Pomimo starań pętla finansowa będzie się systematycznie zaciskać a rząd w rozpaczliwy sposób zacznie przerzucać swoje wydatki już nie tylko na firmy ale też na samorządy lokalne i wszelkie instytucje publiczne a ostatecznie na całe społeczeństwo.
Kiedy mówimy o tematach tabu pierwsze co przychodzi nam do głowy to sprawy związane z seksem. Po krótkim zastanowieniu dochodzimy do wniosku, że seks już dawno przestał być tajemnicą. Reklamy w mediach przepełnione są erotyką. Politycy z pierwszych stron gazet robią sobie sprośne żarty w świetle kamer i podczas obrad parlamentu.
Ale mamy w kraju tematy zakazane o których nie mówi się publicznie. Jednym z nich jest samorząd gospodarczy. Proszę sobie przypomnieć, kiedy ktoś z państwa słyszał ostatnio w mediach dyskusję albo choćby wzmiankę o samorządzie gospodarczym? A jest to jedna z najważniejszych instytucji w krajach demokratycznych.
Zlikwidowana przez komunistów po drugiej wojnie światowej nie odrodziła się do dnia dzisiejszego. Nie wspominano o niej w czasach PRL-u kiedy była przemilczanym tabu i tak jest nieustannie przez ostatnie 22 lata. Dziwne, w kapitalistycznym państwie nie ma organizacji o fundamentalnym znaczeniu dla gospodarki a w mediach panuje cisza. Okrągły stół, który pozwolił na uwłaszczenie nomenklatury stworzył patologiczny układ skazujący Polską ekonomię na zaborcze uzależnienie. Jacyś koncesjonowani i nomenklaturowi biznesmeni robią za listek figowy wychwalając rządzących polityków i myśląc wyłącznie o własnym interesie.
Silnym organizacjom pracowniczym brak konkurencji ze strony pracodawców nie przeszkadza. Dzięki temu mają silniejszą pozycję w relacjach z rządem.
Biurokracja kwitnie w najlepsze. Związki zawodowe żądają podnoszenia płacy, różnych przywilejów i ciągną z kasy państwowej ile wlezie. Dług państwa rośnie lawinowo i nie widać możliwości zahamowania wydatków budżetowych.
Właściwie to wiadomo co trzeba zrobić i rząd nawet coś tam próbuje z marnym skutkiem ale bardziej na pokaz dla międzynarodowej finansjery niż z myślą o uzdrowieniu państwa. Bez silnego wsparcia ze strony środowisk gospodarczych trudno liczyć na efekty.
Natomiast bezbronne firmy okładane są co rusz nowymi daninami. Kontyngenty jakie muszą płacić rodzimi przedsiębiorcy za możliwość zarobkowania na własny rachunek zabijają możliwości rozwoju i konkurencji na rynkach międzynarodowych. Podatki łącznie z ZUS, który ostatnio definitywnie przestał być ubezpieczeniem a stał się zwykłym dodatkowym podatkiem od pracowników płaconym niezależnie od osiąganych dochodów pracodawcy podnoszą koszty pracy jak nigdzie na świecie. Sposób liczenia kosztów i cały wachlarz obciążeń drenuje finanse przedsiębiorstw silnie ograniczając zyski co przekłada się bezpośrednio na niski poziom inwestycji, innowacyjności i rozwoju.
W krajach zachodniej europy istnieją samorządy gospodarcze i dzięki ich wysiłkom panuje równowaga zapewniająca ochronę efektów pracy i własności obywateli. Grupy roszczeniowe mają przeciwwagę a rząd i parlament w wielu sytuacjach pełni rolę arbitra.
Pogarszająca się sytuacja finansowa kraju samoistnie nie ulegnie poprawie. Trudno uwierzyć w altruizm przeróżnych grup zawodowych i korporacji, które same dobrowolnie będą ograniczać swoje przywileje. Prędzej czy później na ołtarzu reform zostanie złożony każdy próbujący coś zmienić.
Szkoda mi Jarosława Gowina bo widać, że on będzie pierwszy, którego wykończą.
Za nim się obejrzymy przyjdą wybory. Najpierw jedne, potem drugie i kolejne. Politycy będą składać obietnice wyborcom posiadającym liczną reprezentację i swoim sponsorom.
Drobni przedsiębiorcy bez własnego samorządu są na straconej pozycji. Usłyszą obietnice bez pokrycia, których po wyborach nikt nie spełni ale to właśnie oni zapłacą ponownie słoną cenę za kiełbasę wyborczą.
Pomimo starań pętla finansowa będzie się systematycznie zaciskać a rząd w rozpaczliwy sposób zacznie przerzucać swoje wydatki już nie tylko na firmy ale też na samorządy i wszelkie instytucje publiczne a ostatecznie na całe społeczeństwo. Baczny obserwator przedsmak tych praktyk z łatwością dostrzeże w nadchodzących miesiącach.
Tak to widzę. Może się mylę? Chciałbym!
Niestety kryzysy zadłużenia to nie jest mój własny wymysł. Taką drogę na przestrzeni wieków przeszło wiele krajów. Za błędy władców i ich lekkomyślność płacą wyrzeczeniami oraz cierpieniem zwykli ludzie.
Artykuł powstał w ramach akcji: Rok 2012 rokiem samorządu.