Bez kategorii
Like

Takich trzech, jak nas dwóch nie było ani jednego

24/03/2012
612 Wyświetlenia
0 Komentarze
15 minut czytania
no-cover

Nazywam się Andrzej Adamiak i razem z Alfredem Rosłoniem działaliśmy w różnych strukturach podziemnej

0


 

Takich trzech, jak nas dwóch niebyło ani jednego.
 Nazywam się Andrzej Adamiak i razem z Alfredem Rosłoniem działaliśmy w różnych strukturach podziemnej Solidarności w latach 1982 do 1990 roku, czyli jeszcze po obradach Okrągłego Stołu. Należeliśmy do Międzyzakładowego Komitetu Koordynacyjnego „wola” oraz do wydawnictwa książkowego „KRĄG”. Pewnym panom zapomniało się, że podziemie to nie tylko gazety i związki ZAWODOWE, ale także wydawnictwa książkowe. W 1990 roku razem z Alfredem działaliśmy w strukturze podziemnej ściganej przez milicję, czyli w wydawnictwie książkowym „KRĄG”. Jestem byłym pracownikiem ówczesnej Huty „Warszawa”, NIGDY NIE BYŁEM WYRÓŻNIAJĄCYM SIĘ CZŁONKIEM Solidarności i pracowałem tam razem z żoną nieżyjącego już Bohdanem Głuszkowskim, który współpracował z Alfredem Rosłoniem. Obaj pracowali w warszawskim Miejskim Przedsiębiorstwie Taksówkowym.
 Ok. miesiąca września 1982 roku obaj panowie przyszli do mnie do domu, żeby drukować swoją gazetkę zakładową „Glos Wolnego Taksówkarza”. Na początku roku 1983 Alfred Rosłoń przyniósł do mojego mieszkania powielacz do matryc Białkowych „Rex Rotary” i na nim mieliśmy drukować dalsze numery gazetki zakładowej MPT. Matryce białkowe do gazetki były przygotowywane na zwykłych maszynach do pisania w odróżnieniu od matryc białkowych dostarczanych przez Tygodnik Mazowsze- te były robione na maszynach zwanych składopisem. Jacek Hugo Bader z Gazety Wyborczej podaje, że w moim mieszkaniu razem ze mną drukował kilkadziesiąt tysięcy nakładu Tygodnika Mazowsze. Drukowałem razem z Alfredem Rosłoniem i była to ilość ok. 2,5 tyś dwukartkowych egzemplarzy do czasu, kiedy drukowanie Tygodnika Mazowsze przeszło na offset. Kiedyś w maju spotkaliśmy się, ja, Alfred Rosłoń i Jacek Hugo Bader a celem spotkania było wyjaśnienie, czy Jacek Hugo Bader drukował ze mną Tygodnik Mazowsze na powielaczu białkowym w moim mieszkaniu. Spotkanie było dość spokojne, ale Jacek Hugo Bader pozostał przy swoim zdaniu, pomimo, że ja i Alfred Rosłoń twierdziliśmy inaczej. Na tym offsecie razem z Andrzejem Kamaciem drukowaliśmy Tygodnik Mazowsze i tygodnik „wola”. Alfred był łącznikiem pomiędzy Prezydium Międzyzakładowym Komitetem Koordynacyjnym „wola” a drukarnią powielaczową, był też szefem transportu a w późniejszym czasie został także drukarzem sitodruku. Jacek Hugo Bader przynosił do mnie matryce białkowe a później blachy do offsetu Tygodnika Mazowsze. Kiedy zaczęliśmy razem z Alfredem Rosłoniem drukować Glos Wolnego Taksówkarza, dodatkowo zostaliśmy redaktorami i kolporterami tego związkowego wydawnictwa przy Miejskim Przedsiębiorstwie Taksówkowym w Warszawie. Rosłoń dostarczał informacje z dwóch baz MPT i razem przygotowywaliśmy wydanie a następnie ja na maszynie do pisania przygotowywałem matryce białkowe do powielacza. Tak pracowaliśmy przy Glosie Wolnego Taksówkarza do ostatniego jego numeru łącznie do nr 50 zrobionego na offsecie.
                Alfred Rosłoń razem z Markiem Latosem prowadzili kolportaż a po pewnym czasie do nich dołączyłem ja. Kiedy Marek z różnych nieznanych mi przyczyn zaniechał prowadzenia kolportażu, to wszystko przejęliśmy razem z Alfredem. Tak było do końca, kiedy zastąpił nas powieściopisarz Jacek Hugo Bader z Gazety Wyborczej.
