Bogactwo cyberprzestrzeni i kryzys europejski powodują wysyp autorskich koncepcji lepszego jutra. Część z nich lewituje w świecie wyzbytym z tożsamości, inne budują strefy specjalnej troski.
Z jednej strony organizacja bez organizacji, z drugiej parasol rodowodowej monarchii. Zgoda dotyczy suwerennej polityki walutowej i ustrojowej zapory przed degeneracjami z Zachodu. Wszystkie te wizje, są pełne wiary w samostanowienie. Więszość, lekceważy realność ofiary krwi, przelewanej od wieków przez Poaków dla powiązania dwóch płuc Europy. Zapomina o dziedzictwie powinności dla cywilizacji łacińskiej.
Cztery wieki oligarchizacji
Poszukiwanie nowych form dla indywidualizmu i dla współpracy, jest zrozumiałą reakcją na lata propagandy multikulti i kolektywizmu. Jest reakcją obronną na zaklęcia o społecznej odpowiedzialności biznesu i ceryfikacje unijnych komisariatów do spraw kapitału społecznego. Teatralizacja demokracji, samorządności, dysfunkcjonalność czwartej władzy, skutkują alienacją ze spraw państwa. Skutkują przeciwstawianiem spraw publicznych sprawom prywatnym, spraw państwa sprawom człowieka, spraw rządzących sprawom rządzonych. Społeczeństwo nie jest w Rzeczpospolitej suwerenem, naród nie uzyskał warunków do samostanowienia. Klarownie przestawił to Piotr Marzec w tekście „Wielka Mistyfikacja i abdykacja suwerena” (http://marcowe.nowyekran.pl/post/55213,wielka-mistyfikacja-i-abdykacja-suwerena).
Proces abdykacji społeczeństwa z roli suwerena, nie rozpoczął się przy Okrągłym Stole, lecz pogrąża nas pod kilku wieków. I dotyczy nie tylko Polaków. Różne były w tym czasie formy i stopnie oligarchizacji europejskich społeczeństw, opiekuńczości państw, czy kolektywizacji kultury życia publicznego. Z punktu widzenia humanistycznych aspiracji do demokracji, pomocniczości i personalizmu, rewolucja węgla i pary oddaliła nas od ideałów piękna, prawdy i miłości.
Rewolucja komunikacyjna rokuje znacznie lepiej. Cyfrowe wynalazki ułatwiają kontakty międzyludzkie. Stwarzają nowe warunki do korzystania z wolności i do objęcia poczuciem osobistej własności naszych rzeczy wspólnych. Wykorzystanie cyberprzestrzeni dla Demokracji Bezpośredniej jest już w zasięgu ręki. To epokowa szansa, na zrzucenie jarzma Wielkiej Mistyfikacji, pozorującej przez kilka wieków równość praw w naszym kraju.
Kłopoty z bogactwem informacji
W czasach raczkującego komunizmu, kiedy radzieccy uczeni wymyślali metody przewidywania ludzkich potrzeb, a ich polityczni pryncypałowie podjęli się wymordowania wszystkich ludzi, nie uznających, że najwyższą formą wolności jest niewolnictwo, w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej rodzina Du Puntów rozważała dylematy racjonalności w zarządzaniu korporacją. Wiadomo było, że dobre wykorzystanie majątku uskładanego w czasach światowej wojny, wymaga teraz zdywersyfikowania działalności, rozłożenia go na wiele branż i konkretnych firm. Po to by służby koncernu podołały przetwarzaniu ogromnej liczby informacji strategicznych, operacyjnych i taktycznych.
Rekomendacja kilku grup ekspertów była jednomyślna. Pomiędzy kierującymi rodzinnym koncernem zarządem, a szczeblem dyrektorów wykonawczych w konkretnych firmach, konieczne jest ulokowanie pełnomocników odpowiadających za wydzielone grupy firm. Musi powstać szczebel zarządzania grupami produktów. Ten dodatkowy poziom władzy, pozwoli na praktyczne ogarnięcie odpowiedniej części z gigantycznych zasobów informacji, dotyczących koncernu i jego otoczenia.
Wprowadzenie trzeciego szczebla władzy w koncernie, okazało się sukcesem. Dzięki niemu i społeczeństwo i Du Pointowie skorzystali na nylonie, teflonie i freonie.
