Bez kategorii
Like

Trzydzieści lat temu zaczęło nadawać Radio Solidarność

08/04/2012
524 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Czym było Radio Solidarność?

0


Niedługo minie trzydziesta rocznica powstania Radia Solidarność. W poniedziałek wielkanocny 12 kwietnia 1982 r. Marek Rasiński i Janusz Klekowski weszli na dach wysokiego budynku na warszawskiej Ochocie by nadać pierwszą audycję. Podziemne radio działało do lata 1989 r.

W okresie zimnej wojny, gdy arsenały wielkich mocarstw pełne były nowoczesnej i skutecznej broni, opór zbrojny przeciw komunie stracił szanse powodzenia. Wtedy na pierwszy plan wysunęła się walka o wolne słowo.

"Tak wynikło z koła zdarzeń
że mieliśmy swój egzamin
w czasach kiedy jeszcze słowo
słychać było jak dynamit"
Jan Krzysztof Kelus „Piosenka patetyczna”

Początkowo, w latach 60 i 70, głównym, choć nie jedynym, źródłem niezależnej informacji były zachodnie rozgłośnie radiowe, w tym Radio Wolna Europa. Schyłek epoki Gierka i czas Festiwalu Solidarności, zaowocowały powstaniem silnych wydawnictw nielegalnych, półlegalnych a w końcu legalnych. Drukowano setki tytułów prasy, zakładowej, związkowej niezależnej, olbrzymie ilości druków ulotnych, wydawano wiele książek. Stan wojenny miał położyć temu kres.
Nie udało się, działalność wydawnicza odrodziła się jak feniks. Początkowo drukowano na prymitywnych powielaczach lub sitach a nawet przepisywano gazetki na maszynach podkładając kilka kalek. Z czasem powstały profesjonalne podziemne drukarnie, gdzie powstawała prasa i książki o wysokiej jakości edycji i druku o wielotysięcznych nakładach. Popularne stały się kasety magnetofonowe z nagraniami piosenek, felietonów, słuchowisk lub mówionych gazet. Pod koniec lat osiemdziesiątych zaczęły się pojawiać kasety wideo. Dzięki rozbudowanym sieciom kolportażu media podziemne trafiły pod strzechy. Wśród różnych form walki o wolne słowo, nie mogło zabraknąć prób stworzenia podziemnego radia lub telewizji.

Zanim opiszę metody działania Radia Solidarność, słów parę o oficjalnych, reżimowych stacjach w tamtym okresie. Nie było wtedy ani „satelity” ani „kablówki”, że o Internecie nie wspomnę. Telewizja oferowała dwa kanały, a program był nadawany przez cały dzień tylko w soboty, niedziele i święta. W dni powszednie program popołudniowy zaczynał się między godziną 16 a 17 i kończył miedzy 23 a 24. Ważnym elementem programu był Dziennik Telewizyjny (dtv) który był głównym programem informacyjnym. Emitowany był około godz. 17 – wydanie skrócone i o 19.30 – główne wydanie, w pewnym okresie było też wydanie wieczorne przed końcem programu. Chętnie oglądane były Teatr Telewizji – w poniedziałek po dzienniku i Teatr Sensacji lub kryminalna „Kobra” – w czwartek – stopniowo wypierany przez zachodnie filmy i seriale sensacyjne emitowane również w czwartki. Polskie radio emitowało cztery programy, tak więc w eterze było sporo częstotliwości nie zajętych przez żadne stacje.
Fale radiowe zostały przez człowieka oswojone na przełomie XIX i XX w. W drugiej połowie XX wieku, zbudowanie nadajnika radiowego o zasięgu kilku, kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu kilometrów nie stanowiło poważnej trudności. Główny problem polegał jednak nie na tym jak nadać audycję, ale jak spowodować żeby słuchacze mieli szanse ją odebrać. Zagadnienie skutecznego dotarcia z sygnałem radiowym do społeczeństwa okazało się wcale nie łatwe. Wyobraźmy sobie, że uruchomimy nielegalny nadajnik emitujący program przez dłuższy czas. Techniki lokalizacji stacji nadawczych znane były już od kilkudziesięciu lat, więc taka rozgłośnia szybko zostałaby wykryta i zlikwidowana. Wydaje się, że w miarę bezpieczne mogło być nadawanie tylko przez kilka minut, no ale skąd potencjalni słuchacze mają wiedzieć kiedy, przy tak krótkim czasie nadawania, włączyć odbiorniki? Problem ten rozwiązano na kilka sposobów:

Sposób pierwszy – ulotki.
Metodę tą wykorzystali państwo Zbigniew i Zofia Romaszewscy, ze współpracownikami, organizując pierwszą audycje w kwietniu 1982 roku. O dacie i godzinie emisji poinformowano za pomocą ulotek i anonsów w prasie podziemnej. Nadajnik, wystarczająco mocny żeby pokrył zasięgiem całą Warszawę, skonstruował inżynier Ryszard Kołyszko. Nadawano w tak zwanym wolnym paśmie. Na miejsce nadawania wybrano dach wysokiego budynku w pobliżu centrum miasta, u zbiegu ulic Grójeckiej i Niemcewicza. Tekst audycji został odtworzony z magnetofonu, głosu użyczyli Zofia Romaszewska i Janusz Klekowski. Sygnałem wywoławczym była znana z lat okupacji hitlerowskiej piosenka „Siekiera motyka…” grana za flecie przez Janusza Klekowskiego, muzyka z orkiestry Teatru Wielkiego. To nagranie było później sygnałem wywoławczym warszawskiego Radia Solidarność używanym do końca działalności. Metoda „ulotkowa” była bardzo kłopotliwa i pracochłonna. Zorganizowanie druku ulotek i ich kolportaż wymagało zaangażowania wielu ludzi, to z kolei zwiększało ryzyko. Ponadto przeciwnik uprzedzony o terminie emisji mógł przygotować się do przeciwdziałania: namierzania, zagłuszania itp. Audycje zapowiadane ulotkami były w Warszawie i okolicach emitowane z różnym natężeniem aż do 1986 roku. Z czasem utrwaliło się, że nadawano mniej więcej raz w miesiącu, z reguły w czwartek o godz. 19.30 (pora dtv).

