Pan Prezydent znowu zabłysnął.
Nasz jedyny w swoim rodzaju Prezydent, oby żył wiecznie, znowu zabłysnął swoim niepospolitym intelektem.
Jak donosi „wPolityce” Pan Prezydent przemawiając na zorganizowanej w Belwederze debacie "Kościół i lewica: porzucone ideały?" przypomniał , że przez wiele lat pracował w seminarium duchownym ojców franciszkanów w Niepokalanowie.
I tam jeden z mnichów, dręczonemu rzekomym niepokojem, związanym z nadmiernym gromadzeniem przez Kościół dóbr materialnych Komorowskiemu, miał mu wyjawić:„On mi powiedział: panie profesorze, niech pan się tak bardzo nie przejmuje, bo nie ma czym. To wszystko załatwia święty Franciszek.Jak już franciszkanie nagromadzą tych dóbr, jak on widzi, że to nie służy biednym, to zawsze przychodzi ktoś i im to wszystko zabiera. Raz to byli hitlerowcy, potem komuniści”.
Przypomnijmy, że Komorowski pracował jako wykładowca w Niższym Seminarium Duchownym w Niepokalanowie po zwolnieniu z internowania od czerwca 1982, czyli w najgorszym momencie stanu wojennego. Jak widać już wtedy Drogiego Bronka bardziej od prześladowań opozycji i morderstw politycznych niepokoiło nadmierne bogacenie się Kościoła.