Filozof Hartman czyli Ben Brith ( Syn Przymierza z Jamne ) par excellance.
11/04/2012
459 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Pan Janusz Korwin-Mikke zwraca uwage na bardzo wazny wywiad z prof. Janem Hartmanem
Lekarz zalecil mi kilka miesiecy abstynencji, a poniewaz nie dopowiedzial konkretnie od czego, wiec porzucenie blogowania wydalo mi sie mniej bolesne niz delektowanie sie sama herbata. Trapiony wszakze wyrzutami sumienia powracam, tyle ze nie wiem, od czego zaczac. Kraj nasz bowiem, pod nierzadnym wladaniem Matola i jego pokracznej druzyny , stacza sie po rowni pochylej w niebywalym tempie. Zaczne tedy na chybil trafil.
Sam tekst wybitnego felietonisty to typowe dla niego pomieszanie perel intelektu z miazmatami ignorancji tudziez klapkowatego postrzegania rzeczywistosci, ale ja nie o tym, zwlaszcza, ze w tym konkretnym przypadku felieton zawiera szereg trafnych spostrzezen:
– loza Bnaj Brith jest nie tyle loza masonska, co jedna z organizacji dbajacych o wasko pojety, trybalistyczny interes potomkow synodu w Jabne / Jamne z konca pierwszego wieku p.Ch.n. ( przy okazji wyjasniam panu Korwin-Mikkemu, iz arabsko brzmiace nazwisko wielkiego mistrza lozy farmazonskiej w Erec Izrael wcale nie oznacza, ze jest on Arabem – my tez mamy panow Syryjczyka i Arabskiego, a zareczam, ze nie sa oni Arabami, mimo solidnych, semickich korzeni ).
– "P.Profesor został wykorzystany czysto instrumentalnie. Bo przecież Jego argumenty istotnie pasują do likwidacji fizyki, chemii, matematyki – dlaczego akurat historii, która jest pojęciowo prosta?"
Mnie osobiscie uderza co innego. Jezeli taki poziom rozumowania reprezentuje soba profesor filozofii, to istotnie racje ma pan St.Michalkiewicz piszac, ze wspolczesni filozofowie to przewaznie wyjatkowy szajs / Scheiss, o paniach filozofowych nawet nie wspominajac. Jednoczesnie przywolywany wywiad z prof. Hartmanem to znakomita egzemplifikacja do felietonu "Poproszę pieczywko!" (
http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2466 , napisanegozreszta dla NE ):
Dlatego właśnie szlachta jerozolimska we wszystkich krajach swego osiedlenia zaciekle zwalcza “ksenofobię” mniej wartościowych narodów tubylczych ( ktore to ) zwalczanie “ksenofobii” ma na celu pozbawienie przedstawicieli mniej wartościowych narodów tubylczych umiejętności określania tożsamości własnej, uwsteczniania ich do poziomu przednarodowego, a przez to – doprowadzania do stanu bezbronności wobec organizującej się na zasadzie plemiennej szlachty jerozolimskiej. Dopiero na tym tle możemy lepiej zrozumieć zarówno fenomen “żydokomuny” we wszystkich partiach komunistycznych, jak i obecną rolę rozmaitych żydowskich mafii, których polityczne znaczenie jest odwrotnie proporcjonalne do ich liczebności.
Rebe Hartman powiada:
U źródeł ( glodowki ) leży przekonanie współczesnej endecji, że nauczanie historii w szkole to jej terytorium, które ktoś próbuje przejąć.
W ustach synow przymierza z Jamne, endecja jest oczywiscie synonimem diabla wcielonego i pewnie wybitny niemiecki malarz, Panadol F, tez byl podlug nich endekiem. Z drugiej strony, nawet gdyby za glodowkami w obronie historii stala mityczna “endecja” ( polecam opinie Rafala Ziemkiewicza na temat “endeckiego zagrozenia” ), to i tak mialaby wieksze prawo do ksztaltowania edukacji polskiej mlodziezy niz reprezentowana przez synow przymierza ( z Jamne ) “zydokomuna”.
I jeszcze ten szpanerski jezyk pana profesora:
Wszyscy coś udają, a w dodatku jest internet i nikt już nie może rozkminić, po co wypalać na mózgu rzeczy, które są na zawołanie w telefonie.
I pomyslec, ze wyssalem byl z mlekiem Matki … filosemityzm. Przeszlo mi niedowracalnie, m..in. dzieki Gayzecie Wyborczej. Prof. Hartman to mimo wszystko przy nich zaledwie maly pikus.
PS – wczoraj BBC nawet nie zajaknela sie o rocznicy zamachu smolenskiego, wspominala natomiast obchody setnej rocznicy zatoniecia niezatapialnego ( “not even God could sink the Titanic” ). No coz, “Titanic” nie zostal storpedowany przez sowietow, wiec mozna wspominac do woli, bez narazania sie na “oziebienie” stosunkow analnych z Rosja.