Stanisław Bulza: O niepodzielność terytorium Państwa Polskiego
11/05/2012
666 Wyświetlenia
0 Komentarze
29 minut czytania
„Król Polski Władysław Łokietek, ubrany w purpurową pelerynę, został namaszczony świętymi olejami przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Janisława. Król ujął w rękę miecz koronacyjny „Szczerbiec” i wykonał nim w powietrzu znak krzyża.”
Europa regionów
Na ilustracji Władysław Łokietek, z Bożej łaski król Polski, ziemi krakowskiej, sandomierskiej, łęczyckiej, sieradzkiej i Kujaw, pan i dziedzic Pomorza.
Twórcy konstytucji UE nie chcą zdradzać, w jakim kierunku pójdzie UE. Sir Michael Butler, ambasador brytyjski w Brukseli w latach 90. XX w. powiedział: „Większość ministrów i dygnitarzy już dawno po cichu zgodziła się – nie chcą tracić czasu i wywoływać konfliktów – nie poruszać kwestii konstytucyjnego celu UE. Federacja? … Najlepiej w ogóle się tym nie zajmować”. Dodał również: „Większość głosów opowiedziałaby się za tym, aby nie określać celu naszej wspólnej podróży”.
Ówczesny niemiecki minister spraw zagranicznych Klaus Kinkel na często zadawane pytanie: jaki ostateczny będzie kształt UE? Stany Zjednoczone Europy? Europa narodów? Czy może partnerstwo narodów? Odpowiedział: „To teoretyczna i pusta debata. Prowadzenie abstrakcyjnych spekulacji na ten temat jest bezcelowe, ponieważ UE to ciągłe budowanie”. Butler dodał: „Zgromadzeni wokół stołu Komisji Europejskiej mogą nie zgadzać się do celu i szybkości podróży. Podejrzewam, że większość nigdy poważnie nie zastanawiała się nad tą kwestią”.
Inspirator Stanów Zjednoczonych Europy, Jean Monnet Monnet (1888-1979), który po wojnie przejął kierownictwo ideologiczne „integracji europejskiej”, nie krył się ze swoimi dążnościami i w książce napisanej w latach 80. XX w. napisał, że „na zawsze porzucamy owo uporczywe dążenie do zachowania suwerenności państwa narodowego”. Natomiast Robert Schuman, w latach 50. XX w. francuski minister spraw zagranicznych z całym przekonaniem głosił, że podział Europy na małe państwa jest „anachronizmem, nonsensem, herezją”, i ani razu nie wymienił słowa „federacja”. Wspomniał jedynie o „europejskiej konstrukcji” (Thomas Hugh, „Europa”, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998).
Choć twórcy Traktatu tego nie wspominają, to UE zmierza właśnie w kierunku Europy regionów. W latach 50. XX w powstał Europejski Ruch Regionalny, a utworzył go właśnie Jean Monet. W ramach tego ruchu powstał związek regionów graniczących z Atlantykiem, który przyjął nazwę „Komitet Łuku Atlantyckiego”. 7 marca 1994 r. odbył się nawet zjazd delegatów z 32 regionów Łuku Atlantyckiego, a mianowicie z Anglii, Francji i Hiszpanii. Na tym zjeździe wybrano władze komitetu, które mają prowadzić negocjacje z Brukselą i rządami państw. W 1994 r. na mocy Traktatu o UE z Maastricht powołano do życia Komitet Regionów reprezentujący interesy 250 regionów (do 31.12.2006 r.), na które podzielona jest UE.
Po rozszerzeniu UE 1 maja 2004 w Komitecie zasiadało 317 członków. Natomiast po akcesji do UE Bułgarii i Rumunii 1 stycznia 2007 roku, liczba członków Komitetu Regionówwynosi 344. Na członków wybierani są przedstawiciele organizacji samorządowych państw członkowskich. Polsce przypada 21 miejsc. Planuje się utworzenie odrębnej izby w Parlamencie Europejskim dla „Europy regionów”.
