Według Tuska, Polacy mają konkurować z Chińczykami, jako tania siła robocza. Polacy mają dźwigać na swym grzbiecie Europę. Przerobią Polaków na parobków i służących?
"Polska jest filarem produkcyjno-usługowym Europy – powiedział premier Donald Tusk podczas Forum Gospodarczego Polska – Europa Środkowa – Chiny w Warszawie."
gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/388617,tusk-polska-filarem-produkcyjno-uslugowym-europy.html
Czy można przyjąć te słowa, jako wygłoszone w dobrej wierze? Przecież rysująca się perspektywa schińszczenia relacji pracodawca – pracobiorca, może i jest na miarę ambicji premiera Donalda Tuska, ale chyba nie zaspokaja ambicji wszystkich Polaków. Z pewnością nie takie są ich nadzieje na przyszłość – choć już obecnie, w wielu miejscach Polski możemy natknąć się na obrazki z fabryk, przedstawiające grupę nawet kilkuset młodych Polaków, w jednakowych ubiorach służbowych, na chińską modłę, poddanych japońskiemu bądź niemieckiemu drylowi … a na ich otępiałych twarzach trudno odnaleźć choćby cień uśmiechu …
Przecieranie szlaku, urabianie tzw. opinii publicznej już ruszyło i nabiera prędkości a relatywizm wspina się na kolejne, dotąd niezdobyte, szczyty obłudy. Tuż przed przyjazdem premiera Chin pojawili się w mediach "eksperci" z tytułami profesorskimi, którzy głosili nowe "prawdy" o Chinach. W ich wypowiedziach, mimo ewidentnego wykorzystywania Chińczyków przez ich państwo, do granic możliwości i traktowania ich jak bydło robocze, Chiny jawią się państwem ludzi szczęśliwych:
"… ludzie z głębokiej prowincji przyjeżdżają do wielkich miast i mimo że pracują po 14 godzin na dobę są zadowoleni i szczęśliwi z takiego trybu pracy …"
Słysząc to, na usta wprost się cisną słowa, by takiemu "profesorowi", nie tylko powiedzieć, co się o nim naprawdę myśli, ale także zapytać, w jaki sposób wyłudził tytuł profesorski!
Inne salonowe szczekaczki, skupione wokół radia TOK FM, głoszą:
"Dla nas a szczególnie dla tych, którzy czują się zagrożeni przez Rosję, im więcej kapitału chińskiego tym lepiej."
Widać panowie Wroński, Markowski, Fąfara przewidują, że w niedługim czasie zostanie wybudowany z Chin do Polski gazociąg i ropociąg, dzięki czemu będziemy mogli zagrać na nosie Rosjanom.
Pojawiły się także głosy – również ze strony salonowych publicystów – nawołujące do brania przykładu z Węgier (sic!)
Jak to się ma do niedawnych wojen medialnych, wywoływanych na tle słów Jarosława Kaczyńskiego:
"Jestem głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, że nam się uda i będziemy mieli w Warszawie Budapeszt"
oraz
"Polska może być jak Chiny"
Gdy zabrzmiały słowa Jarosława Kaczyńskiego na temat Budapesztu i Chin, cała Polska aż się trzęsła od komentarzy a pluciu nie było końca – od Urzędu Rady Ministrów i Pałacu Prezydenckiego poczynając a na Facebookowych i Onetowych forach, kończąc:
""Jestem głęboko zaszokowany, że PiS działa na rzecz lobbystów inwestorów zagranicznych i nie broni interesu Narodu Polskiego. Wstyd mi za was! Wstyd!. Pomysły rodem z Budapesztu, tutaj nie przejdą!"
normalny.nowyekran.pl/post/52906,vincent-rostowski-karykatura-polaka-i-ministra
choć i zdarzały się głosy rozsądku, ostrzegające przed hurraoptymizmem:
"Już nasze babki powtarzały, że „zaleje nas żółta rasa”. Ta mądrość kucharek się wypełni?"
www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article
No i popatrzmy, co się dzieje teraz. Nie było ani żadnej wojny na Węgrzech ani kolejnej rewolucji w Chinach a ci sami opluwacze z tytułami profesorskimi, ramię ramię z magistrami historii, nie tylko jako przykład współpracy, podają chińskie inwestycje na Węgrzech, ale tak się wczuli w rolę, że zaczęli wyśpiewywać pieśni pochwalne na cześć Komunistycznej Partii Chin.