Sposób drugi – „przykrywanie” sygnałem oficjalnych stacji.
Dysponując odpowiednio silnym nadajnikiem można było przebić się przez sygnał nadajników państwowych. Odpadało wtedy wiele problemów, nie trzeba było drukować ulotek a precyzyjny termin emisji znali tylko bezpośredni wykonawcy. Po prostu włączali nadajnik a osoby słuchające oficjalnej stacji, i będące w zasięgu, słyszały w radiu dźwięk audycji podziemnej. Ubecja dowiadywała się o wszystkim często już po skończonej akcji. Ta metoda była z powodzeniem wykorzystywana w wielu miejscach w Polsce. Jednakże w Warszawie przez dłuższy czas to się nie udawało. Otóż w stolicy nadajniki państwowe były umieszczone w samym centrum miasta, na Pałacu Kultury i dysponowały bardzo dużą mocą. Wydawało się, że skonstruowanie w warunkach podziemnych odpowiednio silnego nadajnika jest niemożliwe. Dopiero w 1985 roku w podziemnej strukturze o kryptonimie „Armenia”, podporządkowanej Regionalnej Komisji Wykonawczej (RKW) regionu Mazowsze, zbudowano nadajnik nazywany „Berta”, który skutecznie przykrywał dźwięk programu I telewizji. Nadajnik użyty w centrum Warszawy miał zasięg około 1 kilometra, w miarę oddalania się od Pałacu Kultury zasięg rósł do kilku kilometrów. Uruchomiono „seryjną” produkcję „Bert”, które używano w wielu miejscach w kraju a także eksportowano do innych krajów bloku komunistycznego.

Sposób trzeci – emisja napisu widocznego na ekranie telewizorów.
Możliwe było zbudowanie urządzenia które zakłócało sygnał programu pierwszego telewizji, w taki sposób, że na ekranach odbiorników, znajdujących się w zasięgu pojawiał się napis. Jeden z takich nadajników skonstruowano w 1982 roku na Politechnice Warszawskiej. Nazywał się „Bolek i Lolek” i miał zasięg do kilku kilometrów, im dalej od Pałacu Kultury tym większy. W ten sposób można było przekazać telewidzom krótką wiadomość np.: Solidarność żyje, bojkot wyborów, Urban łże itp. Nadawano tez napis włącz radio, po którym następowała audycja nadawana nadajnikiem małej mocy na nie zajętym paśmie radiowym.

W podziemnym Radiu działały setki ludzi zgrupowanych w wielu wyspecjalizowanych zespołach. Byli konstruktorzy i producenci nadajników, osoby zdobywające pieniądze i materiały, redaktorzy, spikerzy, obsługa studia, drukarze, ulotkarze, emiterzy, osoby udostępniające mieszkania i wykonujące szereg innych czynności. Stosowano ścisłe zasady konspiracji. Każdy kontaktował się tylko z bezpośrednimi współpracownikami, działacze używali pseudonimów. Z tego powodu, dzisiaj trudno odtworzyć listę wszystkich ludzi Radia Solidarność a nawet ustalić ich liczbę. Ludzie Radia wykonywali swoją pracę społecznie, narażając przy tym na represje siebie i swoje rodziny. Przy tym wszyscy zmagali się z problemami dnia codziennego w trudnych realiach lat osiemdziesiątych.

Udział w akcjach Radia Solidarność był bardzo niebezpieczny, głównie z powodu dużego wysiłku SB w ściganiu niezależnych rozgłośni. Zwalczaniem Radia zajmowały się liczne służby krajowe i zagraniczne. Udokumentowany jest udział STASI w walce z Radiem Solidarność. Pomimo tych wysiłków, nie udało się zlikwidować struktur radia, które działało do upadku komunizmu. Nieliczne aresztowania dotykały głównie tak zwanych emiterów (działaczy obsługujących nadajniki), najbardziej narażonych na wpadkę.

Radio Solidarność nadawało do 1989 r. Ostatnie audycje informowały o wygranych wyborach. Nie sposób policzyć wszystkich zrealizowanych emisji, w samej Warszawie było ich wiele setek. Prowadzone przez „Armenię” badania zasięgu i odbioru potwierdzały, że podziemne radio docierało do tysięcy słuchaczy. Nadajniki eksploatowane w Warszawie zostały przekazane do Muzeum Techniki. Niestety nie znajdują się w stałej ekspozycji.

 

Na zdjeciu oryginalna ulotka z 1984 roku

0

Dziadek Wojtek

Bo Pan Bóg, kiedy karę na naród przepuszcza, Odbiera naprzód rozum od obywateli.

101 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758