W oświadczeniu wydanym przez Komitet Regionów w Brukseli 21 kwietnia 2009 roku napisano: „Domagamy się autonomii władz regionalnych i lokalnych oraz tego, by mogły one dysponować odpowiednimi środkami finansowymi, potrzebnymi im do sprawowania swych obowiązków. Promujemy w ten sposób zasady i mechanizmy dobrego sprawowania rządów i propagujemy proces decentralizacji”. W tym kierunku idzie Ruch Autonomii Śląska.
Herve de Charette, francuski minister spraw zagranicznych w latach 1995-1997 przypomniał, że „Karol Wielki, Karol V, Napoleon i inni próbowali zjednoczyć Europę ogniem i mieczem. Tym razem zjednoczenie przebiegnie pokojowo”. Thomas Hugh w książce „Europa” pisze: „De Charette nie wspomniał o odrodzeniu idei jedności Cesarstwa Rzymskiego, ale musiała mu ona przyjść na myśl, kiedy w 1988 r. ówczesny wiecepremier, dziś lord Howe of Aberavon, z takim ogniem przemawiał w Pump Room, wspaniałej rzymskiej budowli, na rzecz wejścia Wielkiej Brytanii do Europejskiego Systemu Walutowego” (Thomas Hugh, „Europa”, Prószyński i S-ka, Warszawa 1998).
Unia Europejska jest wzorowana na imperium rzymskim. Euroregiony to rzymskie prowincje. Dlaczego więc w ciemno, nie znając celu podróży, 30 kwietnia 2008 r. premier Donald Tusk i minister MSZ Radosław Sikorski w obecności prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego podpisali Traktat Lizboński. Prezydent RP Lech Kaczyńskiratyfikował go 10 października 2009.
Polityka przecież, to m.in. zdolność perspektywicznego myślenia. Bez tego nie da się prowadzić skutecznej polityki.
Aleksander Gella w „Naród w defensywie” pisał: „Jednym z głównych niedostatków myślenia politycznego Polaków jest brak perspektywicznego widzenia wydarzeń w danym okresie aktualnych. Nie nauczyliśmy się widzieć własnych działań w powiązaniu z rozgrywkmi polityki międzynarodowej, ze zmianami tendencji gospodarczych, z przemianami technologicznymi, a przede wszystkim z cynizmem politycznym innych – cynizmem, który nie mógł się u nas ukształtować na skutek naszych instytucji politycznych, w okresie naszej świetności (brak silnej władzy centralnej w XV i XVI w.), ani też w okresie najbardziej ofiarnych w całej historii Europy, polskich walk o niepodległość”.
„Rzeczpospolita Polska jest państwem jednolitym”
Ideologia narodowa to niepodzielność terytorium Państwa Polskiego. Stwierdza to również Konstytucja RP, której art. 5. mówi: „Rzeczpospolita Polska strzeże niepodległości i nienaruszalności swojego terytorium”, natomiast art. 3 mówi: „Rzeczpospolita Polska jest państwem jednolitym”.
Stwierdzenie to oznacza, że w Rzeczypospolitej Polskiej – odmiennie niż w państwach federalnych – istnieje tylko jeden podmiot władzy najwyższej (określony w art. 4 ust. 1 Konstytucji – Naród), który sprawuje władzę na całym terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, nie dzieląc jej z żadnymi jednostkami składowymi państwa. Znaczy to, że żadna z jednostek podziału terytorialnego Rzeczypospolitej Polskiej nie posiada samodzielności państwowej, nie jest suwerenna i w związku z tym nie może być na nią przeniesione wykonywanie określonego zakresu władzy państwowej.
Na jakiej więc podstawie prawnej 21 grudnia 2011 r. sąd rejonowy w Opolu dokonał wpisu do rejestru Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej, które odwołuje się wprost do śląskiej tożsamości narodowej. Jeżeli Konstytucja RP mówi o „nienaruszalności swojego terytorium”, to na jakiej podstawie prawnej działa Ruch Autonomii Ślaska? Wprowadzenie ustawą możliwości tworzenia regionów autonomicznych stałoby w sprzeczności z art. 3 i 5 Konstytucji RP. Z uwagi na fakt, że tworzenie regionów autonomicznych jest sprzeczne z Kontytucją RP nie można byłoby utworzyć regionu autonomicznego na podstawie samej tylko ustawy. Tylko nowelizacja Konstytucji może dokonać możliwość odstępstwa w tym zakresie od treści artykułu 3 i 5 Konstytucji RP. Ostatecznie jednk Konstytucja RP została przyjęta w ogólnonarodowym referendum. Nowelizacja art. 3 i 5 Konstytucji RP może nastąpić więc tylko w drodze ogólnonarodowego referendum.