Całkiem odwrotnie od moskiewskich prób wykorzystania informacji, do scentralizowanego przewidywania i planowania ludzkich potrzeb. Na tych pomysłach stracili wszyscy.
Piramidy do koła
Pojawienie się cyfrowych bibliotek pamięci o zerowym koszcie dostępu do informacji, stwarza warunki do zaspokajania potrzeb prywatnych czy publicznych, na miarę każdego z nas. Zakładając „cyberokulary” możemy spoglądać na każdą z dziedzin naszej gospodarczej czy politycznej aktywności. Dzięki „ cyberokularom” stajemy jakby w centrum swojego imperium, swojej organizacji. Wokół roztaczają się nieograniczone zasoby wiedzy i kompetencji. By zapanować nad tym bogactwem, podobnie jak szefowie koncernu Du Pointa, skorzystać musimy z pracy osób będących specjalistami w konkretnych dziedzinach. Sami nie podołamy. Dopiero skuteczna praca tej grupy doradców czy pełnomocników, będzie gwarantem racjonalizacji naszych działań.
Rysując tę strukturę powiązań otrzymujemy kulę z piramidami. W części z nich, tej dotyczącej spraw gospodarczych, piramidy będą opisywać dostępy do konkretnego rynku. W innej części, tej dotyczącej spraw kultury, piramidy opisywać będą dostęp do dóbr publicznych i do politycznego stanowienia. Wierzchołki tych trójszczeblowych piramid skupiają się w środku kuli.
Tam gdzie i my, i nasze Matia (oczy).
Specyfika każdej z dziedzin-piramid zależna jest od typu potrzeb. Różne będą w nich statusy doradców czy pełnomocników. Niektórzy z nich działać będą indywidualnie, inni jako zrzeszenia. Niektórzy pracować będą dla uzyskania wynagrodzenia, inni motywowani będą poczuciem solidarności. Ich wspólną cechą będzie dobra znajomość dziedziny oraz sumienność, jako kryterium jakości pracy. Zgodnie z obowiązującą w cyberprzestrzeni demokracji zasadą Doboru Sumiennego Doradztwa (http://si.nowyekran.pl/post/52322,z-ziemi-greckiej-do-polskiej.).
Matia bez granic
Wymieniając soczewki w naszych cybrokularach, odpowiednio do interesującego przedmiotu i podmiotu, przeskakujemy pomiędzy piramidami, zmierzając do zaspokojenia konkretnych potrzeb naszych, czy potrzeb naszych bliskich. Organizacja życia gospodarczego, kulturalnego czy politycznego w każdej z dziedzin, powinna zapewnić nam, a raczej naszym pełnomocnikom, wiązanie potencjałów prywatnych i publicznych, lokalnych i globalnych. Powinna zapewnić bezpośrednie uczestniczenie w sprawach zachodzących lokalnie, regionalnie czy ogólnokrajowo. Powinna zapewnić nam możliwość wykorzystania propozycji wspólnot ustrojowych, dostępnych na każdym z tych wymiarów. Podobnie jak powinna zapewnić równoczesne korzystanie z lokalnego i globalnego rynku dóbr i usług. Przedstawiłem (http://si.nowyekran.pl/post/37433,samoksztalcenie-spoleczenstwa) propozycję modelu takiego dwusegmentowego powiązania, pomiędzy lokalnym i globalnym rynkami usług edukacyjnych. Przestawiłem też (http://si.nowyekran.pl/post/30259,szelkomrowek-ponad-wszystko) propozycję modelu trójfunkcyjnego powiązania instytucji społecznych i administracji publicznej, sprzyjającego rozwojowi publicznych wartości w przestrzeniach krajobrazowych.
Wszelkie rozgraniczenia pomiędzy samorządnymi wspólnotami czy rynkami, winny być konsekwencją funkcjonalności konkretnej piramidy, konkretnej grupy potrzeb prywatnych lub publicznych. Modele powiązań pomiędzy instytucjami społecznymi, powinny wyraźnie wskazywać na ustrojową lokalizację ośrodka integrującego, w celu organizowania przez niego debat na temat publicznych wartości. Wydaje się, że w polskich warunkach ustrojowych, ośrodek ten najczęściej będzie umiejscowiony w miejscowości powiatowej. To w XXI wiecznym „Cyberpolis”, administracja publiczna powinna wspomagać zrzeszenia społeczne, podejmujące się integracji energii społecznej.