                Alfred i ja postanowiliśmy, że w mkk przyda się drukarnia sitodrukowa, która będzie robić rzeczy niemożliwe do zrobienia na powielaczu i w tym celu próbowałem zwerbować kogoś do prowadzenia drukarni sitodrukowej. Na moją propozycję prowadzenia i drukowania na sitodruku ochoczo zgłosiła się do tego celu Maria Kołnierzak. Mając słowo Marii Kołnierzak Rosłoń przyniósł z cotygodniowego spotkania Prezydium sito do przygotowania na ramkach. Ale tu wielkie zaskoczenie, Maria Kołnierzak wycofała się z prowadzenia pracowni sitodruku a najchętniej mogła to robić w moim mieszkaniu. Nie przystaliśmy z Rosłoniem na tę propozycję, bo sito i powielacz to już jedna rybka, jak wejdzie bezpieka.
 Po 1990 roku znalazłem informacje, że Maria Kołnierzak była w Prezydium MKK WOLA I TYLKO NADAL NIE WIEM, dlaczego a DLACZEGO TAM NIE BYŁO Alfreda Roslonia. Dowiedziałem się, czytając informacje o Marii Kołnierzak, że była działaczem wysokiej klasy, bo u niej w domu drukowano na sicie Tygodnik Mazowsze, Wolę, KOS-a, dostarczała farby i papier oraz blachy offsetowe a także prowadziła punkt kolportażu i była kolporterką. Smutne, ale godne podziwu, jak osoba nierobiąca tych rzeczy bez mrugnięcia okiem wzięła na siebie nie swoje zasługi. Z mojego wniosku punkt kolportażu został u Kołnierzakowej zamknięty, bo raczyła wybierać prasę z zamkniętych paczek, choć dostawała dla siebie odpowiednią ilość- dziś można powiedzieć, rwała na wydrę. Farby, papier, blachy, gumy do offsetu przynosił z ówczesnego Domu Słowa Polskiego Jacek Baran. Maria Kołnierzak została także wycofana z poniedziałkowego liczenia gazet na wniosek Mietka Kobyleckiego, który miał dość pouczania i wymądrzania się Maryśki. Udało mi się usunąć z zamieszczonego życiorysu podziemnej działalności Mari Kołnierzak, to, czego nie robiła a zwyczajnie przywłaszczyła sobie pracę innych ludzi.
                Jacek Hubo Bader pisząc notkę prasową o MKK wola nie zauważył, że na 3 miesiące do więzienia na Rakowiecką poszedł posiedzieć Mirosław Wąsowski za prowadzenie punktu kolportażu na Ursynowie na ulicy Kazury. Dla Jacka Hugo Badera nie było żadnych aresztowań oprócz jednego na ul. Marchlewskiego. Jacek Hugo Bader z Gazety Wyborczej nie zauważył, że z punktu na Mokotowie przy ul. Baszty Jacek Baran przywiózł za sobą ogon i rano już siedział na 48 na Rakowieckiej. Dziwne, bo na ten punkt miała pójść Maria Kołnierzak ale swoje wyjście odwołała w ostatniej chwili. Bader opowiadał fantazje o kotle, na który ja wszedłem a to był nie jeden dziwny przypadek, na jaki się natknąłem, jako podziemny działacz. Jacek Hugo Bader napisał, że na punkcie robiono zdjęcia i później był Stach występować o paszport, bo milicja miała zdjęcia. Wielokrotnie tam chodziłem i nie wiem jak miałyby być robione akurat kolporterom zdjęcia, bo lokal jak dobrze pamiętam był na ostatnim piętrze w budynku przy ówczesnej ul. Marchlewskiego. Muszę stwierdzić, że Hugo Bader w opowiadaniu prasowym o strukturze MKK wola miał nad wyraz wybujałą wyobraźnię i niewiele znał z życia MKK wola, a rozpowszechniane informacje pochodziły z zasłyszanych opowiadań ludzi podziemnej MKK wola. Jacek Hugo Bader, jako reporter Gazety Wyborczej jest nie do ruszenia, bo Stowarzyszenie Wolnego Słowa nie ma chęci mimo moich monitów sprostować jego życiorysu podziemnego działacza. Odmawiając sprostowania zakłamanego życiorysu o Jacku Hugo Baderze, nie potrafię tego zrozumieć, dlaczego zakłamują niedawną historię? Wiele e- maili z wnioskiem o sprostowanie baśni na temat podziemnej struktury MKK wola pozostało bez odpowiedzi i bez sprostowania. Zakłamywanie historii to Moczarowska metoda i widocznie taka obowiązuje w niektórych mediach, typu Gazeta Wyborcza.
 
