Kim są masoni? Jak jest ich mentalność, sposób myślenia, wartości, cele? Jeśli chcemy skutecznie się im przeciwstawiać musimy ich rozumieć. Oto fragment „Masonerii polskiej 2012”, w którym przybliżam to rozumienie.
Nim przejdę do ukazania drogi masonerii rytu francuskiego od Rewolucji Francuskiej do Polski 2012 roku i nim powrócę do wydarzeń w Polsce chciałem parę słów napisać o różnicach pomiędzy „szkotami” i „francuzami”. Nie interesować mnie będą różnice w rycie, stopniach, symbolice, obyczajach. Chodzić mi będzie o podstawowe różnice w doktrynie i taktyce wobec świata, wobec narodów i Kościoła.
1. Dwie gałęzie wyrastające z tego samego pnia
Masoneria, jak trzeba to podkreślić, jest w istocie jedna. „Szkoci” i „francuzi” to dwie gałęzie wyrastające z tego samego pnia, którym jest kabała. Jedni i drudzy są w takim samym stopniu dziećmi szatana i , jak mówi Kościół w swych dokumentach, są „pomocnikami szatana na ziemi”.
Należy też powiedzieć, że masoneria jako formacja religijno-ideologiczna powstała w istocie dużo wcześniej niż sama nazwa „masoneria” i związana z nią forma organizacyjna. Jej początków można już szukać w zamierzchłej starożytnej przeszłości, ale za jej właściwy początek należy uznać powstanie tzw. kabały chrześcijańskiej czyli doktryny i organizacji różokrzyżowców[1].
Pierwsza różnica pomiędzy „szkotami” i „francuzami” polega na tym, że „szkoci” pozostali wierni doktrynie, planom i taktyce różokrzyżowców, a „francuzi” je zmodyfikowali i próbowali niecierpliwie pójść na skróty – osiągnąć szybko zakładany przez różokrzyżowców ziemski cel.
2. Pycha i nienawiść
Jedni i drudzy jako dzieci szatana odzwierciedlali jego osobowość zbudowaną na dwóch filarach, którymi były i są: pycha i nienawiść.
„Szkoci” wyrośli z pychy, a „francuzi” z nienawiści – i to jest druga zasadnicza różnica pomiędzy nimi. Nie oznacza to oczywiście, że „szkotom” brakuje szatańskiej nienawiści, a „francuzom” szatańskiej pychy. Jednak nienawiść „szkotów” stała się umiarkowana – skrywali ją i hamowali. „Francuzi” zaś ograniczali swoją pychę.
Nie chcieli, tak jak „szkoci”, być bogami w pełnym tego słowa znaczeniu. Chcieli, w sposób jakoś ograniczony, być nimi tu na ziemi, ale za to jak najszybciej.
3. W jaki sposób zniszczyć Kościół?
Różokrzyżowcy traktowali chrześcijaństwo jako religię „przejściową”. Chcieli naśladować Chrystusa, by stać się jak On, a następnie „pójść dalej”, przewyższać go pod każdym względem – mieć niczym nieskrępowaną boską władzę nad duchem i materią. Interesował ich jednak przede wszystkim duch – rządy dusz. Tą drogą poszli „szkoci”. Chcieli być władcami świadomości, władcami umysłów i sumień. „Francuzów” interesowała materialna władza – władza polityczna – dyktatura[2].
Różokrzyżowcy zakładali powolną drogę zmian – planowali kolejne reformy chrześcijaństwa (poprzez luteranizm i kalwinizm) mające je całkowicie zamazać, rozmyć do tego stopnia, by powstało tzw. chrześcijaństwo wodnikowe – religia, która byłaby tylko formą dzisiejszego New Age, religia, w której centrum stałby człowiek i która prowadziłaby go do uzyskania boskich atrybutów[3].
„Szkoci” byli tu wierni doktrynie różokrzyża. Przećwiczyli to w Anglii podporządkowując sobie kościół katolicki (przy okazji wymordowali jednak tych, którzy stanęli im na drodze) i przekształcając go coraz bardziej powoli, przez setki lat w kierunku chrześcijańska. Byli cierpliwi bo byli „głęboko religijni”. Wierzyli w reinkarnację i w związku z tym wierzyli, że są nieśmiertelni i mają dużo czasu.
4. Nowa Atlantyda
Jak opisałem to w książce „Masoneria i kryzys” masoni opracowali koncepcję swojego świata opartą na przekazanej przez Platona koncepcji Atlantydy i jego wizji państwa, w którym społeczeństwo jest mentalnie i duchowo zniewolone,[4].
Zaczęli realizować taką wizję, jak ukazuję to we wspomnianej książce, kolonizując Amerykę Północną i tworząc USA – kreśląc amerykańską filozofię, cywilizację, rodząc amerykańskiego ducha. Tak powstało królestwo masonerii. Stosowane w USA metody „szkoci” przenosili potem na inne kraje. Ich wizja to Stany Zjednoczone Świata z obowiązującą „pluralistyczną” religią – New Age.
5. Najlepszy jest terror
Francuzi zaczęli swój byt od rozpętania Rewolucji Francuskiej. Potem rozprzestrzenili się na inne kraje katolickie – Włochy, Hiszpanię, Portugalię, Amerykę Południową, Meksyk. Z armią Napoleona poszli na Wschód wszędzie p drodze zakładając loże aż dotarli do Rosji[5].
