PUKAJĄC DO BRAM NIEBA…
25/06/2012
570 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Zmarła Magda Prokopowicz, szefowa fundacji Rak’n’roll. Kobieta piękna, mądra i dobra.
Magda przez wiele lat dawała przykład i nadzieję kobietom zmagającym się z rakiem. Dziś przegrała swoją prywatną walkę z nowotworem. Osierociła czteroletniego synka, Leosia. Będzie nam Ciebie brakować, Madziu. Bardzo.
Przy okazji nasuwa się pytanie, czy polska służba zdrowia spełnia podstawowe obowiązki wobec coraz liczniej zapadających na choroby nowotworowe rodaków. Mam świadomość, że gwałtowny wzrost zachorowań na raka wiąże się zwłaszcza ze skutkami ubocznymi rozwoju cywilizacji: zatruciem środowiska, chemizacją żywności, trudnym do zdiagnozowania wpływem wszechobecnych fal radiowych na żywe organizmy (np. długotrwałe „grillowanie” naszych mózgów przez telefonię komórkową) etc. etc.
Nie mamy na to żadnego wpływu. Ale liczymy na to, że mądrzy, wybrani przez nas ludzie mają możliwości, by nas przed tym chronić, minimalizować starty, eliminować zagrożenia. A gdy już stanie się to najgorsze – nie zostawią nas samym sobie…
Państwo – to nie tylko podatkowy przymus. To również opieka nad obywatelem. Zwłaszcza tym chorym, potrzebującym pomocy. Pozbawione leków szpitale zamieniają się powoli w hospicja, koncesjonowane umieralnie…
W tej sytuacji pozytywny przykład serii kolejnych małych zwycięstw Magdy nad jej chorobą był wsparciem emocjonalnym dla setek, tysięcy kobiet będących w podobnej sytuacji. Wiadomo – wiara czyni cuda.
Dziś to ich przeświadczenie legło w gruzach…
Żal, gdy umiera młoda kobieta. Jeszcze bardziej szkoda młodej matki, cierpiącej podwójnie z niepokoju o przyszłość swego dziecka..
Byłem niewiele starszy od Leosia, gdy z powodu nowotworu odeszła moja mama Barbara (28). Mój pierwszy wiersz – naiwnego nastolatka – był właśnie o niej:
tyle mi chciałaś powiedzieć
tyle nauczyć
czasu miałaś niewiele
już wiedziałaś
wszystko w oczach
drżące dłonie przy piersi
w sercu rozpacz
a jednak do mnie się śmiałaś
tyle mi chciałaś darować
tyle zostawić
tyle wspomnień, uśmiechów
tyle marzeń
nie wierzyłem
nie wierzyłem, nie chciałem
gdy mówiłaś:
umiera się dwa razy
bo w pamięci ciągle obraz zaciera
płynący czas, okrutny czas
i co raz bardziej obca się staje
na fotografii kochana twarz
tyle mi chciałaś powiedzieć
tyle zostawić
czasu miałaś niewiele
nic prawie
Żegnaj, Magdo! Śpij spokojnie…
Opowiemy kiedyś Leosiowi, jak bardzo go kochałaś…
P.S. Smutno się jakoś zrobiło…
Z cyklu – znalezione w sieci – „Knockin’ On Heaven’s Door” wg Boba Dylana, z polskim tekstem…