                Mogę stanowczo stwierdzić, że Alfred Rosłoń i ja, czyli Andrzej Adamiak odpowiadaliśmy za dość sporą pracę, ciekawe jak by to było, gdybyśmy poszli do innej firmy? Niepodważalnie odpowiadaliśmy za: kolportaż prasy i wydawnictw sitodrukowych, drukowanie Głosu Wolnego Taksówkarza, Tygodnika Mazowsze, Solidarności Narodu, transport, kolportaż od górnego do najniższego punktu kolportażu, za druk na sicie, przygotowywanie makiet i materiałów fotograficznych do sitodruku, wytwarzanie farb do powielacza białkowego i do sitodruku oraz wielu innych związanych z tymi rzeczami pracami.
                Przełomem w naszej podziemnej pracy i współpracy z MKK „wola” było bardzo dziwne wydarzenie. Kiedy jeździłem drukować na offsecie prasę podziemną, to część papieru nie nadawała się do maszyny z powodu włókien ułożonych w poprzek nie wzdłuż i ten papier z poprzecznymi włóknami wkręcał się w wałki offsetu. Taki papier od razu był odkładany na bok, jako nieużyteczny na offsecie. Kiedyś wyjeżdżając z Alfredem Rosłoniem z drukarni sitodrukowej postanowiłem zabrać ten wybrakowany papier na druk na sicie. Po jakimś czasie zabrałem część papieru do drukowania na sicie i kiedy spojrzałem na papier przywieziony z drukarni offsetowej zauważyłem, że jest zadrukowany aplą kartek na mięso o nominale 2 kg. Pokazałem to Alfredowi i powiedziałem, że jak ubecja wejdzie i zobaczy ryzę apli do kartek na mięso, to zamiast zrobić z nas więźniów politycznych ubecja zrobi z nas pospolitych oszustów. Dla wyjaśnienia, apla to takie tło, na którym nadrukowywano grafikę kartek na mięso. Powiedziałem Alfredowi, że koniecznie chcę się widzieć z Celiną i Tomaszem Litwinem, czyli z Ewą Choromańską i Michałem Bonim. Alfred zawiózł mnie do willi Ewy Choromańskiej i tam był już Michał Boni tw „znak” i przedstawiłem im te aple kartek na mięso oraz zażądałem wyjaśnień na ten temat. Do dziś nikt mi nie powiedział, dlaczego to robiono, czyli, dlaczego MKK „wola” tolerowała te praktyki i z jakiego powodu nie przeniesiono drukarni w inne miejsce wiedząc, że w to drukowanie kartek na mięso jest zamieszany drukarz, u którego stała maszyna offsetowa. Pamiętam minę Michała Boniego, strach i zaskoczenie i niewiedza, kim jestem i po co przyszedłem do lokalu, w którym spotykało się Prezydium MKK „wola”.
                Było jeszcze wiele dziwnych sytuacji związanych z kolportażem, dziwnymi mężczyznami zamiast właścicieli lokalu, którymi były kobiety, tajemniczymi samochodami stojącymi pod lokalem i ludźmi zachowujących się tak, jakby ktoś kazał im prowadzić punkt kolportażu a oni nie brali tego na serio. Cóż, ocena z perspektywy czasu bywa ostra i nieubłagana.
 
                Adamiak Andrzej
 
 
 
0

Alfred Rosłoń

Pragne Panstwa zainteresowac jasnymi i ciemnymi stronami dzialan podziemnej struktury SOLIDARNOsCI - Miedzyzakladowego Komitetu Koordynacyjnego „wola”. Moim celem jest, niedopuszczenie do zaklamywania niedawnej historii z lat 1982 - 1989

346 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758