Nienawidzili Kościół katolicki. Chcieli go jak najszybciej fizycznie wyeliminować. Wszędzie gdzie się pojawiali pojawiał się też terror, ludobójstwo, eksterminacja kapłanów, zamykanie kościołów.
Chcieli nieograniczonej ziemskiej władzy, zawsze „tu” i „teraz” – natychmiast. Nie interesowało ich czy ludzie się z nimi zgadzają, w co wierzą, jakie wartości akceptują. Chcieli tylko, by padali przed nimi na kolana. Uważali, że każdego mogą złamać, że skuteczne jest brutalne pranie mózgów, że strach jest dobrym narzędziem.
6. Panteizm i ateizm
Ich masońska wiara była zmaterializowana. Wyrastali tak jak „szkoci” z panteizmu, ale ducha szukali w materii – przyjmowali taką wersję New Age, która głosiła boskość człowieka zmaterializowanego, który tylko musi odrzucić „zahamowania” i odnaleźć w sobie obecne tam zawsze, powiązane ściśle z materią, boskie atrybuty. Wierzyli, w związku z tym, zawsze w „postęp” i naukę, które miały ich doprowadzić do materialnej nieśmiertelności i stworzenia raju na ziemi.
O różnicach pomiędzy „szkotami” i „francuzami” pisałem trochę w swojej książce „Masoneria polska 1999”. Można tam przeczytać, między innymi: „Masoneria ma różne oblicza i postacie. Tą najprawdziwszą, ortodoksyjną ma być masoneria regularna tzw. szkoci. Cechą charakterystyczną tego odłamu masonerii jest przyjmowanie określonej postawy religijnej – gnostycka, kabalistyczna, teozoficzna wiara, która stanowi fundament i zasadę myślenia i działania szkotów. Obok masonerii regularnej istnieje też masoneria nieregularna tzw. francuzi, która oficjalnie deklaruje ateizm[6].
Reprezentanci tej pierwszej często podkreślają swój pozytywny stosunek do wszystkich religii[7].
(…) Tak ujmuje to Wojciech Giełżyński: Ich konstytucja, spisana w roku 1723 przez Szkota Jamesa Andersona stanowi na wstępie, że mason …’nie będzie nigdy głupim ateistą ani niereligijnym libertynem’[8].
Reprezentanci tej drugiej przedstawiani są jako ci, którzy w przeciwieństwie do szkotówsą antyklerykalni, antykościelni, zaangażowani politycznie przede wszystkim w budowanie państwa i społeczeństwa bez Boga[9].
Czy szkocii francuzi tak naprawdę czymś się różnią? Czy nie można założyć, że są to, także w sensie formalnym, dwie gałęzie tej samej organizacji? Szkoci to, z pewnością, ludzie głęboko religijni tylko, że, i to trzeba zawsze podkreślać, ta ich religijność związana jest z pewnym, ściśle określonym, konkretnym kultem pogańskim. Inne religie traktowane są przez nich tylko jako niedojrzałe kulty stanowiące pewien wstęp do ich jedynej prawdziwej wiary. Na pewno szkotom jest po drodze z hinduizmem i buddyzmem. Na pewno z jakąś sympatią odnoszą się do pewnych form islamu i protestantyzmu. Jednak ewidentnie jest dla nich przeszkodą i najgroźniejszym przeciwnikiem Kościół katolicki i ortodoksyjny katolicyzm. Pozytywnie odnoszą się tu tylko do tzw. katolicyzmu liberalnego czy, jak kto woli, otwartego jako formacji, która może stanowić swego rodzaju pomost-drogę do ich religii światowej. Czy jednak francuzi to ateiści? Czy przepadkiem nie jest to, tylko trochę inna, bardziej zakamuflowana i swego rodzaju wstępna, forma tej samej co u szkotów tzw. prareligii?”[10].
[1] Por. choćby: S. Krajski, Masoneria polska 1993, Warszawa 1994, s. 22-27.
[2] Por. choćby: S. Krajski, Masoneria polska i okolice, Warszawa 1997, s. 70-90.
[3] Por. choćby: S. Krajski, Masoneria 1993…, s. 46-52; S. Krajski, Masoneria i okolice…, s. 91-168; S. Krajski, Masoneria polska 1999…, s. 85-100.
[4] S. Krajski, Masoneria i kryzys, Warszawa 2010, s. 29-46; 125-131.
[5] Por. choćby: tamże, s. 132-142; J. S. Pelczar, Masoneria. Jej istota, zasady, dążności, początki, rozwój, organizacja, ceremoniał i działanie, Krzeszowice 2003, s. 139-196; 239-241; 249-255. P. Bielik, Masoneria – nieszczęście naszych czasów. Tłumaczenie M. Kalinowska, Szczecinek 2008, s. 114-145; 159-177; 214-222.
[6] Por. choćby: Z. Pawłowicz, Kościół a masoneria, Gość Niedzielny nr 36 z 8.09.91 r., s. 10.
[7] Por. choćby W. Giełżyński, Biesiadować można wspólnie. Z profesorem Tadeuszem Cegielskim Wielkim Namiestnikiem Wielkiej Loży Narodowej Polskiej rozmawia Wojciech Giełżyński, Gentelman nr 8(16), wrzesień 1998, s. 19-21.
[8] W. Giełżyński, Mason jaki jest…, Gentelman nr 8(16), wrzesień 1998, s.16.
[9] Por. choćby: Z. Pawłowicz, tamże.
[10] S. Krajski, Masoneria 1999…, s. 53-54.
Doktor filozofii. Autor ponad 40 książek. Publicysta (ponad 1000 artykułów).