu roku o 2,1 proc. (42,3 mld euro).
Wdrożenie paktu fiskalnego zmusza do dyscypliny fiskalnej zarówno poszczególne kraje wspólnej strefy walutowej, jak i samorządy w tych państwach. Żeby pakt funkcjonował właściwie, na całym obszarze walutowym musi istnieć solidarna odpowiedzialność za długi oraz transfery finansowe z krajów wysoko rozwiniętych do peryferyjnych, a także z poziomu rządu centralnego do samorządów. Wspólna waluta ma bowiem to do siebie, że generuje zadłużenie po stronie słabszych obszarów, a nadzwyczajne profity po stronie najlepiej rozwiniętych. W tej sytuacji wprowadzenie dyscypliny finansowej zmusza kraje słabiej rozwinięte, o mniej konkurencyjnej gospodarce do ustawicznego oddłużania się, czyli cięcia wydatków na cele inwestycyjne i socjalne. Z jednej strony przekreśla to ich szanse na dogonienie centrum pod względem poziomu konkurencyjności, z drugiej – powoduje stały odpływ ludności z tych obszarów z powodu gospodarczej, podatkowej i socjalnej dyskryminacji tych regionów.
Solidarność tylko wobec landów
– Rząd federalny Niemiec doskonale to rozumie, dlatego negocjując z władzami poszczególnych landów ratyfikację paktu fiskalnego przez Bundesrat, obiecał krajom związkowym, że będzie gwarantował długi tych krajów, jednocześnie dokonując pokaźnych transferów finansowych na rzecz landów z budżetu centralnego w celu wsparcia wydatków socjalnych. Słowem, centrum weźmie na siebie koszty braku optymalności obszaru walutowego – komentuje dr Cezary Mech, były wiceminister finansów. Zadeklarowana przez Berlin polityka dowodzi jego zdaniem, że rząd Angeli Merkel doskonale rozumie, w jak trudnej sytuacji finansowej znajdą się niemieckie landy po ratyfikacji paktu fiskalnego, który ograniczy ich niezależną politykę finansową, możliwości samodzielnego budowania infrastruktury wzrostu i prowadzenia polityki społecznej. – Natomiast Berlin nie wykazuje analogicznego "zrozumienia" w odniesieniu do peryferyjnych krajów strefy euro, dla których pakt fiskalny stanowi identyczne zagrożenie, jak dla niemieckich krajów związkowych – zwraca uwagę finansista. – Zadłużone kraje, jak Grecja, Hiszpania, Portugalia, Włochy, są zmuszone zaniechać inwestycji w rozwój i permanentnie ciąć wydatki socjalne, będą tracić konkurencyjność i najlepsze kadry oraz stopniowo gospodarczo zapadać – ostrzega dr Mech.
Czyżby o to właśnie chodziło twórcom unii walutowej? "Niemcy ustawiają się w pozycji centrum imperium europejskiego, pozostawiając kraje peryferyjne w permanentnie gorszym położeniu" – twierdzi znany spekulant finansowy George Soros na łamach wczorajszego "Financial Times". Kraje te będą musiały w sposób stały płacić premię rynkom finansowym za dostęp do kapitału i emisję długu. – Pakt fiskalny z jednej strony centralizuje Niemcy, ograniczając samorządność landów, z drugiej zaś uzależnia słabsze kraje Europy od centrum w Berlinie. To paradoksalnie może wyglądać na kolejny etap procesu centralizacji Niemiec, zapoczątkowany przez Bismarcka, któremu towarzyszy próba podporządkowania reszty Europy – ocenia dr Mech. – Berlin, obejmując wszystkie landy "optymalną strefą walutową", de facto unifikuje Niemcy, natomiast na zewnątrz prowadzi politykę, którą nawet Soros określa jako "neokolonialną", a która dla krajów "peryferyjnych" musi skończyć się tak samo, jak współpraca Indii z Anglią w czasach kolonialnych. "Wolny rynek bez administracyjnych interwencji" i panowanie funta spowodowały, że Indie z największego producenta przemysłowego na świecie (25 proc. w 1500 r.) spadły do poziomu bliskiego 0 proc., zaś ich wzrost PKB wynosił przeciętnie 0,1 proc. rocznie – przypomina Cezary Mech. Los Indii powinien być, jak twierdzi, przestrogą dla Polski i innych krajów UE. Ratyfikacja przez Niemcy paktu fiskalnego wymaga zgody obu izb parlamentu – Bundestagu i Bundesratu, wyrażonej większością kwalifikowaną 2/3 głosów."
Za www.naszdziennik.pl/index.php