Byłem wczoraj z żoną na urodzinach 90-letniej Mary, blisko znajomej Kanadyjki, mieszkającej w pięknym podmiejskim osiedlu z większością wielkich i ślicznie utrzymanych domów. Jej bungalow (dom na jednym poziomie) jest mniejszy, ok. 250 m kw, plus garaż i basement (piwnica?). Urodziny były niespodzianką dla niej, bo ponad 40 gości zaparkowało swe auta i limuzyny daleko od jej domu. Jej córki witały gości w hallu i wszyscy (oprócz dwóch pań, które przyniosły ze sobą nieużywane buciki) chodzili w przyniesionych ze sobą domowych pantoflach, lub w skarpetach. Tylko 5 osób przyniosło kwiaty, reszta inne “praktyczne” prezenty. Kiedy Mary wróciła z kościoła i weszła do cichego swego domu, nagle wyszli goście śpiewając “Happy Birthday!”. Rozpłakała się… Oprócz bliskiej rodziny z kilkoma prawnuczkami, […]
Byłem wczoraj z żoną na urodzinach 90-letniej Mary, blisko znajomej Kanadyjki, mieszkającej w pięknym podmiejskim osiedlu z większością wielkich i ślicznie utrzymanych domów. Jej bungalow (dom na jednym poziomie) jest mniejszy, ok. 250 m kw, plus garaż i basement (piwnica?). Urodziny były niespodzianką dla niej, bo ponad 40 gości zaparkowało swe auta i limuzyny daleko od jej domu. Jej córki witały gości w hallu i wszyscy (oprócz dwóch pań, które przyniosły ze sobą nieużywane buciki) chodzili w przyniesionych ze sobą domowych pantoflach, lub w skarpetach. Tylko 5 osób przyniosło kwiaty, reszta inne “praktyczne” prezenty.
Kiedy Mary wróciła z kościoła i weszła do cichego swego domu, nagle wyszli goście śpiewając “Happy Birthday!”. Rozpłakała się… Oprócz bliskiej rodziny z kilkoma prawnuczkami, większość była jej starszymi przyjaciółmi i sąsiadami. Pomimo, że nie wielu znało się ze sobą, atmosfera była b. miła. Ludzie mingled – mieszali się ze sobą rozmawiając na lekkie tematy i często śmiejąc się. Większość była z korzeniami pochodzenia europejskiego, z wyższym wykształceniem, b. bogata, wolnych zawodów, mających własne firmy. Chrześcijanie rozmaitych wyznań i paru masonerów. Tylko my byliśmy z Polski i pierwszym pokoleniem imigrantów. Z kilku zadanych nam pytań o Polsce widzieliśmy ich ignorację w tym temacie. Starali się jednak być mili, mówiąc o swoich dobrych znajomych z Polski. Ich wiedza o świecie, oprócz krajów anglojęzycznych, jest także znikoma. Ich świat to Ameryka północna, chociaż większość z nich często jeździ po świecie. I w tym temacie mogliśmy z nimi ciekawie porozmawiać.
Kilka starszych pań było odmłodzonych (ledwo zauważalną) operacją twarzy i szyji – face lift-up. Nikt, oprócz bliskich sąsiadów, nie pił więcej niż jedne piwo, kieliszek wina, lub drink, pomimo pory na lunch (godz. 14-ta). Na stole stały małe talerze na kanapki, syrowe warzywa, krakersy, winogrona i inne owoce, zimne i gorące napoje. O godz. 17 był tort i powoli goście zaczęli się żegnać i wychodzić. Po godzinie pozostała głównie rodzina b. miłej jubilatki.
P.S. Imieniny nie są tutaj znane .
Doswiadczony dlugim zyciem na Zachodzie, widze zza Atlantyku sprawy w Polsce i na swiecie czesto inaczej niz wielu rodaków.