Rozbicie dzielnicowe
Po ciężkich historycznych doświadczeniach (rozbicie dzielnicowe, rozbiory) należy wyciągać wnioski. Wiele wysiłków kosztowało zjednoczenie ziem polskich w jeden organizm państwowy. Lecz trzeba też wiedzieć, jak wiele wysiłku będzie kosztowało przyszłe pokolenia na nowo zjednoczenie państwa polskiego. Rozbicie Polski na regiony jest pomysłem bardzo niebezpiecznym dla państwa i narodu polskiego.
Przeciętnie każdy Polak wie, że rok 1138 jest datą śmierci Bolesława Krzywoustego, lecz również jest to data podziału państwa polskiego między jego synów i zarazem był to początek okresu dzielnicowego (1138-1320). Warto więc przypomnieć niektóre ważne fakty z tamtego okresu. Rozbita na dzielnice Polska nie była w stanie odeprzeć skutecznie najazdów Czechów, Sasów, Brandenburczyków, Prusów, Litwinów i Tatarów.
Pierwszy już najazd miał miejsce w 1146 r., kiedy to Konrad III stanął na czele wyprawy, której celem było potwierdzenie roszczeń jego szwagra, księcia śląskiego Władysława II Wygnańca, do piastowskiego dziedzictwa. W późniejszym okresie rozbicia dzielnicowego cesarze niemieccy mieli możliwość stosunkowo łatwej interwencji w sprawy polskie. W 1249 r. Brandenburczycy dokonali podboju ziemi lubuskiej leżącej po obu brzegach Odry i uczynili z niej bazę wypadową na tereny dolin Noteci i Warty. W latach 1308-1312, podczas najazdu na Gdańsk, Brandenburczycy zdobyli Słupsk, Sławno i Wałcz, na stałe wbijając klin między Wielkopolskę i Pomorze. Problemem bardziej długotrwałym stali się Krzyżacy, którzy zostali zaproszeni do Polski w 1226 r. z inicjatywy Konrada Mazowieckiego. Krzyżacy szybko stali się najpoważniejszym zagrożeniem stabilizacji i integralności ziem polskich. W 1241 r. miał miejsce tragiczny najazd Tatarów. Złota Orda Batu-chana najechała Europę Środkową, znacząc drogę trupami, grabieżami i zniszczeniami. Rycerstwo Małopolski, zebrane w Chmielniku zostało całkowicie wybite.
9 kwietnia 1241 r. w bitwie pod Legnicą wojska Śląska i Wielkopolski poniosły dotkliwą klęskę, a dowódca Henryk Pobożny poległ.
Innym zagrożeniem dla polskości w okresie rozbicia dzielnicowego był wzmagający się napływ osadników pochodzenia niemieckiego. Kolonizacja przybierała dwie odmienne formy, osadnictwa wiejskiego oraz lokacji miast. Proces kolonizacji wspomagała inicjatywa polskich książąt, których ziemie miały o wiele za mało ludności i nierzadko bywały dewastowane w wyniku wojennych grabieży i najazdów tatarskich. W miastach stopniowo powstawała odrębna warstwa mieszczan niemieckich. W nowych wsiach koloniści cieszyli się znaczną autonomią. Nic też dziwnego, że stopniowo budziła się w Polakach niechęć do niemieckich osadników, mówiących obcym językiem, przesiąkniętych inną kulturą.
