Z przerażeniem obserwuję debatę narodową dotyczącą tego, kto powinien strzec polskiej bramki w meczu z Grecją. Między słupkami polskiej bramki powinien dalej stać Przemysław Tytoń – przecież to oczywistość.
Na początku tego roku Kuba Błaszczykowski był niezadowolony ze swojej pozycji w Borussii Dortmund; nie chciał podpisać kontraktu i groził odejściem z klubu. Jego sytuacja zmieniła się diametralnie, kiedy w wyniku kontuzji ze składu wypadł Mario Gotze. Błaszczykowski wykorzystał swoją szansę i dzisiaj jego pozycja w klubie jest niepodważalna. Gdyby nie kontuzja "niemieckiego Messiego" prawdopodobnie Polacy nie cieszyliby się dzisiaj z pięknego gola Kuby Błaszczykowskiego.
Dlaczego o tym piszę? Żeby uświadomić obrońcom Wojciecha Szczęsnego, że czasami jedna sytuacja może odmienić całe nasze życie – i nie mam tutaj na myśli wyłącznie futbolu. Tak jest z Przemysławem Tytoniem, który być może dzięki wybronieniu karnego w meczu z Grecją zapewni nam awans z grupy. Tytoń potwierdził swoją dobrą dyspozycję w meczu z Rosją; prezentował się stabilnie i bronił pewnie. Być może w meczu z Grecją narodził się jeden z najlepszych bramkarzy tego turnieju.
Oczywiście rozumiem, że dla Smudy, Wojciech Szczęsny jest numerem jeden w kadrze. Polski bramkarz jest czołową postacią w Arsenalu Londyn i jednym z najlepszych zawodników na tej pozycji w Europie. Nie można jednak zamykać oczu na rzeczywistość, Tytoń jest w świetnej formie lub, jak kto woli ma szczęście. Zdejmowanie go teraz z bramki byłoby fatalnym ruchem ze strony Smudy.
Pokazałaby reszcie drużyny, która walczy o miejsce w składzie, że ich trud jest daremny; że wylewane na treningach; krew, pot i łzy nie mają dla Smudy żadnego znaczenia. Oznaczałoby to, że Smuda tylko najbardziej sobie oddanym ludziom, bez względu na ich formę i dyspozycję.
Można twierdzić, że Szczęsny uratował nam remis i składać mu hołd, tak jak robi to poseł Hofman; niemniej jednak bramkarz, który dostaje czerwoną kartkę i powoduje rzut karny dla drużyny przeciwnej osłabia swoją drużynę, a nie ją wzmacnia.
Ta czerwona kartka wspaniale dopełnia obraz formy Szczęsnego w ostatnim czasie. To nie pierwsza jego wpadka; pod koniec sezonu w Arsenalu polski bramkarz również nie bronił pewnie i popełniał błędy. Szczęsny bronił przez większość sezonu doskonale, cały czas jest filarem jednej z najlepszych drużyn w Premier League. Ale teraz jest w słabszej formie, i przy ustalania składu na Czechy, Smuda powinien wziąć to pod uwagę.