Co ma zrobić impotentne państwo, które nie jest w stanie zapewnić uczciwego śledztwa i pozbawione jest determinacji w wyjaśnianiu przyczyn największe narodowej tragedii po drugiej wojnie światowej? Co ma uczynić to państwo, które z premedytacją zrezygnowało z wykorzystania wszystkich możliwych instrumentów ,w tym międzynarodowych by wyjaśnić to, co wydarzyło się w Smoleńsku? Co ma zrobić chora armia tego nieudacznego państwa, która nie tylko nie jest w stanie zapewnić fizycznego bezpieczeństwa swoim obywatelom w razie agresji z zewnątrz, ale nie jest w stanie, nawet tylko werbalnie bronić honoru i dobrego imienia swoich żołnierzy? Co ma zrobić prokuratura tego państwa i rządowa komisja, wyjaśniające przyczyny katastrofy skoro pozbawieni są prawdopodobnie raz na zawsze dostępu do kluczowych dowodów, z których część na […]
Co ma zrobić impotentne państwo, które nie jest w stanie zapewnić uczciwego śledztwa i pozbawione jest determinacji w wyjaśnianiu przyczyn największe narodowej tragedii po drugiej wojnie światowej? Co ma uczynić to państwo, które z premedytacją zrezygnowało z wykorzystania wszystkich możliwych instrumentów ,w tym międzynarodowych by wyjaśnić to, co wydarzyło się w Smoleńsku?
Co ma zrobić chora armia tego nieudacznego państwa, która nie tylko nie jest w stanie zapewnić fizycznego bezpieczeństwa swoim obywatelom w razie agresji z zewnątrz, ale nie jest w stanie, nawet tylko werbalnie bronić honoru i dobrego imienia swoich żołnierzy?
Co ma zrobić prokuratura tego państwa i rządowa komisja, wyjaśniające przyczyny katastrofy skoro pozbawieni są prawdopodobnie raz na zawsze dostępu do kluczowych dowodów, z których część na oczach całego świata niszczono z premedytacją i bezprecedensowa bezczelnością?
To państwo przy współpracy równie chorych jak ono mediów musi udawać, że to, co istotne do wyjaśnienia przyczyn katastrofy znajduje się tu nad Wisłą.
Przyjmując założenie, że miejscowa gawiedź jest wystarczająco głupia wystarczy odwracać jej uwagę od tego, co istotne i epatować sensacjami o „kłótni” zarejestrowanej bez dźwięku, która rzekomo miała miejsce nie tuż przed katastrofą, ale jeszcze przed samym wylotem samolotu w ostatni rejs.
Jako kluczowy dowód w sprawie należy przedstawić nie zapis z nieposiadanych oryginałów czarnych skrzynek stanowiących polską własność, lecz zapis z kamery przemysłowej na Okęciu.
Skoro nie ma w Polsce oryginałów czarnych skrzynek, a więc i mających do nich dostęp specjalistów, którzy mogliby je badać i na tej podstawie powiedzieć Polakom, co tak naprawdę wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku, to trzeba uciec się do kolejnej, tym razem już wyjątkowo bezczelnej akcji dezinformacyjnej.
Wszystko, bowiem, jak donoszą media jest w rękach, a właściwie oczach specjalistów od czytania z ruchu warg, a ważniejszym od zapisu czarnych skrzynek jest zapis monitoringu na Okęciu.
Ja długo jeszcze Polacy dadzą robić z siebie stado baranów?
A może trzeba ze wstydem przyznać, że tymi baranami są?
A z drugiej strony, czy nie ciekawsza byłaby odczytana z ruchów warg rozmowa między Tuskiem i Putinem odbyta na molo w Sopocie?
Oczywiście specjalista musiałby pochodzic z Niemiec gdyż to w tym języku obaj panowie gaworzyli.