Wyrazem rosnącej niechęci do przybyszów z Zachodu stało się pismo arcybiskupa Jakuba Świnki skierowane do kardynałów rzymskich, w którym między innymi pisał:
„Wiele zła wskutek napływu Niemców rozpleniło się w kraju, ponieważ uciskają polską ludność, pogardzają nią, dręczą napadami, pośród głuchych nocy porywają z jej własnych osiedli” (Jędrzej Giertych, „Tysiąc lathistorii polskiego narodu”, OSTOJA)
W tym tak trudnym dla Polski okresie rodziła się ideologia narodowa. Z książąt piastowskich posiadał świadomość bycia Polakiem pierwszy Bolesław Pobożny, książę kaliski (1221-1239). W szerzeniu idei narodowej wielkie są zasługi jego małżonki Jolanty. Ich córkę Jadwigę można uważać za pierwszą Polkę, która była już w pełni świadoma swej narodowości (Feliks Koneczny, „O wielości cywilizacji”).
Jadwiga wyszła za mąż za Władysława Łokietka. Pod przewodnictwem arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakuba Świnki powstaje stronnictwo narodowe dążące do wytworzenia państwa narodowego, gdzie dynastia panuje z woli narodu i ma być od tego, by narodowi służyć i rozwijać jego potęgę. W całym polskim społeczeństwie kształtowało się w wyniku kontaktów międzydzielnicowych poczucie jedności narodu polskiego. Tak więc zetknięcie się z niemieckimi kolonistami, mówiącymi obcym językiem, przenikniętymi inną kulturą, wyrobiło w Polakach w większym jeszcze stopniu poczucie więzi z tymi, co mówią tym samym językiem polskim, należą do tej samej kultury, religii i posiadają tą samą historię.
Utrata ziem
Katastrofą było „posunięcie polityczne” Bolesława Rogatki, syna Henryka Pobożnego. Kiedy mu zabrakło pieniędzy na jedną z wypraw, uzyskał je, sprzedajac w 1250 r. margabiemu brandenburskiemu ziemię lubuską. Marchia Brandenburska nieustannie rozrastała się ku wschodowi. Istniał już Berlin, założony w 1231 r. Rok później powstała Spandawa. Nabycie za pieniądze ziemi lubuskiej było dla Niemców suksesem niezwykle ważnym. Kraj ten leżał u ujścia Warty do Odry. Prowadziły tędy główne drogi ze Śląska i Wielkopolski na Pomorze Zachodnie, które teraz zostały odcięte od reszty Polski. Brandenburczycy przekroczyli Odrę, rozpoczynając w 1253 r. budowę Frankfurtu. Nad dolną Wartą założyli tak zwaną Nową Marchię. Główny jej gród Landsberg, czyli Gorzów, stanął w 1257 r. na wprost Santoka, zwanego kluczem królestwa polskiego. Nabycie ziemi lubuskiej i Nowej Marchii nie tylko odcinało Pomorze Zachodnie, lecz wytyczyło również Niemcom drogę dalszego marszu. W krótkim czasie Brandenburczycy w 1266 zdobyli Santok, a w 1271 weszli do Gdańska (Paweł Jasienica, „Polska Piastów”, PIW, Warszawa 1979).
Jak ważne było znaczenie Santoka niech świadczy fakt, że przez wiele lat przechodził z rąk do rąk: w latach 1278-1296 znalazł się przejściowo pod panowaniem Przemysła II; w 1296 ponownie w posiadaniu Brandenburgii;w latach 1365-1370 został włączony do Korony przez Kazimierza Wielkiego; w latach 1402-1454 przeszedł pod panowanie Krzyżaków; w 1455 ponownie przeszedł w posiadanie Brandenburgii. W tym to czasie nastąpił upadek znaczenia Santoka.
Podzielony na drobne księstwa kraj nie mógł się zdobyć na skuteczna obronę. Ludność też odczuwała na własnej skórze spory prowadzone przez poszczególnych książąt i prowadzone przez nich walki. Spory między polskimi książętami dostarczały Niemcom doskonałych okazji. Tak właśnie było z Gdańskiem.
