O rany! Nie wytrzymam!
Mam schorzenie układu krążenia. To moja podstawowa dolegliwość. Dostałem dofinansowanie na turnus rehabilitacyjny. Turnus miał być w maju. Chyba już nie pojadę, ze względów całkowicie dla mnie niezrozumiałych.
Rozumiem, absurdy. Nasz kraj z nich słynie. Ale na miłość Boską! Czy tak trudno przewidzieć skutki tego, że groźnemu wariatowi da się do ręki brzytwę? Trup jakiś będzie na 100%. Pytanie brzmi: kiedy?
Lekarz na skierowaniu mi zaznaczyła „dysfunkcja narządu ruchu”.
Prosiłem by tego w skierowaniu nie wpisywała. Tym bardziej, że na orzeczeniu pisze jak byk „schorzenie układu krążenia”. I symbol.
Lekarz mi powiedziała, że kłamać nie będzie. A ja na to, że nie skłamie. Przecież mam naprawdę schorzenie układu krążenia. Odpowiedziała mi, że ja to wiem i ona to wie. Ale kłamać nie będzie. Skierowania nie dała.
Moja dziewczyna miała być opiekunem na tym turnusie rehabilitacyjnym. Moim i swojego syna, Darka. Teraz może pojechać tylko z nim, albo wcale. Jeśli pojedzie, sam sobie rady nie dam. Jeśli nie pojedzie, to będzie poszkodowane dziecko.
Krótko mówiąc: symbole mojej choroby nie zgadzają się z tym co uważa doktor. Poza tym, jak sama powiedziała: "nie znam się na tych całych symbolach"!!!
Czasami to się chce aż wyć na głupotę co niektórych. Kuźwa!, kuźwa!, kuźwa!