Bez kategorii
Like

Oblicza bandytyzmu polskiej policji (1)

23/03/2012
591 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
no-cover

Prokurator też człowiek, i sam chętnie skopałby d*pę niejednej osobie, ale niestety nie bierze on (ona) bezpośredniego udziału w akcji „zatrzymywania niebezpiecznych bandytów”.

0


Relacje o bezzasadnym biciu i maltretowaniu osób zatrzymywanych przez polskich policjantów – zarówno mundurowych, jak i działających w przebraniu cywilnym – są powszechnie znane co najmniej od roku 2000. Wystarczy się tym zainteresować.
Wiadomo także, że policyjny bandytyzm uchodzi tym łobuzom na sucho, ponieważ mają oni zagwarantowanąnietykalność – gwarancje takie wynikają m.in. z otwartych deklaracji ich bezpośrednich przełożonych, a także z cichej umowy między policją i prokuratorami. Prokurator też człowiek, i sam chętnie skopałby d*pę niejednej osobie, ale niestety nie bierze on (ona) bezpośredniego udziału w akcji "zatrzymywania niebezpiecznych bandytów".
A przecież wiadomo równocześnie, że każdy "niebezpieczny bandyta" ma swoje "chwile słabości" – idzie sobie np. na parking do samochodu (który przecież mógłby się zepsuć przy pomocy niewidzialnej ręki), bywa chociażby w McDonaldzie – do którego przecież trzeba najpierw wejść, a potem z niego trzeba wyjść. "Niebezpieczny bandyta" jeździć może na narty albo chodzić do dyskoteki, może nawet robić i jedno, i drugie. Słowem – są dziesiątki opcji i okazji do zatrzymania – rozpracowanego przecież – "niebezpiecznego bandyty".
Tylko że na kim wtedy ćwiczyliby swoje umiejętności praktycznego terroryzmu polscy "anty-terroryści"?

[więcej: http://trybunalobywatelski.blogspot.com/2012/03/oblicza-bandytyzmu-polskiej-policji-1.html]

DRB

0

Trybuna

99 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758