W poprzednich publikacjach ujawniłam dowody przestępczej działalności dysponentów sprzętu operacyjnego. Dziś przedstawiam dowody obnażające metody pracy policji w Legionowie, tamtejszej Prokuratury oraz Sądu.
Dowody, pochodzące z zakończonej prawomocnym wyrokiem sprawy sygn. akt II K 453/08, mówią same ze siebie, dlatego moja relacja ograniczy się tym razem do minimum.
Przepraszam za słabą jakość p/w zdjęcia. Widać jednak, że siedemnastego sierpnia 2006 r. asp. szt. Artur Purzycki wydał postanowienie o wszczęciu dochodzenia przeciwko mnie, w oparciu o zeznania oficera WSI Krzysztofa Badei i jego żony, widniejącej w dokumencie jako "Teresa B". Krzysztof Badeja twierdził, że z numerów, które użytkowałam (501 606 407 i 501 606 504), otrzymywał sms-y o treściach będących groźbami. Groźby miały przychodzić na numer 601 688 479, który użytkował ten oficer wedle jego deklaracji (policja tego nie potwierdziła w żaden sposób).
Policjant ograniczył się do spisania treści sms-ów z ekranu telefonu, który pokazał mu Krzysztof B. Policjant zapisał także w protokole oględzin, że telefon użytkowany przez oficera nie posiada technicznego numeru IMEI.
Na podstawie zeznań tych dwojga osób asp. szt. Artur Purzycki wszczął postępowanie przygotowawcze o przestępstwo z art. 190 § 1 kk. Policjant wystąpił do operatora jedynie o potwierdzenie abonenta numerów, z których miały być kierowane groźby karalne. Policjant nie wystąpił o dane abonenta numeru 601 688 479, na który te groźby miały przychodzić.
Piętnastego września 2006 r. operator sieci PTK Centertel ustalił zgodnie z prawdą, że numery: 501 606 407 i 501 606 504 należały do mojej firmy o nazwie Merch Art Consulting Grażyna Niegowska
Na tej podstawie trzeciego października 2006 r. policja w Legionowie postawiła mi zarzut z art. 190 § 1 kk. Zarzucono mi, że w dniu 22 sierpnia 2006 r. wypowiadałam groźby karalne pod adresem Krzysztofa Badei, oficera WSI.
Trzynastego października 2006 r. asp. szt. Artur Purzycki wydał uzasadnienie postanowienia o postawieniu mi zarzutów. Zwróćcie uwagę, że w ostatnim wierszu widnieje "dowód z wykazu abonenta telefonów 501 606 407 i 501 606 504”, którego mi nie przedstawiono w chwili postawienia zarzutu. Zatem nie mogłam się do tego dowodu odnieść.
Pomimo, że wykazu połączeń jeszcze nie było w aktach sprawy, zarzut został mi przedstawiony w oparciu o ten właśnie dowód. Jak pokazuje powyższy dokument, dopiero piętnastego października 2006 r. prokurator Iwona Keller –Świerczewska wystąpiła o przesłanie "wykazu połączeń przychodzących na numer 501 606 407 w dniu 22.08. 2006".
Wykaz został sporządzony trzeciego listopada 2006 r., czyli w miesiąc po postawieniu mi zarzutu w oparciu o ten dowód. Zwróćcie uwagę na informacje, jakie zawiera ten wykaz. Otóż informacje te pozwalały postawić zarzut tylko i wyłącznie Krzysztofowi Badeja!
Widać przecież wyraźnie, że połączenia były kierowane z jego numeru (601 688 479) na mój numer (501 606 407) w dniu, w którym miał on otrzymywać ode mnie jakieś groźby !
Przypominam: numer 601688 479 był użytkowany przez Krzysztofa Badeję, wedle jego deklaracji.
Dla porządku pokazuję pismo, z którego wynika, że wykaz został sporządzony przez operatora sieci PTK Centertel. Moja interpretacja wykazu jest następująca: o godz. 16:45:24 oraz między godz. 22:39:11 a 23:46:50 wyemitowano pięć połączeń tekstowych sms z numeru 601 688 479, formalnie przypisanego WSI, a użytkowanego przez Krzysztof Badeję (wedle jego deklaracji). Na wykazie brak jest numeru stacji wyjściowej, do której logował się telefon Badei, gdy wysyłał do mnie sms-y. Natomiast wiadomo, do których stacji bazowych logował się mój telefon w trakcie emisji sms –ów z numeru tegoż, pożal się Boże, oficera. Były to stacje o symbolach: 0B31, 288D.
Nie ulega najmniejszej nawet wątpliwości, że oficer WSI Krzysztof Badeja nękał mnie sms-ami, które policjant spisał z ekranu jego telefonu, przypisując mi sprawstwo czynu z art. 190 par. 1 kk.
Rodzi się pytanie: Dlaczego policjant z KPP Legionowo postawił mi zarzut?
To jest pytanie, na które powinien niezwłocznie odpowiedzieć prokurator. Ale nie odpowiedział – i poszedł jeszcze dalej, zmieniając zarzut. Prokurator uznał, że groźby na numer tego oficera szły nie tylko 22 sierpnia 2006 r., ale także 12 sierpnia 2006 r.
Dowody nie były tu ważne. Uznano, że akta sprawy i tak zostaną w rodzinie – jak o sobie mówią panowie ze służb.
