Retoryczne pytanie. Ale skoro w 4 minuty po katastrofie Rosjanie wyciągali już informacje z komórki przezydenta RP, to znaczy, że na tę chwilę czekali.
Nie karetki pogotowia przyjechały w pierwszej kolejności na teren katastrofy, lecz służby specjalne. Dlaczego, o tym pisał tuż po katastrofie Gene Poteat, emerytowany pracownik CIA. W ręce Rosjan wpadły liczne nośniki informacji, telefony komórkowe polityków, generalicji, laptopy – wszystkie one wzięli Rosjanie pod lupę. Normalnie dla zdobycia aż tylu
ważnych i tajnych
informacji potrzeba by armii doskonale ulokowanych agentów. Tymczasem informacje te spadły z nieba dokładnie tam, gdzie stali eksperci rosyjskich służb tajnych. Jakby czekali na ten dar. Rosyjska „akcja ratunkowa” miała na celu tylko i wyłącznie zabezpieczenie zdobyczy przez służby tajne, a nie życia czy zdrowia pasażerów ostatniego lotu TU154M.
http://www.wykop.pl/ramka/519465/rosjanie-przejeli-laptopy-generalow-ktorzy-zgineli-pod-smolenskiem/
http://smolensk-2010.pl/2010-06-17-oficer-cia-to-nie-byl-wypadek.html
http://www.charlestonmercury.com/articles/2010/06/15/news/doc4c17d3f5734b3292394378.txt
Post scriptum: w prawie rzymskim, obcym Rosjanom, a bliskim polskiej filozofii prawa (do 1939 roku) poszukiwaniu sprawcy towarzyszyło pytanie: „a kto odniósł korzyść?”. No kto?