Premier zdaje się odleciał totalnie i warto zapytać, czy to ciśnienie związane z Euro, czy zwykłe zmęczenie materiału.
Dziś na Radzie Krajowej Platformy Donald Tusk odczytał list, jaki nadesłała do niego prosta, zwyczajna kobieta (prości, zwyczajni ludzie przeważnie piszą i mówią do premierów, a już do Tuska w szczególności). Prosta zwyczajna kobieta napisała list w obronie Stefana Niesiołowskiego.
Ciężko stawać w obronie Nisioła, jeśli widziało się relacje z jego zachowania pod Sejmem i sposobu w jaki potraktował dziennikarkę.
Bomba wybuchła w momencie, gdy okazało się, że zwykła, prosta kobieta to gwiazda Salonu 24 pani wszystkim znana (niestety z nie najlepszej strony) Renata Rudecka Kalinowska.
Nic dziwnego, że stanęła ona w obronie porywczego Stefana, bowiem jej postawa i zachowanie zdaje się przewyższa nawet te najgorsze zachowania "stefanowskie".
Od Cyby, zabójcy z łódzkiego biura, różni się chyba tylko płcią (choć do końca też nie wiadomo) i tym, że jeszcze nie zabiła (być może to kwestia czasu) natomiast jeśli chodzi o poziom agresji i nienawiści w stosunku do wszystkiego co pisowskie, to przewyższa Niesiołowskiego, Bartoszewskiego i Kutza razem wziętych.
Dziwi ta nieopatrzna wtopa Tuska, gdzie byli doradcy, gdzie był niezastąpiony Igor Ostachowicz?
Czyżby to było samodzielne, spontaniczne działanie wodza?
Jeśli tak to wyjątkowo niefortunne.
Tą prostą, zwyczajną kobietę znają prawie wszyscy blogerze i to znają niestety z jak najgorszej strony. Jej wymowne teksty i komentarze są zazwyczaj z poziomu rynsztoka. Dzisiaj premier próbował dorównać.
Panie Tusk niżej już upaść nie można.
Prywatny przedsiebiorca z filozoficznym nastawieniem do zycia.