Dwudziestego trzeciego listopada 2006 r. asp. szt. Artur Purzycki wydał postanowienie o uzupełnieniu zarzutów postawionych mi dziewiątego października 2006 r. W określeniu zarzucanego mi czynu policjant napisał, że w dniach 12 sierpnia i 22 sierpnia 2006 kierowałam za pośrednictwem sms –ów groźby karalne w stosunku do Krzysztofa Badei z numerów „501 606 407 i 501 606 504".
Akt oskarżenia sporządziła prokurator Iwona Keller – Świerczewska.
Siedemnastego grudnia 2006 r. zostałam oskarżona w imieniu Rzeczypospolitej.
Uzasadnienie aktu oskarżenia prokuratorka oparła – jak można przeczytać – jedynie na zeznaniach Krzysztofa Badei. W uzasadnieniu nie ma słowa o jakimkolwiek wykazie połączeń.
Sprawa nabierała rumieńców. Po sporządzeniu aktu oskarżenia operator sieci PTK Centertel sporządził kolejny wykaz połączeń, tym razem związanych z numerem 501 606 504 z dnia 12 sierpnia 2006 r.
Jak widzicie, wykaz zawiera połączenia. Dlaczego zwracam na to uwagę? Otóż dlatego, że w tym dniu mój telefon był wyłączony przez operatora z powodu zalegania z płatnościami.
Ponieważ Sąd Rejonowy w Legionowie (asesor Tomasz Kosiński) obarczył mnie ciężarem dowodu, aby się bronić wystąpiłam do operatora sieci komórkowej – i uzyskałam odpowiedź, jak poniżej.
Z dokumentu wynika, że od dnia 19.06.2006 do dnia 17.08.2006 numery: 501 606 504 i 501 606 407, z których miały być emitowane groźby karalne na numer Krzysztofa Badei w dniu 12 sierpnia 2006 r., były zablokowane przez operatora z powodu zaległości w płatnościach.
Wobec tak porażających faktów i dowodówzadałam sądowi – w osobie asesora Tomasza Kosińskiego – pytanie: Kto wykonywał połączenia z mojego numeru, gdy był on zablokowany przez operatora sieci i jak to w ogóle było możliwe?!
Sąd zarządził ponowne sporządzenie wykazów.
Dwudziestego siódmego maja 2008 r. operator sieci PTK Centertel stwierdził brak jakichkolwiek połączeń. W takiej sytuacji wniosłam o sporządzenie ekspertyzy przez biegłych sądowych.
Dwunastego września 2008 r. Komenda Stołeczna Policji poinformowała sąd, że nie jest instytucją właściwą, aby tego dokonać. Poleciła Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Głównej Policji w Warszawie.
Jednak zastępca dyrektora Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego napisał, że placówka nie dysponuje „specjalistyczną i szczegółową wiedzą z zakresu zasad funkcjonowania systemów telefonii komórkowej GSM”.
Porażająca logika dowodów wskazywała na to, że sąd mnie uniewinni i weźmie w obroty Krzysztofa Badeję. Nie chcąc tracić czasu, wyjechałam do Londynu za pracą (w Polsce utrącili mi ją już w czerwcu 2005 r.).
Znalazłam pracę w londyńskiej firmie edukacyjnej IPT Educational Courses. Firma wydała „Referencje”, z których wynika, że od października 2007 do marca 2008 pracowałam w Londynie w charakterze nauczyciela.
Ale sędziowie bez togi, działający w imieniu Rzeczypospolitej, mieli inny pomysł na moje życie.
Widząc, że wyjechałam i że zaczęło mi się dobrze powodzić, wpadli na pomysł, aby mnie poszukiwać poprzez … służbę więzienną.
Dwudziestego drugiego listopada 2007 r. Centralny Zarząd Służby Więziennej odpowiedział na zapytanie Sądu Okręgowego Warszawa Praga w Warszawie z dnia (!) dwudziestego pierwszego listopada 2007 r., że nie jestem osadzona w żadnym areszcie.Ale smród poszedł.
Z jednej strony Krzysztof Badeja bił pianę, a z drugiej zbierał dowody swojej przezroczystości:
Wróćmy do wyroku Sądu Rejonowego w Legionowie. Ku mojemu najwyższemu zdumieniu, zostalam skazana na trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na trzy lata.
Taki wyrok usatysfakcjonował Krzysztofa Badeję, oficera WSI; nie złożył od tego wyroku apelacji.
Oczywiście, ja to uczyniłam.
Piętnastego października 2009 r., tj. po ponad trzech latach od daty postawienia zarzutu, Sąd Okręgowy Warszawa Praga w Warszawie uchylił ten kafkowski wyrok, a kosztami postępowania obciążył Skarb Państwa.
Od chwili uprawomocnienia się wyroku, akta sprawy II K 453/08 podlegają ustawie o dostępie do informacji publicznej. Dlatego od dziś są na Nowym Ekranie.
Pierwszego stycznia 2010 r. złożyłam skargę w ETPC w Strasburgu na naruszenie przez Rzeczpospolitą Polską Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Czekając na wyrok Wysokiego Trybunału, dosyłam kolejne dowody przestępstw policjantów, prokuratorów, sędziów i oficerów Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Jest tego trochę.
Za walkę o praworządność płacę bardzo wysoką cenę; nie pracuję już siedem lat.