Jak tu przeżyć, moje żabki,
gdy w bocianie lgniecie łapki?
Rzekł do żabki bociek stary:
"Nie uniknę srogiej kary,
Że wam stałem się niemiły!
Ciężkie czasy dla was były,
Lecz od dziś będzie inaczej!
Żadna żabka nie zapłacze!
Zamiast skakać pośród zielska,
Czeka podróż was anielska,
Bowiem zgłaszam nieodpłatnie
Swoje skrzydła, dwa dokładnie!
Niech mnie żabka czarteruje!
Pani pyta, czy żartuję?
Mówię serio i na dowód
Dam wam do ufności powód:
Lekarz mi zalecił dietę.
Mleka mam wychylać setę.
I broń Boże, żadnej żaby,
Bo od żab żem bardzo słaby!
Zatem widzisz, ma słodziutka,
Zakaz mam żabiego udka!
A, że zdrowie swoje cenię,
Spełnię owe zalecenie!"
Bocian żabkę przekonuje,
Piękny widok obiecuje.
Żabka już o niebie marzy.
Jeszcze chwilka i się waży!
"A znajome mogą także?"
Bociek: "Owszem!" i "A jakże!"
Żabki się zebrały tłumnie.
Bociek każdą sadzał dumnie
Na swej szyi i korpusie.
Były niczym w autobusie.
W tym harmidrze, w tym natłoku
Wiele żabek stało z boku.
"Niech się panie nie przejmują!
Polecicie!" – tym ich ujął.
Pierwszy czarter już gotowy.
"Moje żabki, trzymać głowy!"
Wystartował. Leci w górę.
"Co za frajda!" – żabki chórem.
Las obleciał, na polanie
Siada gdzie gniazdo bocianie.
"Moje panie, bez obrazy,
Podziwiajcie krajobrazy
Z gniazda co na czubku drzewa.
Żadna z was takich nie miewa!
Ja tymczasem w mig obrócę
I czekanie tamtym skrócę!"
Latał razy kilka z hakiem.
Potem… …zjadł wszystkie ze smakiem!
Jak tu przeżyć, moje żabki,
Gdy w bocianie lgniecie łapki?