"W 2011 roku tylko policja występowała o billingi Polaków aż 2 mln razy, a są jeszcze inne służby interesujące się naszymi rozmowami.
Jak pisze „Dziennik Gazeta Prawna”, już dane za 2010 r. pokazywały, że jesteśmy najbardziej inwigilowanym narodem Europy. Wtedy instytucje uprawnione do występowania o dane telekomunikacyjne do operatorów komórkowych – policja, prokuratura i służby specjalne – sięgały po nie 1,3 mln razy. Statystyki za 2011 r. są jeszcze bardziej szokujące – stwierdza "DGP"." (2)
Czyżby w Polsce gwałtownie wzrosła przestępczość? Kradzieże samochodów? Korupcja? A może zagrożenie terrorystyczne? Spoglądając w statystyki, opublikowane na stronach Policji, nie za bardzo można wyciągnąć takie właśnie wnioski. (3)
Skąd więc ten zastanawiający wzrost podsłuchów zakładanych przez służby obywatelom?
Nie za bardzo wiadomo. Co prawda w październiku 2009 r. premier Tusk polecił "niezależnie ministrowi sprawiedliwości Krzysztofowi Kwiatkowskiemu i sekretarzowi Kolegium ds. Służb Specjalnych Jackowi Cichockiemu znalezienie możliwości prawnej, by informacje o podsłuchach zakładanych przez służby specjalne mogły być przekazane opinii publicznej i Sejmowi" (4) – ale chyba nie jest z tym ujawnianiem liczby podsłuchów zakładanych przez służby obywatelom zbyt pięknie, bowiem Fundacja Helsińska nie może sie o taką statystykę doprosić od ABW już od dłuższego czasu, choć wyrok Sądu Administracyjnego sprzed kilku dni daje w tej sprawie pewną nadzieję:
"ABW powinna – na wniosek Fundacji Helsińskiej – ujawnić liczbę stosowanych kontroli operacyjnych, w tym podsłuchów – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. – Choć metody kontroli operacyjnych są tajne, to zestawienie statystyczne nie korzysta z waloru tajności – mówił w uzasadnieniu orzeczenia sędzia, Jacek Fronczyk. (…) Agencja odmówiła udzielenia tych informacji w sierpniu zeszłego roku. W swej odmowie wskazała, że choć prokurator generalny ujawnia Sejmowi ogólne statystyki kontroli operacyjnej wszystkich służb specjalnych, to nie oznacza, że każda służba może teraz ujawniać swoje dane w tej sprawie. Decyzja odmowna została podtrzymana przez ABW w październiku. HFPC złożyła więc na te odmowy skargę do sądu administracyjnego." (5)
Paweł Graś, rzecznik rządu, komentując w 2009 r. słowa premiera Tuska o przekazywaniu opinii publicznej informacji o zakładanych podsłuchach, powiedział, że chodzi o to, aby "informacja o podsłuchach mogła do opinii publicznej dotrzeć i żeby kwestie podsłuchów i technik operacyjnych były lepiej kontrolowane niż do tej pory". (4)
Ponieważ od "poleceń" premiera Tuska minęło już grubo ponad dwa lata, to rząd z pewnością miał czas, aby te "możliwości prawne" dotyczące przkazywania obywatelom informacji o podsłuchach powstały – tym bardziej, że pan Jacek Cichocki w nowym rządzie został ministrem MSW. Można się również domyślać, że rząd, w porównaniu do 2009 r., lepiej obecnie kontroluje kwestię podsłuchów i ma świadomość, ile, przez kogo i w jakim celu są one zakładane.
Cały czas zastanawia mnie jednak ten ich gwałtowny wzrost – i jakoś mnie nie przekonują słowa choćby rzeczniczki MSW, pani Woźniak, że " By zyskać dane dotyczące jednego numeru, policjant musi zapytać co najmniej 5 operatorów komórek i kilku telefonii stacjonarnej. Jeśli numer jest dzierżawiony mniejszemu usługodawcy, to okazuje się, że już 10 zapytań skierowaliśmy." (2)
Mi się tak jakoś rządy Platformy Obywatelskiej zaczynają niepokojąco kojarzyć z podsłuchami…