Oczywiście Donald Tusk, jak pamiętamy, zawsze gotów stanąć na czele protestów przeciwko rządowi, obojętne czy to w sprawie ACTA czy emerytur i tym razem stanął w pierwszym szeregu. Głos Słoneczka Peru Słońca Wolności zabrzmiał najdonośniej, gdy zwracał się do chińskiej delegacji:
"… Drodzy chińscy przyjaciele … Spotykają się dzisiaj partnerzy, którzy nie mają żadnego powodu do kompleksów. Partnerzy, którzy przełamują stereotypy, którzy na świecie są dziś symbolem sukcesu i rozwoju. Tak Chiny, jak i państwa Europy Środkowej to nadzieja na przyszłość, na lepszą przyszłość całego świata …"
"Jak dodał, spotkanie z premierem Chin Wen Jiabao ma na celu m.in. ożywienie i wzmocnienie relacji gospodarczych między Europą Środkowo-Wschodnią a Chinami, które – zauważył – "stają się znakiem sukcesu gospodarczego dla całego świata"
Co tam powszechna praktyka wyrzucania ludzi na bruk, gdy rząd chiński postanowi coś wybudować na miejscu ich domów, co tam rozstrzeliwanie strzałem w tył głowy i to bez procesu … premier Tusk uważa, że należy garściami czerpać z chińskich doświadczeń!
I właśnie w tym momencie wypada przypomnieć stare chińskie powiedzenie a które w sposób nieuprawniony wykorzystują od czasu do czasu w mediach, tzw. eksperci ds. chińskich:
"Słuchaj słów, ale patrz na czyny"
W największym skrócie mówiąc, patrząc na czyny i porównując je ze słowami, to zarówno w przypadku władz chińskich ale i także władz polskich, zachodzi dokładnie taka sama "korelacja":
słowa sobie a czyny sobie.
W grudniu opisałem kłamstwa mediów i opłacanych klakierów, "chińskich ekspertów" z tytułami profesorskimi, jak choćby "prof." Bogdana Góralczyka:
normalny.nowyekran.pl/post/44341,telewizja-polska-klamie-i-manipuluje-informacja
Dzisiaj, on i jemu podobni znowu brylują w mediach, lejąc miód na uszy komunistycznego rządu Chin i sprzymierzonego z nim bolszewickiego rządu Polski … nie wspominając ani słowem, ile kosztowała nas "chińska podróż życia" Michała Tuska, syna premiera, skutkująca m.in. "współpracą" z COVEC. A można powiedzieć, że podróż ta już kosztowała prawie miliard:
"Dyrekcja zapowiedziała jednocześnie, że zamierza egzekwować kary umowne wysokości 130 mln zł, a także będzie się domagać 741 mln zł odszkodowania z tytułu utraconych korzyści Skarbu Państwa."
niezalezna.pl/14023-covec-nie-zaplaci-kar-umownych
A ile kosztowały polskich podatników "usługi" znajomych Grabarczyka?
"Michał Tusk, syn premiera Donalda Tuska, gościł przez kilka dni w Chinach nie tylko za publicznepieniądze z PKP, ale też na koszt firmy budującej do niedawna w Polsce autostradę A-2. Tymczasem firma brata prezesa PKP, który zabrał Tuska do Chin, wykonuje prace energetyczne i telekomunikacyjne na tej samej autostradzie."
autorzygazetypolskiej.salon24.pl/327477,chinska-draka-michala-tuska
Jeszcze nie otrząsnęliśmy się z tamtych podróży życia do Peru i Chin, ojca i syna a Donald Tusk już zaprasza nas na kolejną … Jesteśmy – tak wynika ze słów premiera – dopiero na początku drogi korzystnej współpracy obu wielkich narodów, chińskiego i polskiego, na początku wspólnej walki, ramię w ramię z chińskim partnerem, w imię internacjonalistycznych wartości …
Zaraz, zaraz. To nie te czasy!!!
Naprawdę nie te?
Link do zdjęcia wprowadzającego:
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.