Kościół w Polsce, który obawiał się utraty niezależności prowincji polskiej w wypadku zniemczenia zachodnich ziem, stał się głównym obrońcom polskości, przeciwnikiem żywiołu niemieckiego. Jak pisał historyk Bieniak, to „trzej kolejni metropolici, Jakub Świnka (1283-1314), Borzysław (1314-1317) i Janisław (1317-1341) położyli olbrzymie zasługi dla sprawy odrodzenia królestwa polskiego, a także dla obrony przed jawną i ukrytą agresją ze strony niemieckiego rycerstwa, patrycjatu i zakonów”. Za rządów arcybiskupa Jakuba Świnki zwołane przez niego synody prowincjonalne wystąpiły ostro w obronie języka polskiego zarówno w szkołach, jak i w kościołach.
Ideologia narodowa legła u podstaw zjednoczenia Polski
Pod koniec XIII wieku świadomość narodowa była już tak duża, że poczęła rodzić się myśl odzyskania korony dla najsilniejszego księcia i zjednoczenia ziem polskich. Plan ten odżył nie tylko w kancelariach książęcych, ale zyskiwał również coraz szersze poparcie społeczeństwa. Taką potrzebę zjednoczenia ziem polskich odczuwało również rycerstwo, którego majątki na wskutek różnych najazdów i wojen uległy zniszczeniu.
Przyszła świadomość, że Polska rozbita nie potrafi skutecznie bronić się przed częstymi napadami. „Z braku obrońcy odjęto nam wiele ziem i grodów”, często wypowiadali to panujące wówczas przekonanie przedstawiciele duchowieństwa. Najwybitniejszy wówczas polityk polski arcybiskup Jakub Świnka, który usilnie pracował nad zjednoczeniem Polski ze względu na interes Kościoła, jak i całego narodu polskiego, podjął starania o ukoronowanie na króla Polski władcy Wielkopolski i Pomorza Gdańskiego, księcia Przemysława.
26 czerwca 1295 r. odbyła się w Gnieźnie, dawno nie widziana, uroczystość koronacji Przemysława II na króla Polski. Sam akt koronacyjny nie oznaczał jeszcze zjednoczenia państwa polskiego. Był to dopiero pierwszy, trudny, krok. W interesie Niemców było nie dopuścić do zjednoczenia Polski. Już po 7 miesiącach rządów, w lutym 1296 r., został Przemysław zamordowany w Rogoźnie przez zbirów działających z inspiracji margrabiów brandenburskich. Tragedia ta wywołała wielkie wrażenie w całej Polsce i jeszcze bardziej wzmocniła niechęć Polaków do Niemców.
Ponieważ Przemysław II nie pozostawił po sobie syna, panowie wielkopolscy wybrali księciem wielkopolskim Władysława Łokietka. Jednak dość szybko doszło do nieporozumień między możnymi wielkopolskimi a Łokietkiem. Porozumieli się więc z Wacławem II czeskim, który po małżeństwie z córką Przemysława bez trudu zajął Wielkopolskę i został ukoronowany przez Jakuba Świnkę w 1300 r. na króla Polski. Jakub Świnka bez sprzeciwu dokonał koronacji nowego władcy, aczkolwiek wiedział z całą pewnością, że nie uchodzi on za obrońcę Słowiańszczyzny przed Niemcami. Nie ukrywał przed nowym władcą swojej niechęci do Niemców, nazywając niemieckiego kaznodzieję, przemawiającego przy okazji koronacji „psim łbem niemieckim”. Prawdopodobnie Jakub Świnka spodziewał się, że bogaty i silny władca Czech doprowadzi do porządku stosunki panujące w Polsce. Rzeczywiście, Wacław wprowadził nowy system administracyjny, w którym rozpolitykowanym i związanym z możnymi urzędnikom dworskim przeciwstawił całkowicie zależnych od siebie starostów, urzędników o szerokich uprawnieniach. Często jednak starostami byli mianowani Niemcy lub Czesi, co wywoływało niechęć w narodzie. Gdy jeszcze Wacław wszedł w porozumienie z Brandenburczykami, którym obiecał Pomorze Gdańskie wywołało to silne niezadowolenie nawet wśród dotychczasowych zwolenników władcy czeskiego (Jędrzej Giertych, „Tysiąc lathistorii polskiego narodu”, OSTOJA).