Logika tej rekomendacji dla wzmocnienia ośrodka powiatowego oraz rekomendacji powiązania rynków lokalnego i globalnego poprzez doradców czy pełnomocników, zobowiązuje twórców instrumentarium systemów wymiany kulturalnej czy gospodarczej, do zachowania najwyższej uniwersalności.
Czy to nam się podoba, czy nie, tak też się dzieje w systemach obrotu prawami własności, mobilnej edukacji, ochrony zdrowia. Czy to się nam podoba, czy nie, komercjalizująca się sfera dóbr i usług publicznych tworzy nowe rynki dla organizowania rywalizacji. Internetowe instytucje demokracji bezpośredniej zaczynają wypierać, właściwe dla ery Gutenberga, instytucje demokracji pośredniej. Tak cyberprzestrzeń, poprzez rozwój węzłów samoregulacji ekonomicznej i politycznej, racjonalizować będzie procesy decyzyjne. Upodmiotowiając klientów i obywateli.
Wymyślanie nowych granic dla korzystania z infostrad czy autostrad, utrudnianie używania cyberokularów, wydaje się równie bezsensowne, jak niegdysiejsze boje luddsytów przeciw wprowadzaniu wydajnych maszyn.
Wolność jako zadanie
Ogromne szanse naszych wolności, nie oznaczają braku zagrożeń. Zrozumiałe są próby wykorzystania owoców rewolucji komunikacyjnej, przez rzeczników państw oligarchiczno – opiekuńczych. Zrozumiałe są próby wykorzystania cyberprzestrzeni dla dominacji dysponentów skoncentrowanej własności gospodarczej. Dla utrzymania zdobyczy Wielkiej Mistyfikacji.
Pogrobowcy Róży Luksemburg, operując armią skolektywizownych endżiołsów, działającą pod finansowe dyktando scentralizowanych administracji, walczą na froncie „róbta co chceta”. Strażnicy scentralizowanych fortun próbują wprowadzić do międzynarodowych regulacji ułatwienia dla zawłaszczania publicznych wartości. Pisałem o tym (http://si.nowyekran.pl/post/43691,czas-walki-z-bogiem ), że bieżące ożywienie na medialno-politycznym froncie walki z Panem Bogiem, jest przejawem obaw politycznie poprawnych rzeczników oligarchii, przed wykorzystaniem cyberprzestrzeni do umacniania łacińskiego związku wolności i obywatelskich praw człowieka z jego godnością.
Nowej kultury solidarności czy ekonomii solidarności, nie wprowadzimy bez umocnienia roli naturalnych dla europejskiego społeczeństwa zrzeszeń: rodziny i narodu. Zaproponowana zasada Cyberarche – Ograniczoności Narodowych Kultur, wskazuje, że kluczowym dla owocowania kultury, jest jej kultywowanie. Ożywianie, dotowanie, inwestowanie. Pisałem o tym (http://si.nowyekran.pl/post/44633,gdy-ziemia-nabiera-formy), wskazując na celowość oparcia na ofiaroności, nowego paradygmatu dla reformy finansów publicznych.
Czy społeczeństwa europejskich państw, potrafią określić się w roli demokratycznego suwerena. Czy potrafimy wypracować fundament wspólnej Konstytucji, zgodny z fundamentem naszej tradycji. Fundamentem bierzmowanym przez wieki, ofiarami tak czy inaczej upacykowanej despocji ?
Konstytucji dla wspólnoty państw demokratyczno – pomocniczych. Dla ich rozwoju w krajobrazie historii cywilizacji łacińskiej, wspomaganej dziś cyberprzestrzenią informacji ?
Dla skupienia uwagi nad tymi konstytucyjnymi zagadnieniami, warto by wrócić do lekcji rozpoczętej 11 czerwca 1999 roku w naszym Sejmie.
Lekcji przerwanej wówczas skandowaniem:
… PO – BŁO – GO – SŁAW …