Kara śmierdzi (w skrócie)
01/04/2012
580 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Niektóre tematy wracają jak feniks z popiołu. Trudno w tych powrotach dostrzec jakąś logikę. Wydawałoby się przecież, że zostały one już gruntownie omówione.
Niniejszy felieton wyraża prywatne przemyślenia i poglądy autora – współzałożyciela „Trybunału Obywatelskiego” – zatem mogą się one różnić od oficjalnego stanowiska tej organizacji.
Niektóre tematy wracają jak feniks z popiołu. Trudno w tych powrotach dostrzec jakąś logikę. Wydawałoby się przecież, że zostały one już gruntownie omówione.
Że osoby wywołujące takie odgrzewane dyskusje powinny wiedzieć o tym, iż nie przekonanych – już nie zdołają przekonać do swoich racji, a przekonanych – dalej przekonywać nie trzeba.
Skąd zatem te ciągłe powroty do debat nad prawem do aborcji na żądanie,
nad przywróceniem kary śmierci itp.?
Dochodzę do wniosku, że przyczyny mogą być tylko dwie – albo jest to przejaw jakiejś chorobliwej manii danej osoby, albo obsesyjne dążenie do ciągłego zwracania na siebie uwagi.
Nie lubię się powtarzać, dlatego wyraziłem się w skrócie: „kara śmierdzi”.
Oto składowe tego smrodu:
Poczucie „nieuchronności kary” w Polsce nie istnieje – bo zwyczajni ludzie kierują się tym, co widzą na przykładzie osób publicznych.
2. absolutna większość popełnianych przestępstw następuje w stanie jakiegoś zamroczenia – jeśli nie alkoholem i innymi narkotykami, to po prostu w afekcie. Człowiek zamroczony ma gdzieś tą całą „surowość kary”, jeżeli w ogóle pamięta o ewentualnej karze (patrz: kwestia „nieuchronności kary”).
3. adekwatność wymierzanej kary do czynu to kolejna wstydliwa bolączka polskiego wymiaru sprawiedliwości. Ludzie naiwni uważają, że „nie ma czegoś takiego” jak roczny plan ilości i rozmiarów sumy „wyroków skazujących”, do wykonania przez dany sąd okręgowy i podległe mu jednostki. Naprawdę?
[więcej: http://trybunalobywatelski.blogspot.com/2012/04/kara-smierdzi.html]
Im większa liczba więźniów, tym mniejszy jest koszt ich rzekomego utrzymania per capita. Gdyby więc „kara śmierci” miała spowodować jakieś „oszczędności”, to uprzejmie informuję, że puste miejsce w więzieniu natychmiast zostanie zapełnione następnym więźniem. Bo najważniejsze są wygodne i ciepłe miejsca pracy w więziennictwie (…)
4. Polska kara – zawsze śmierdzi. Tym bardziej mi przykro, kiedy szanowani przeze mnie komentatorzy i publicyści, w tym prawnicy, twierdzą że (cyt.) „jestem przekonany, że w wieloinstacyjnym systemie państwa prawa i przy istniejących dzisiaj naukowych metodach wykazania sprawstwa kara śmierci powinna być przywrócona.” Wobec takiego „dictum”, nie pozostaje chyba nic innego, jak tylko wrzucić link: http://www.innocenceproject.org/know/
5. O tym, że „kara śmierci” – w swojej istocie – nie jest żadną karą, pisałem też wielokrotnie. A przecież – zasłużona kara powinna być „długa i uciążliwa”. Tak twierdzą zgodnie wszyscy zwolennicy zaostrzania kar (co ich zdaniem powinno zrekompensować nieskuteczność ścigania tych co większych, i co ważniejszych przestępców RP). Wobec tego pytam, jak miałaby wyglądać w wyobrażeniu tychże ludzi – „kara śmierci”? Jako szczególnie „długa i uciążliwa”…
Dariusz R. Bojda, 32 marca 2012r. [żeby nie było, że to jakiś "prima aprilis"]