Bez kategorii
Like

Ziemiaństwo polskie.

09/06/2012
584 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Mieczysław Pierejasławski – Jałowiecki znał swoją warstwę doskonale. Oto co pisze o polskim ziemiaństwie.

0


 

 

 

 

 

 

Książki Jałowieckiego to lektura obowiązkowa. 

O autorze :http://pl.wikipedia.org/wiki/Mieczys%C5%82aw_Ja%C5%82owiecki

 

Ostatni z tomów swoich wspomnień, zatytułowany: "Requiem dla ziemiaństwa", poprzedził dedykacją: "W hołdzie tej szczególnej rasie białego człowieka, która bezpowrotnie przeminęła".

 

 

Jałowiecki swoją warstwę znał doskonale. Oto, co pisze o polskim ziemiaństwie: 

"We wszystkich dawnych trzech zaborach ziemiaństwo różniło się sposobem bycia, zwyczajami, stosunkiem do ludu, wreszcie pewnymi naleciałościami wypływającymi z warunków ekonomicznych i politycznych różnych u każdego zaborcy. Niemniej jednka wszystkich nas ziemian łączyła jakaś tajemna siła, która szła z ziemi, z gospodarstwa, ze starych ścian dworów i wspólnej tradycji szlacheckiej. Być może stosunek do gniazda rodzinnego na Litwie, Białorusi i ziemiach kresowych Wołynia, Podola i Ukrainy był inny niż w Królestwie i Małopolsce, gdzie obrót ziemią był dozwolony. W dzielnicach kresowych, jak również w Wielkopolsce utrata lub sprzedaż majątku ziemskiego przez polskiego ziemianina była uważana za zdradę, gdyż wypuszczona z rąk ziemia była już na zawsze stracona dla polskiego stanu posiadania. Natomiast w byłej Kongresówce majątki często zmieniały właściciela i na roli osiadały elementa nie zawsze pojmujące zadania i obowiązki ziemiańskie, bywały jednak rejony gęsto zamieszkałe przez zasiedziałe ziemiaństwo, wśród których intruzów było mało.

Do takich guberni, obfitujących w dwory pozostające przez kilka lub kilkanaście pokoleń w rękach jednej rodziny, zaliczało się Kaliskie, gdzie leżał Kamień, majątek mojej żony.

Większość ziemiaństwa kaliskiego była solidna, zamożna, gospodarna i trzymająca się dobrze zrozumianej tradycji. Mniej było tutaj niż w reszcie Kongresówki "półtora szlachciców" lub niedorajdów, nie umiejących gospodarować utracjuszów, powiększających liczbę "wywiałków ziemiańskich", którzy zasilali następnie sferę inteligencji miejskiej, wnosząc sobą mało walorów, a raczej często siejących demagogię.

Plagą ziemiaństwa kongresowego były też działy rodzinne i coraz większe rozdrobnienie stanu posiadania, oraz wrodzona niechęć do wolnych Żmudzi ziemia była czymś świętym. Dlatego ziemianie zwykle oprócz rolnictwa posiadali jakiś fach dla zapewnienia dochodu spoza gospodarstwa. Synowie z kresowych rodzin ziemiańskich po ukończeniu szkół szli do specjalnych zakładów naukowych lub na uniwersytety, by potem zajmować dobrze płatne stanowiska w przemyśle rosyjskim, palestrze lub w medycynie.

Na Litwie i Białorusi inne też było prawodastwo. Majątek ziemski był niepodzielny, pewnego rodzaju ordynacją, którą obejmował jeden z synów. W myśl prawodastwa rosyjskiego siostry nie dziedziczyły ziemi. /…/ , więc były spłacane /…/ w zaledwie jednej siódmej części majątku ziemskiego.

W Królestwie zaś obowiązywał Kodeks Napoleona, a tym samym równość działów. Kurczyła się przez to własność ziemska i znaczne dawniej fortuny rozdrabniały się z biegiem lat na coraz to drobniejsze folwarki, które wreszcie pogrążały się w morzu średniorolnego chłopstwa. Każdy jednak ze spadkobierców poczuwał się "Jaśnie Panem" i chciał nie tylko trzymać fason, ale i prowadzić tryb życia, na który jego chudopacholska fortuna nie pozwalała. Dlatego wielu ziemian Kongresówki nosiło cechy pospolitego ruszenia, w odróżnieniu od solidnej warstwy ziemiańskiej dbającej o niepodzielność majątku, którą można było porównać do znaku pancernego.

Wśród tej poważnej, zamożnej, świetnie gospodarującej na roli warstwy ziemiańskiej Królestwa nie było fortun magnackich, ale były to majątki pokaźne, zdobyte przez pokolenia dobrą gospodarką, przezornością, przy jednoczesnym spełnianiu ciążących  na ziemiaństwie społecznych obowiązków. Nie potrzebowali się oni czepiać klamek arystokratycznych domów i świeżo nabytych tytułów, gdyż większość z nich mogła się w swej genealogii wylegitymować z długiego łańcucha urzędów nie tylko powiatowych, ale i senatorskich. Owej genealogii mogliby pozazdrościć niektórzy z naszych litewskich panów, którzy przywędrowawszy na Litwę z przeludnionego i biednego Mazowsza skojarzyli się z fortunami litewskimi i ze zwyczajnych szaraczków wyrośli na potentatów. Zdarzały się też w Królestwie przypadki, gdy zagrożoną fortunę trzeba było ratować, a nie wszyscy liczyli na własną pracę lub pomyślność, tylko wyjście z krytycznej sytuacji znajdowali we wżenieniu się  w bogate rodziny żydowskie, czego u nas na Litwie i świętej Żmudzi nie bywało. Wżenili się tak Wielopolscy, Potuliccy, wżenili się Skarbkowie. Mimo to prawdziwe ziemiaństwo Królestwa jak piękne, stare, głęboko wrosłe w glebę, rozłożyste dęby górowało nad różną zbieraniną, która przypadkiem znalazła się na roli, a która potrzebowała pokoleń, by zasymilować się z prawdziwym ziemiaństwem."

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

0

KOSSOBOR

Niby z porzadnej rodziny, a do komedyantów przystala. Ci artysci...

232 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758