Każdy sam decyduje co dla niego dobre.
Wolny obywatel – choćby był najbardziej skrytej inteligencji – sam decyduje o tym, co dla niego dobre, bo nikt nie zrobi tego lepiej od niego, albowiem każdy działa tylko dla własnego dobra, różnie, czasem w złożony sposób rozumianego, a zysk może mieć nie-fizyczną postać. Trzeba sobie uświadomić, że nie należy wydawać przyjaciela dla niego, lecz dla siebie. Gdy nam ktoś zaoferuje pieniądze za zdradę przyjaciela – przyjacielem zwie się już byle znajomych, ale mamy na myśli prawdziwego przyjaciela – nie zdradzimy go, bo jest on dla nas cenniejszy nawet od dużej sumy pieniędzy i chcemy, by i on nam kiedyś pomógł. Odbywa się tu rachunek zysków i strat. Właściwsze są czyny w celu moralnym, czyli osiągnięcia zysku duchowego, ale mimo to zysku. Jeżeli człowiek roztacza nad innym stworzeniem – niekoniecznie człowiekiem – kuratelę, czyli podejmuje za niego decyzje odnośnie jego dobra, a czyny służą zaspokojeniu potrzeb, to najkorzystniejsze dla podopiecznego jest, aby był z nim związany emocjonalnie.
Każdy człowiek do osiągnięcia dorosłości – czternastu lat – jak ktokolwiek inny, może pozwać swoich rodziców za przestępstwo wobec niego, a państwo powinno mu w tym dopomóc. I tylko on. Ktoś zauważy, że pięcioletnie dziecko nie może skierować do sądu aktu oskarżenia, a gdyby sprawa była poważniejsza, to mordercy sami siebie przecież nie oskarżą. Nadal pozostają dalsi bliscy ofiary, do których powinniśmy mieć większe zaufanie w tej kwestii niż do instytucji państwowych. Jeżeli już są tzw. szkoły, to powinno się w nich przymusowo od najwcześniejszych lat wpajać na osobnym tzw. przedmiocie najważniejsze przepisy prawne, przede wszystkim zaś postępowanie w przypadku problemów z policją czy podobnymi służbami.
Oskarżycielem zawsze powinien być jedynie poszkodowany lub jego pełnomocnik. Jeżeli poszkodowany nie może sam pełnić tej funkcji, bo na przykład nie żyje, to ktoś z jego bliskich lub przyjaciół. Opcjonalnie, podobnie jak w przypadku przestępstw przeciwko państwu, oskarżycielem może być ktoś wyznaczany przez stosowną władzę. To samo w przypadku przestępstw przeciwko innym gatunkom zwierząt. Takowe zbrodnie najczęściej są śmiesznie łagodnie karane. Tu też oskarżycielem powinno być zwierzę. Tylko na skutek problemów z porozumieniem się, niech dostaje pełnomocnika, ale jemu również należy się prawo do obecności na rozprawie. Kto by wyznaczał takiego pełnomocnika? Jest wiele stowarzyszeń broniących praw innych gatunków, ale poza nimi powinno być jeszcze jedno – państwowe, które zajmowałoby się takimi sprawami. Postępowanie przyspieszone odbiera oskarżonym – choćby chuliganom – prawo do należytej obrony.
To, że każdy działa tylko dla swojego dobra, wyklucza działania dla czyjegoś dobra. Czyli „sztuką jest dać sobie pomóc” jest propagandowym hasłem osobników chcących wykorzystać nas do swoich celów. Inaczej każdy może nam powiedzieć, że bije nas, okrada czy nawet zabija dla naszego dobra. Zresztą już tak bywało, dla dobra heretyków palono ich na stosach, dla dobra pogan łupiono ich i mordowano – żeby ocalić ich duszę. Tak dla naszego dobra zakazane są narkotyki czy broń, tak samo czasem dla dobra dzieci zabiera się je rodzicom, po czym nacjonalizuje.
Choćby człowiek był słaby i głupi, jest dla niego najkorzystniej, aby jego dobro zależało od jego woli. Także dlatego, że nigdy nie ma gwarancji, że ten co zamierza za nas, o nas, decydować, będzie inteligentniejszy. Inaczej narkoman w obozie koncentracyjnym staje się własnością państwa, staje się niewolnikiem. To, że potem dziękuje swym katom, to tylko dowód na siłę indoktrynacji, jaka tam panuje. Dlatego, że zrobiono to bez naszej woli, powinniśmy uznać – słusznie – że jest to zbrodnia przeciwko nam.
O tzw. używkach napiszemy tak: niektóre z nich rzeczywiście szkodzą, inne szkodzą nielicznym, a pozostali czerpią z nich korzyści. Zależy to od krwi, niektórzy – jak naród polski – mają dosłownie wódkę we krwi, dla innych jest to trucizna i nic dziwnego skoro nigdy, ani oni, ani ich przodkowie, nie pili. W ogóle, należy unikać tego słowa w stosunku do samych rzeczy. Wszystko ma swoje złe i dobre strony, tak samo wódka. Można po niej naprawdę się rozluźnić, oderwać od tego nędznego świata, wznieść na własne wyżyny, ponadto umila czas, zaś złe strony są aż nadto znane. Jak już w ten sposób szkodzi, to jakimś przybyszom z Afryki, którzy nigdy wcześniej jej nie widzieli, zaś wszystko, co się robi dłuższy czas, uzależnia, bo staje się zwyczajem, czyli czynności uzależniają. Jedne słabiej, inne mocniej, zależy to także od tego, jak bardzo zdąży się je polubić.
Tedy, znając złe i dobre strony narkotyków, każdy wolny człowiek sam powinien zadecydować, czy opłaca się je zażywać, czy nie. Jeżeli za nas robi to państwo, to jest to totalitaryzm. Panuje tendencja usprawiedliwiająca szkodliwe niedorzeczności naukowo, zaś rząd światowy jest w stanie hojnie wesprzeć pseudonaukę, w zamian za teorie zgodne z oczekiwaniami. Taki stan rzeczy zmienia życie w „naukę ścisłą”, i jest zbrodnią przeciwko niemu.
Zaiste ślepiec patrzy w głębię winnego pucharu i nie dostrzega jego magii. Rzymskie przysłowie mówi: „Ludzie piją wino, inne zwierzęta wodę źródlaną" (Vino bibunt homines, animalia cetera fontes). Prorocy biblijni i nasz Zbawiciel spożywali napój z winnej latorośli, co więcej, prawdziwy chrześcijanin nie musi zważać na katolickie obrzędy i może zgodnie z Jego słowami wieczerzać co dzień przy winie z najbliższymi, czytając Pismo Święte.
Na koniec napiszmy prostą prawdę – jeżeli widzimy w rynsztoku pijaka całkiem zniszczonego przez alkohol, to nie świadczy to źle o wódce, to świadczy źle o tym istnieniu, o jego słabości i głupocie, ktoś taki powinien zapić się na śmierć, żeby wspomóc rozwój naszego gatunku, poprzez selekcję naturalną. To jest zdrowe rozumowanie.