Władysław Łokietek zmuszony do opuszczenia Polski przebywał w Rzymie na dworze papieskim, gdzie dla sprawy polskiej pozyskał papieża Bonifacego VIII, a następnie również Andegawenów, którzy ubiegali się o koronę węgierską. W 1304 r. Łokietek powrócił do Polski wspomagany przez magnatów węgierskich. Umiejętnie wykorzystał nastroje narodowe rycerstwa i bez większego trudu opanował ziemię sandomierską. Nieoczekiwana śmierć Wacława a następnie zabójstwo jego następcy, ułatwiły Łokietkowi zajęcie całej Małopolski, a następnie ziemie Polski środkowej. Z wyjątkiem Kujaw i Pomorza, Łokietkowi udało się pozyskać wszystkie kolejne dzielnice. Do 1314 r. ustanowił swą władzę w Wielkopolsce. Bunt Niemców w Krakowie, któremu przewodził wójt krakowski Albert, oraz biskup Jan Muskata, został stłumiony po rocznym oblężeniu miasta. Arcybiskup Jakub Świnka postawił Muskatę, zniemczonego Ślązaka, przed sądem kościelnym, który uznał go za „wroga ludu polskiego”, i został zmuszony do opuszczenia Krakowa. Albert uciekł, a główni sprawcy zostali skazani na karę śmierci. Bunt ten stanowił w pewnym stopniu sygnał niebezpieczeństwa zagrażającego ze strony żywiołu niemieckiego.
Koronacja Władysława Łokietka odbyła się w katedrze w Krakowie w niedzielę 20 stycznia 1320 r. Razem z królem ukoronowana została jego żona, Jadwiga, córka Bolesława Pobożnego, księcia kaliskiego.
Król Polski Władysław Łokietek, ubrany w purpurową pelerynę, został namaszczony świętymi olejami przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Janisława. Król ujął w rękę miecz koronacyjny „Szczerbiec” i wykonał nim w powietrzu znak krzyża.
Zakończył się trwający prawie 200 lat okres rozbicia dzielnicowego. Królestwo polskie z wielkim trudem zostało odbudowane. Jego fundamentem była myśl narodowa w powiązaniu z katolicyzmem. Arcybiskup Jakub Świnka, wielki orędownik sprawy polskiej nie doczekał tego momentu, bowiem zmarł w 1314 r., lecz jego ideologia narodowa w chwilach zagrożenia bytu narodu i państwa polskiego ciągle będzie się odradzać. Będzie przechodzić, jak pałeczka w sztafecie, z pokolenie na pokolenie. Podjął ją Stefan Czarnecki, Romuald Traugutt, Roman Dmowski i w naszych już czasach zmarły jesienią 1992 r. Jędrzej Giertych. Miecz koronacyjny królów polskich „Szczerbiec” w okresie międzywojennym stał się symbolem Ruchu Narodowego.
W wyniku rozbicia dzielnicowego (1138–1320) w Polsce zrodziła się najwcześniej w Europie świadomość narodowa. Idea państwa narodowego pojawiła się w Anglii za panowania Tudorów, Francji Walezjuszów, Hiszpanii królów katolickich, Portugalii za panowania dynastii Avizów. We Włoszech i w Niemczech idea państwa narodowego urzeczywistniła się dopiero w XIX w. (Feliks Koneczny, „O wielości cywilizacji”).W Polsce w XII w. przy zetknięciu się z niemieckimi kolonistami, mówiącymi obcym językiem, ale również charakteryzującymi się inną, obcą kulturą, wyrobiło w narodzie poczucie łączności z tymi, co mówią tym samym językiem, mają te same dzieje i tą samą kulturę. Rodził się nowy prąd umysłowy, wiodący do nowego układu stosunków życia społeczno-politycznego. Powstał wówczas polski światopogląd oparty na poczuciu własnej odrębności, niepodzielnosci państwa polskiego. Fundamentem tego rozwoju była ideologia narodowa.
Stanisław Bulza