Libia: atak na ostatni bastion rebeliantów.
Siły lojalne wobec libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego zaatakowały miasto Misrata, pragnąc je odbić z rąk jego przeciwników – poinformowali mieszkańcy i rebelianci. Misrata znajduje się ok. 150 km na wschód od Trypolisu.
To, jak pisze Reuters, ostatnie miejsce na zachodzie kraju kontrolowane przez uczestników rewolty.
Ich rzecznik w Misracie powiedział: "Nie mamy wyboru, musimy walczyć".
W nocy z piątku na sobotę siły zbrojne lojalne wobec Kadafiego wyparły rebeliantów z okolic ośrodka przemysłu naftowego Ras al-Unuf, przesuwając linię frontu na wschód – poinformował w sobotę jeden z rebelianckich oficerów.
Wcześniej siły Kadafiego przejęły kontrolę nad strategiczną Zawiją. Oddalone o 40 km na zachód od Trypolisu miasto Zawija było dotąd najbliższym stolicy bastionem rebeliantów.
Już widać, że zwlekanie ze zdecydowaną reakcją Kadafi odczytał, jako przyzwolenie na siłowe"załatwienie" sprawy i korzysta z tego w sposób krwawy.
Piękne słowa Zachodu i Ameryki o demokracji i humanitaryzmie mają zastosowanie tylko wtedy, gdy nic nie kosztują.
Życie setek Libijczyków, jak się okazuje nie jest ceną, której nie warto zapłacić za bezpieczeństwo paliwowe.
Ci satrapowie z sąsiednich krajów, którzy ustąpili wcześniej, jakże teraz muszą pluć sobie w brodę, przecież mieli możliwości i środki, gdyby wtedy mieli jeszcze tą pewność, którą ma dzisiaj Kadafi.